🌚Rozdział 18🌚

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jaśminowy Cud po ceremonii uczniów ledwo kontaktowała, bo była tak zmęczona. Położyła się spać bardzo późno i nie czuła łap. Wydawało się, że wszystko wróciło do normy, Mglista Łapa była kulawa na jedną łapę i nie mogła dłużej kontynuować szkolenia na wojowniczkę, więc została pomocniczką medyków, ale musiała nauczyć się funkcjonować z jej łapą. Kotka zapomniała nawet o dziwnej pieszczoszce, która przekazała równie dziwną przepowiednię.

Najwyraźniej to tylko jakiś nieśmieszny żart – pomyślała

Zapadła w sen prawie od razu po ułożeniu się w legowisku i śniło jej się jak znów była kociakiem, ale zamiast Różanego Płatka wychowywała ją Księżycowy Kwiat, a zamiast kłótni z rodzeństwem były radość i pokój. Słoneczna pogoda w jej śnie sama dawała uśmiech na pysku, a lekki wiatr pory nowych liści był miły i równie radosny. Kotka leżała przy matce i delektowała się ciszą, przerywaną śpiewami ptaków i odgłosami przyrody, jednak po chwili szara karmicielka trącnęła ją łapą. Kotka podniosła łeb.

– coś się stało? – zapytała zdziwiona Jaśminowy Cud

– musisz się obudzić malutka – odpowiedziała Księżycowy Kwiat z wyrzutem

Kremowa kotka zamrugała, a nagle zamiast słońca pojawiły się czarne chmury, zamiast śpiewów ptaków pojawiły się grzmoty, a zamiast lekkiego wiatru pojawił się... DYM!

kotka spanikowana otworzyła oczy czując nagłe ciepło i wyskoczyła z legowiska, potykając się przy tym o inne koty. Ujrzała jak las wokół nich płonie i wrzasnęła.

– obudźcie się! LAS PŁONIE! – krzyczała spanikowana

Koty wychodziły z legowisk i widząc płomienie przestraszone wzdychały, a z kamiennego legowiska wyszła Burzowa Gwiazda.

– spokojnie! – krzyknęła ponad spanikowanymi kotami – Sosnowa Skóro, pomóż się wydostać medykom i Mglistej Łapie! Błękitny Zmierzchu, ty ponóż starszyźnie razem z Rudzikową Łapą! Tygrysie Pióro i Jaśminowy Cud, pomóżcie w żłobku, a Różany Płatek pomoże mi z Chmurnym Okiem! Do roboty!

Jaśminowy Cud, nie czekając na nic rzuciła się w stronę żłobka, o ile wcześniej była zmęczona, teraz adrenalina płynęła w jej żyłach i poganiała jej ciało do działania. Ostry zapach dymu dostał się do jej nosa, a ona sama kaszlnęła. Musiała sobie tylko wyobrażać co przeżywały kociaki i karmicielki w żłobku, do którego wpadła jak burza.

– Ewakuacja! – oznajmiła donośnym tonem i spojrzała na Omszony Kwiat.

Karmicielka trzymała kociaki przy sobie i patrzyła nieufnie na wojowniczkę.

Serio? Ona przyszła jej pomóc, a Omszony Kwiat nie okazała ani krzty szacunku? Wdzięczności?

Posłała karmicielce ostre spojrzenie, które wystarczyło. Ale wtedy do żłobka wszedł – o wiele spokojniej niż Jaśminowy Cud – Tygrysie Pióro. Spojrzał na kotki z góry i oznajmił:

– Myślę, że powinnyście obie wziąć po jednym kociaku i jak najszybciej się ewakuować – powiedział to tak, jakby o tym nie wiedziały.

Ale nie było na to wszystko czasu, Jaśminowy Cud chwyciła pierwszego kociaka z brzegu i okazał się on być Pierzastkiem. Przeniosła swoje spojrzenie na Tygrysie Pióro.

– Ty pomóż Mlecznemu Sercu – zarządziła i nie czekając na odpowiedź kocura wybiegła ze żłobka, a zaraz za nią Omszony Kwiat.

Biegła i starała się wybrać właściwą ścieżkę, wiedziała, że klan spotka się poza obozem, czy nawet może i lasem, aby uniknąć ognia. Ale na tą chwilę za cel postawiła sobie ucieczkę z obozu, nie rozmyślanie gdzie udała się reszta klanu.

Zdawała sobie cały czas sprawę z biegnącej za nią Omszonego Kwiatu, która była wolniejsza niż kiedyś. Nic dziwnego, przyszła przez poród i to nie tak dawno temu. Gdy w końcu znalazła wyjście, zdała sobie sprawę z jednego problemu. Było wąsko, o ile kociaki dałyby radę, Jaśminowy Cud i inne koty tak średnio, a nie mogły puścić kociaków samych i tu zostać. Do jej uszu dostał się przeraźliwy dźwięk, a zaraz do niego dołączył pisk przestraszonych kociaków.

– Co to?! – zdołała przekrzyczeć dźwięk Omszony Kwiat.

– Nie mam pojęcia! – odkrzyczała Jaśminowy Cud i rozejrzała się po okolicy.

Prawdopodobnie źródło tego dźwięku zmierzało do nich, w końcu pożar przyciągał uwagę, więc musieli stąd uciec. Dojrzała zmierzających w ich stronę koty, bez wątpienia byli to Tygrysie Pióro i Mleczne Serce.

– Musimy się stąd wydostać! – wrzasnął Tygrysie Pióro, a dźwięk stał się jeszcze głośniejszy.

Wtedy jaśminowy Cud dojrzała gałąź, z której spadła Mglista Łapa, gdyby na nią weszli i przeskoczyli nad ogniem, to mogliby wydostać się z obozu.

– Gałąź! – krzyknęła i ruszyła w jej stronę, ale potem spojrzała na Pierzastka, którego odstawiła na ziemię gdy szukała wyjścia – Tygrysie Pióro! Weźmiesz Pierzasta, a ja sprawdzę czy to da radę!

Kocur skinął głowną, dosyć sztywno, ale Jaśminowy Cud już wskoczyła na gałąź i przeszła ją niemal biegiem, aby na końcu przeskoczyć nad trzaskającym ogniem i wydostać się na drugą stronę.

Źródło dźwięku było już bardzo blisko, więc zdołała krzyknąć, zdzierając przy tym gardło.

– Da radę!

Po chwili koty po kolei przeskakiwały, Mleczne Serce też jakoś dała radę z Omszonym Kwiatem i wszyscy ruszyli w stronę polany, ale zanim zniknęli między – nie spalonymi – drzewami, dojrzeli największego potwora, jakiego w życiu można było zobaczyć.

– Na klan gwiazdy – wydusiła z siebie Mleczne Serce.

To on wydawał z siebie te przeraźliwie głośne dźwięki. Ale teraz nie na to czas. Jaśminowy Cud ruszyła, trochę szybciej niż powinna, ale starała się jakoś nie okazywać stresu. Bo powoli zaczynała rozumieć, że przepowiednia pieszczoszki mogła być prawdą...

__________

Hejka!

Ostatnio ćwiczyłam na wordzie pisanie dłuższych rozdziałów, więc teraz macie taki właśnie jeden z dłuższych jako nagroda za moją przerwę :3

Bayyy!!!

Tik tok: mapleshade_polska

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro