🌅Rozdział 21🌅

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jaśminowy Cud nie mogła później zasnąć. Mimo, że uznała to za zwykły, głupi sen, to nie mogła zmrużyć oczu i zasnąć, cały czas miała z tyłu głowy, że coś jest nie tak. W pewnej chwili kilka innych kotów, również wstało i budziło się do życia, słońce powoli wschodziło i nic nie wydawało się wskazywać na to, że po chwili koty usłyszą szelest w krzkach po drugiej stronie rzeki, czyli po granicy z klanem chmury.

- Kto to? - zapytała ze zmartwieniem Rybia Łapa.

- To pewnie tylko jakiś kociak - mruknęła w odpowiedzi Leszczynowy Liść i wróciła do wylizywania swojego futra.

Jaśminowy Cud zamrugała, wracając do rzeczywistości.

- Ale wszystkie kociaki są tutaj - zaprotestowała Omszony Kwiat. - i niby, które z kociąt odważyłoby się wejść na terytorium wroga?

Leszczynowy Liść nastroszyła się cała, z resztą jak zwykle gdy ktoś podważał jej opinię i autorytet.

- Twierdzisz, że się mylę? - zapytała ostro.

Omszony Kwiat wstała ze swojego miejsca, a reszta kotów szykowała się na ostrą kłótnię.

- Tak - odpowiedziała bez zawahania karmicielka.

Leszczynowy Liść niemal natychmiast zerwała się na równe łapy, a jej pazury wysunęły się. Jej położenie było blisko Omszonego Kwiatu. Zbyt blisko.

- Ty bezczelna... - zaczęła kocica, ale przerwał jej Kruczy Zmierzch.

- Mamo, uspokój się - mruknał, zasłaniając jej Omszony Kwiat. - to nie jest żadne wyjście - dodał.

Leszczynowy Liść siadła sztywno, ale napiętą atmosferę przerwało chrząknięcie po drugiej stronie rzeki.

- Interesująco się oglądało to przedstawienie, ale uważam, że czas na jego koniec - gdy Jaśminowy Cud się obróciła, zobaczyła Mgliste Serce, a zaraz za nim Lawendowy Zapach.

Mgliste Serce był partnerem jej siostry i jednocześnie kotem, którego nie uważała za sympatycznego. Szczawiowy Pazur stanął przed Jaśminowym Cudem, zupełnie tak, jakby chciał ją przed czymś osłonić, ale kotka jedynie wychyliła się zza niego.

- Co wy tu robicie? - zapytała, a jej głos nie był zbyt przyjemny, omijała wzrokeim Lawendowy Zapach.

- To pytanie powinienem raczej skierować do was - odparł wojownik nieprzyjemnie.

Jaśminowy Cud zmierzyła go ostrym wzrokiem, jeśli tak miała się potoczyć ta rozmowa, niech tak będzie. Wyprostowała się i obróciła do Wietrznego Lotu.

- Wietrzny Locie, zawołaj proszę Burzową Gwiazdę - poprosiła i z powrotem obróciła się do przybyszy z obcego klanu.

- Zapytałem o coś - odpowiedział szorstko.

- O, popatrz ja też - odpowiedziała przesłodzonym głosikiem Jaśminowy Cud. - I to jeszcze jako pierwsza

Wiedziała, że go tym zdenerwowała, widziała to w jego oczach i sposobie w jaki jego ogon drgał nerwowo.

- Siostro, nie uważam, że musimy tu wywoływać kłótnię - wtrąciła się Lawendowy Zapach.

Dopiero wtedy Jaśminowy Cud przeniosła na nią swoje spojrzenie. Brzuch Lawendowego Zapachu był wyraźnie zaokrąglony, sama wydawała się jakaś inna, jakby przejmowała się swoimi kociakami.

- W takim razie wyjaśnij to swojemu partnerowi - odparła wojowniczka.

Lawendowy Zapach rzuciła jej błagalne spojrzenie, czyli wybrała Mgliste Serce w tej walce. Na szczęście w tym momencie wkroczyła Burzowa Gwiazda. Jaśminowy Cud odpowiedziała swojej siostrze jedynie chłodnym spojrzeniem, od jakiegoś czasu nie sądziła, że jeszcze to zrobi.

- Dlaczego zostałam zawołana? - zapytała przywódczyni, jej głos był równie chłodny co oczy, które po chwili przenidoły się na dwójkę kotów po drugiej stronie rzeki.

- Chciałem jedynie sprawdzić co tu robi cały klan świtu, może jakiś napad na nasz klan? - odpowiedział Mgliste Serce.

Wyglądał tak, jakby nie darzył Burzowej Gwiazdy ani odrobiną szacunku. Kocica musiała to zauważyć, ponieważ po chwili odpowiedziała mu dokładnie takim samym tonem głosu.

- A jak mielibyśmy niby zrobić napad ze starszyzną, kociakami i karmicielkami? - zapytała i obrzuciła kocura pogardliwym spojrzeniem.

Widocznie się rozjuszył, ponieważ odważył się wyjść do przodu.

- Oczekuję więcej szacunku - warknął.

Burzowa Gwiazda była przy nim oazą spokoju, a po chwili odpowiedziała niewzruszona.

- Szacunku oczekuje się na ogół od obu stron, a odpowiadając na twoje domysły o napadzie, nasz obóz jest obecnie niezdatny do mieszkania, więc przenieśliśmy się tutaj - po tych słowach unisła wysoko głowę, nie przejęła się tym, że wysunął pazury.

- Z resztą, z tego co wiedzę to ty jesteś pierwszy do rozpoczęcia jakiejkolwiek walki - dodała Jaśminowy Cud.

Lawendowy Zapach zacisnęła zęby, co nie umknęło uwadze jej siostry. Najwyraźniej sama była już zirytowana zaistniałą sytuacją. Mgliste Serce przeniósł swoje spojrzenie na Jaśminowy Cud.

- Ty się lepiej nie udzielaj - odpowiedział ostro.

- Wolałabym, abyś nie zwracał się w ten sposób do mojej zastępczyni - odparła Burzowa Gwiazda.

Co prawda Jaśminowy Cud była tylko chwilowym zastępstwem Chmurnego Oka, ale rozumiała, że jej przywódczyni chciała zadrzeć nosa Mglistemu Sercu. Kocur rzeczywiście wyglądał na zaskoczonego, ale tylko na krótką chwilę, po której wrócił jego chłód.

- Dobrze, ale wiedzcie, że patrol będzie dokładnie sprawdzał granice - syknął ostrzegawczo. - Chodź, Lawendowy Zapachu.

Gdy machnął ogonem, oboje odeszli, a Lawendowy Zapach Nawet nie obejrzała się przez ramię.



***

Hej kochani!

Jak wcześniej pisałam, tak i jest rozdział i jak może niektórzy zauważyli, niedługo kończę pisać Burzę i są to jej ostatnie rodziały, DOSŁOWNIE ostatnie. Oczywiście po skończeniu jej zabiorę się za kończenie korekty Mrocznego lasu, a potem zacznę pisać nowelkę i wiem, że miałam pisać o Omszonej, ale zastanawiam się czy nie napisać o kimś innym, jeśli macie jakieś propozycje to możecie napisać w komentarzu. A jeśli zauważyliście zmiany w dialogach, to dlatego, że przeniosłam się z pisaniem na laptopa, no i wiadomo, że inaczej to wygląda.

To tyle, bayyy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro