🌻Rozdział 19🌻

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Koty wkroczyły na polanę, gdzie schronił się cały klan. Jaśminowy Cud ledwo utrzymywała się na własnych łapach, adrenalina przeszła i na powrót po zuła zmęczenie, na tyle ogromne, że nie wiedziała ile tak dalej pociągnie. Miała ochotę spać cały następny dzień, ale wiedziała, że tej nocy niewiele kotów zaśnie, a ona to już z pewnością nie.

Gdy tylko znaleźli się na widoku całego klanu, Burzowa Gwiazda wstała z miejsca obok siostry i ruszyła w ich stronę. Gdy była już przy nich, sprawdziła wszystkich wzrokiem.

– Ktoś z was jest ranny? – zapytała.

Każdy pokręcił głową, jedynie co jakiś czas kaszleli, ale to przez wdychanie dymu, więc raczej nie było to groźne.

– Dobrze, Jaśminowy Cud zda mi raport, Mleczne Serce dla pewności udaj się do Gwiezdnej Sadzawki, a reszta może odejść i odpocząć. – zarządziła przywódczyni, a wszystkie koty jak zaczarowane zdobiły to co rozkazała.

Wojowniczka chciała znaleźć się wśród nich, nawet mogła iść do zrzędliwej ostatnio medyczki i słuchać jej narzekania, byleby położyć się na chwilę, albo chociaż usiąść. Jaka więc była jej ulga, gdy przywódczyni usiadła.

– Dobrze, więc wydarzyło się coś oprócz pożaru? – zapytała Burzowa Gwiazda.

– W pewnym momencie usłyszeliśmy taki przeraźliwie głośny dźwięk. – przywódczyni skinęła głową, też go słyszeli. – I jak wyszliśmy z obozu, to zobaczyliśmy takiego ogromnego potwora dwunożnych, większego chyba w życiu nie widziałam, ale wydaje mi się, że to on był źródłem tego dźwięku.

Niby miała w drugim członie ,,cud", ale prawdziwym cudem było to, że nikt nie ogłuchł od tego dźwięku.

– Dobrze... – wymruczała Burzowa Gwiazda, zastanawiając się nad tym. – Trzeba coś z tym zrobić, więc zapewne niedługo wezwę zebranie rady klanu, a w tym czasie ty idź odpocząć, bo wyglądasz, jakbyś ledwo utrzymywała się na łapach.

Chyba naprawdę Jaśminowemu Cudowi przydałby się porządny odpoczynek, skoro nawet Burzowa Gwiazda tak twierdzi. Mimo wszystko, kotka odetchnęła z ulgą i ruszyła na osobną część polany.

***

Zmęczenie dawało o sobie znać, ale gdy tylko Jaśminowy Cud starała się zasnąć, spełzało to na niczym. Dlatego, aby zaspokoić nudę, przyglądała się właśnie kotom z jej klanu. Na przeciwko niej – siedziała Burzowa Gwiazda, a obok niej, zwinięta w kulkę Chmurne Oko, bliżej lasu, siedziały Rybia Łapa i opowiadająca jej coś Wiewiórcza Łapa, przy rzece, Mrówcze Futro opatrywał koty, a obok niego Gwiezdna Sadzawka i Mglista Łapa sortowały zioła. No i niedaleko Jaśminowego Cudu rozkręcała się kolejna kłótnia Omszonego Kwiatu i Oszronionego Serca. To była już taka codzienność.

– Dlaczego ja się czuję jak samotna matka?! No dlaczego?! – krzyknęła z wyrzutem Omszony Kwiat. – Nic mi nie pomagasz! Dlatego!

Oboje nie musieli się martwić o kociaki, które spały na drugim końcu polany, a pilnowała ich Mleczne Serce. Z resztą kociaki to jedynie pretekst ich kłótni.

– Skoro znasz odpowiedź to po co zadajesz pytanie? – prychnął w odpowiedzi.

Omszony Kwiat wyglądała, jakby miała zaraz wyjść z siebie i stanąć obok.

– Ty niewdzięczniku! Ja wychowuję kociaki! Twoje kociaki! Twoje! A ty co?! – wyrażała czystą furię.

Gdyby ktoś zapytał czy przysłuchiwanie się prywatnym sprawom innych nie jest przypadkiem niestosowne, te ,,prywatne" sprawy Omszonego Kwiatu i Oszronionego Serca już dawno przestały takie być. Czasem Jaśminowy Cud zastanawiała się, czy kiedykolwiek stworzą prawdziwą rodzinę. Raczej nie.

– Cześć, Jaśminowy Cudzie. – usłyszała pogodny głos, na którego dźwięk podskoczyła.

Oczywiście, że był to Szczawiowy Pazur. Miała go już powoli dosyć, ostatnio cały czas ją nachodził.

– Cześć, Szczawiowy Pazurze. – mruknęła w odpowiedzi, o wiele mniej pogodnie.

Miała nadzieję, że jeśli nie będzie się zbytnio odzywać to sobie pójdzie, ale oczywiście nie.

– Jak się czujesz po tym całym dniu? – zapytał.

Dziwne pytanie zasługuje na dziwną odpowiedź.

– Ciężko stwierdzić. – ospowiedziała.

Chyba rzeczywiście udzieliła mu dziwnej odpowiedzi, bo wydawał się zaskoczony.

Westchnęła gdy jej jedyny obiekt zainteresowania – czyli kłótnia – się rozszedł.

– Lubisz oglądać ich kłótnie? – zapytał zdziwiony.

– Nie lubię kłótni i nie życzę nikomu źle. – wyjaśniła się najpierw. – Ale... Nie sądzisz, że ich związek nie ma sensu? W sensie, dosłownie jedyne co ich łączy to kociaki, które są głównym pretekstem ich kłótni, a nawet niczym nie zawiniły.

Do tego wszystkiego warto było dodać, że Omszony Kwiat nadal była młoda i Jaśminowy Cud uważała, że za wcześnie wzięła się za kociaki, ale co ona tu miała do powiedzenia? Znając życie karmicielka i tak by ją zignorowała.

– Trochę tak. – przyznał. – Ale to wciąż moja siostra i... Uważam, że poprostu powinna znaleźć sobie kogoś innego niż Oszronione Serce, bo to widać, że on jej nie kocha.

– To dlaczego dalej z nią jest? – zapytała Jaśminowy Cud.

Pamiętała jak Oszronione Serce mówił jej, że dla niej może zostawić Omszony Kwiat i kociaki, ale się nie zgodziła. Skoro nie kochał swojej partnerki i kociaków, był w stanie kch zostawić to co go trzymało?

– Wiesz, kiedyś jak byliśmy jeszcze uczniami to Omszony Kwiat podsłuchała jak Oszronione Serce mówił, że chyba czuje coś do jakiejś kotki. Myślała, że to o nią chodzi i dalej tak myśli, więc żywi do niego jakieś uczucie, licząc na to, że on je odwzajemnia. Próbowałem jej wyjaśnić, że to chyba nie o nią chodzi, ale mnie ignorowała.

– Ale, to nadal nie tłumaczy, dlaczego Oszronione Serce dalej z nią jest. – westchnęła wojowniczka.

– Wydaje mi się, że to w jakimś stopniu z poczucia odpowiedzialności? No wiesz, to nadal jego kociaki, jego rodzina i myślę, że sumienie i poczucie odpowiedzialności nie pozwalają mu odejść, dopóki Omszony Kwiat nie powie, że ona to robi.

I wtedy Jaśminowy Cud pojęła.

– Czyli Oszronione Serce cały czas się z nią kłóci i odcina od kociaków, bo chce, aby to Omszony Kwiat doszła na skraj wytrzymałości i to zakończyła, żeby mógł żyć bez poczucia winy...

To było inteligentne, ale zapomniał, że jego obecna partnerka nie jest zbyt inteligentna, więc małe szanse, że się domyśli, a co dopiero kogoś posłucha. Skoro nawet własnego brata nie słuchała, to małe szanse. Najwyraźniej będą tkwić w tej relacji całe życie.

– To trochę... Smutne... – mruknęła. – Bo jeśli Omszony Kwiat się nie domyśli, to będą tkwić w tej relacji do śmierci, któregoś z nich...

To chyba najgorszy scenariusz. Wieczne kłótnie nie będą służyć nikomu.

– Myślę, że Oszronione Serce sam w końcu pęknie, ale wtedy będziemy wysłuchiwać największej kłótni w ich wykonaniu. – odpowiedział kocur.

Oboje siedzieli w ciszy, myśląc nad całą tą rozmową. Ale rozmyślania przerwał głos Sosnowej Skóry.

– Jaśminowy Cudzie, zebranie rady klanu. – oznajmił, a kotka niemal podskoczyła.

Zebranie, właśnie. Zapomniała o tym.

– Dobrze, już idę. – skinęła głową i się podniosła. – Do zobaczenia później, Szczawiowy Pazurze. – dodała na odchodne.

Życie w klanie świtu wcale nie było takie beztroskie, jakby się mogło wydawać.

_____

Hejka kochani!

Dzisiaj trochę ponad 1000 słów! Koniecznie dajcie znać jak wam się podoba rozdział.

A ja mam do was pytanie! Jak myślicie, dlaczego Szczawiowy Pazur ostatnio tak często rozmawia z Jaśminowym Cudem?

Bayyy!

Tik tok: mapleshade_polska

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro