Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Piękna, tak ciemnoszara, że prawie czarna koteczka patrzyła spokojnie w niebo. Pędzące po nim chmury odbijały się w jej bladoniebieskich oczach. Nagle poczuła, jak ktoś uderza ją w ucho.

-Żarko! - Jej siostra, Jasnotka podskoczyła w miejscu radośnie. - Bawisz się z nami?

-Już idę! - Odparła radośnie koteczka i podążając za rodzeństwem wybiegła ze żłobka na oświetlaną promieniami słońca polanę. - Ja chcę być Błękitną Gwiazdą! W przyszłości będę prawdziwą przywódczynią, jak ona!

-To ja będę Złamaną Gwiazdą. - Jej brat, a zarazem najbliższy przyjaciel Paprotek odezwał się chwilę po niej. Był od niej dużo spokojniejszy, jednak nigdy nie odmawiał wspólnych zabaw i figli. - Cierniek może być...

-Ja będę Białą Burzą! - Ogłosił złocisto-brązowy pręgowany kocurek, prostując się dumnie. - To znaczy, że Jasnotka musi być z Klanu Cienia.

-Ale ja nie chcę. - Pisnęła cała biała, nie licząc rudych plam na futrze koteczka. - Zawsze muszę być z klanie złych kotów.

-Możesz w następnej zabawie być kimś dobrym. - Rozmowę rodzeństwa na temat zabawy przerwała ich matka, Oszronione Futro. - Wtedy wybierzesz jako pierwsza, żeby było sprawiedliwie.

-No dobrze.

 Słysząc słowa siostry Żarka uznała to za znak do rozpoczęcia gry, od razu odbiegła od kawałek od reszty, gotowa do udawanej walki.

-Ale jak na razie poczekajcie. - Piękna, śnieżnobiała karmicielka przysunęła do siebie niesforną córkę ogonem. - Mam dla was informację. Bardzo ważną.

-Jaką? - Kocięta usiadły obok siebie.

-Żarko, Paprotku, Błękitna Gwiazda powiedziała, że zostaniecie uczniami. - Ogłosiła im matka. - Ceremonia będzie za kilka dni.

-Ale...mamy mniej niż sześć księżycy. - Zauważył spokojnie Paprotek. - Przecież mieliśmy być mianowani za dwa księżyce.

-Widocznie ten raz Błękitna Gwiazda nagnie kodeks... - Westchnęła karmicielka.

-Będziemy uczniami! - Żarka już chciała wydać radosny pisk, jednak wyprzedziła ją siostra.

-Nie, Jasnotko. - Oszronione Futro polizała córkę po uszach, ciemnoszara koteczka spojrzała na nią pytająco. Przecież przed chwilą mówiła coś innego. - Uczniami zostaną tylko Żarka i Paprotek. Ty i Cierniek musicie jeszcze poczekać.

-Ale to niesprawiedliwe! - Oburzyła się od razu łaciata koteczka. - Jesteśmy rodzeństwem... Jak mogą być uczniami bez nas!?

-Tak zdecydowała Błękitna Gwiazda. - Wyjaśniła jej spokojnie matka. - Ja też nie jestem z tego specjalnie zadowolona, ale słowo przywódczyni jest prawem. Widocznie miała jakiś powód.

-Tylko sobie nie myślcie, że jesteście od nas lepsi! - Prychnął Cierniek w stronę siostry wyraźnie obrażony. Radość ciemnoszarej koteczki wyparowała w jednym momencie.

-Hej, nie mów tak do rodzeństwa. - Upomniała go matka, jednak kocięta nie posłuchały się jej.

-Cierniek ma racje. - Przyznała niechętnie Jasnotka. - Nie są od nas lepsi, dlaczego więc Klan tak ich traktuje?

-Chcemy być uczniami, ale wszyscy razem! - Pisnęła protestując Żarka. - Zawsze myśleliśmy, że tak będzie.

-Wiem, kociaki, ale tak niestety zdecydowała Błękitna Gwiazda. - Oszronione Futro nie przestawała ich uspokajać, jednak to nie pomagało. Cierniek patrzył zdenerwowany na własne łapki, a Jasnotka z niechęcią spoglądała na siostrę. - Na was też przyjdzie czas, po prostu przyjdzie trochę później.

-Ale rodzeństwo zawsze zostaje uczniami razem... - Zauważył cicho Paprotek. 

-Prawda. - Zgodziła się z nim biała koteczka.

 Żarka obserwowała wszystko bez słowa. Dlaczego wszystko nie mogło być normalnie? Wolała poczekać jeszcze trochę na zostanie uczennicą, niż kłócić się o to z rodzeństwem.

-Czyli...ja i Jasnotka nie mamy więcej rodzeństwa. - Stwierdził Cierniek. - Chodź, Jasnotko. Pobawimy się sami.

-Ale to tak nie działa! - Zawołała za nimi ciemnoszara koteczka, jednak jej rodzeństwo oddaliło się. Siostra rzuciła jej jeszcze smutne, przepraszające spojrzenie. - Zostańcie.

-Oszronione Futro? - Mruknął złocisto brązowy kocurek  cicho. - Czy oni będą na nas źli już zawsze?

-Nie, synku. - Matka otarła się delikatnie o swoje kocięta. - Na pewno nie. Zobaczycie, przejdzie im jeszcze przed waszą ceremonią na uczniów. Tak naprawdę nie są wcale źli na was, a na Błękitną Gwiazdę. Pójdźcie się jeszcze chwilę pobawić, a ja z nimi porozmawiam, dobrze?

-Dobrze. - Odparła niechętnie Żarka. - Chodź, Paprotku.

 Kocięta odeszły w stronę legowiska medyków. Chcieli poprosić Nakrapianego Liścia lub Żółtego Kła o kulkę mchu, którą mogliby się bawić. Kiedy tylko przekroczyli wejście do jaskini powitała ich piękna, ciemna, szylkretowa medyczka, której szyję zdobiła spora blizna, pozostała jej po ataku Podrapanego Pyska, który ledwo przeżyła.

-Żarko, Paprotku, potrzebujecie czegoś? - Powitała ich ciepłym, spokojnym głosem Nakrapiany Liść.

-Przyszliśmy po kulkę z mchu. - Odezwała się Żarka. - Chcieliśmy się pobawić.

-Jasne, już wam daję. - Medyczka podniosła mech i podała kociakom. - Miłej zabawy. Potem możecie mieć na to mnie czasu, skoro zostaniecie uczniami.

-Już wiesz? - Zdziwił się Paprotek.

-Cały Klan Pioruna wie. - Ciemnoszara koteczka aż podskoczyła, kiedy usłyszała za sobą czyiś głos. Odwróciła się i ujrzała Żółtego Kła, uczennicę Nakrapianego Liścia. Była uczennicą mimo tego, że ma większe doświadczenie, ale w Klanie nie może być dwóch medyków. - No już, idźcie. Nie potrzeba nam plączących się pod łapami kociąt.

 Koteczka skinęła głową, po czym razem z bratem wybiegła z legowiska. Bawili się mchem, raz podając go do siebie, a co jakiś czas udając, że jest to zwierzyna, którą za każdym razem bezbłędnie łapią. Beztroska zabawa niezbyt poprawiała humor nadal zmartwionej Żarce. Z jednej strony była przeszczęśliwa, że Błękitna Gwiazda, która przecież od zawsze była jej autorytetem doceniła ją i jej brata chcąc wcześniej mianować ich uczniami. Z drugiej jednak obawiała się, że to może zupełnie i trwale zniszczyć jej relację z resztą rodzeństwa.
 W końcu zapadł zmrok. Bawiące się kocięta usłyszały dochodzące ze żłobka wołanie matki:

-Żarko! Paprotku! Czas spać.

 Rodzeństwo pognało w jej stronę. Już w żłobku ułożyli się na posłaniach. Żarka położyła się w pobliżu siostry, ta początkowo nie zareagowała, kiedy jednak Cierniek ją zawołał od razu się od niej oddaliła.

-Jeszcze im przejdzie, zobaczysz. - Szepnęła koteczce do ucha matka. - No już, chodźcie spać.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro