*_ 𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 2 _*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Migocząca Sadzawka obudziła się dosyć późno, jednak, ku jej zdziwieniu, spora część kotów jeszcze smacznie spała.

Przez gałęzie legowiska wojowników już sączyło się chłodne światło pory nagich drzew, dając dziwne oświetlenie na koty w legowisku.

Cicho się przeciągnęła, nie chcąc kogoś obudzić. Zerknęła na Ametystowe Oko; ciemnoszary kocur spał głęboko, chrapiąc. Uśmiechnęła się.

Wyszła na zewnątrz. Po obozie kręciły się koty, nie mając nic innego do roboty; Bursztynowe Oko jeszcze spała, nie miała jak wysyłać patroli.

Rozejrzała się. Nagle zauważyła coś, co wydało jej się dziwne... zwykle rano przy legowisku starszyzny siedziała Rysia Cętka albo Słowiczy Świergot i jacyś uczniowie, słuchający ich historii.

 Tym razem jednak nie było tam nikogo.

W ogóle cały obóz wydawał się jakiś taki... martwy.

Może to przez ciszę wiszącą w powietrzu - pomyślała.

Chciała pójść na polowanie, ale nagle przywódczyni, Lawendowa Gwiazda, wskoczyła na Wysoką Półkę i zawołała jak zwykle donośnym głosem na zebranie klanu.

Migocząca Sadzawka potruchtała do Wysokiej Półki. Pod nią już powoli zbierały się koty.

Przywódczyni Klanu Koniczyny poczekała, aż zbiorą się wszyscy, łącznie z tymi którzy dopiero wychodzili z legowisk z zaspanymi oczami. 

W tym Ametystowe Oko. Kocur podszedł i przysiadł przy Migoczącej Sadzawce, liżąc jej ucho na powitanie.

- Muszę ogłosić - zaczęła Lawendowa Gwiazda powoli, gdy wszyscy się zgromadzili - Że Klan Koniczyny otrzymał przepowiednię. Aksamitkowa Skóro, opowiedz jak to się stało.

Wszystkie pary oczu zwróciły się na wojowniczkę.

Aksamitkowa Skóra podniosła niepewny wzrok na klan i otworzyła pysk.

- Przyśniło mi się że stałam na polanie Klanu Księżyca - zaczęła nakrapiana kotka - Potem przyszedł do mnie Grzybowa Łapa... teraz Wierna Dusza, i powiedział: "Nadchodzą ciężkie czasy. będzie wam się wydawać, że pokonaliście zło. Jednak ono wróci ze zdwojoną siłą, a wy będziecie musieli stawić mu czoła." 

Lawendowa Gwiazda pokiwała głową.

- Nasionowe Futro, co o tym myślisz? - zwróciła się do medyka.

- Myślę, że tu nie ma co myśleć - odparł podnosząc głowę, na której widniał jak zawsze spokojny i poważny wyraz pyska. - Otrzymaliśmy jasny przekaz. Teraz tylko czekać.

- Jak zawsze mądry - szepnął Szałwiowa Łapa, z uznaniem patrząc na mentora.

- Cśśśś - syknęła Morskie Tchnienie - Ryby i uczniowie głosu nie mają.

Szary pręgowany kocur wystawił język w stronę kotki, ale już się nie odzywał.

Lawendowa Gwiazda znowu zabrała głos.

- Nasionowe Futro, masz rację. Jeszcze dodam, że trzeba organizować więcej patroli i uważać na każdym kroku. 

Wśród zgromadzonych kotów rozległy się okrzyki aprobaty.

- A nie lepiej... - zaczął Szałwiowa Łapa, ale urwał, bo Morskie Tchnienie spiorunowała go swoimi szarymi oczami.

----Od autorki------------------------

tak tak shipujcie se Szalwiowego z Morską albo Nasionowym. Ja sie nie wtracam.

a dbr jednak się wtrącę 

to nigdy nie miały być i nie będą kanony.

i to tyle co mam do wtrącenia.

a jednak nie tyle

jeszcze mam do wtrącenia:

xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro