*_ 𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 3 _*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Migocząca Sadzawka wchodziła po ścieżce do obozu u boku Biedronkowej Łapy.

Gdy przekroczyli próg obozu, od razu zauważyli że coś jest nie tak. Wszystkie koty siedziały tylko obok legowiska starszyzny albo w nim.

- Co się dzieje? - Miauknęła kotka.

Nikt nie odpowiedział.

Razem z uczniem potruchtała do reszty klanu i wyjrzała przez ramię Świetlikowej Łapy.

- Wiesz co to się dzieje? - Szepnęła do złocistej kotki.

Uczennica odpowiedziała jedynie uciszającym syknięciem.

Migocząca Sadzawka próbowała coś dojrzeć spomiędzy barków i głów kotów, a że była dosyć niska w porównaniu do innych, to nie przyniosło to skutku.

Chwilę później koty rozsunęły się, a z legowiska starszych wyszli Nasionowe Futro i Szałwiowa Łapa.

Wszystkie spojrzenia zostały skierowane właśnie na nich.

- Niestety nie udało nam się jej uratować. Klanie Księżyca, miej ją w opiece. - wyszeptał Nasionowe Futro, spuszczając głowę.

Migocząca Sadzawka przełknęła ślinę. Wiedziała, kto umarł. 

Do starszyzny należała tylko jedna kotka: Rysia Cętka.

Po chwili z legowiska starszych wyszli Słowiczy Świergot i Kwiatowa Chmura, niosąc ciało wychudzonej, brązowej cętkowanej kocicy.

Przeszli przez większą część obozu i położyli jej ciało na środku.

Reszta klanu powolnie podążyła w ich stronę. Wszyscy przykucnęli przy starszej i ostatni raz podzielili się z nią językami.

Lawendowa Gwiazda podniosła się i usiadła.

Miała oczy zamglone z bólu.

- Klanie Księżyca, przyjmij tę kotkę, która była z nami przez bardzo długi czas. Była jak promień nadziei i mądrości dla uczniów, jak i wojowników. Przyjmij ją i miej w swojej opiece. Niech na waszych rozległych, świetlistych terytoriach dokończy w spokoju swojego żywota. - wyszeptała pręgowana kotka, spuszczając głowę.

Jakie to musi być dla niej ciężkie... - pomyślała Migocząca Sadzawka - a tym bardziej dla Słowiczego Świergotu.

Bury kocur siedział tuż przy ciele Rysiej Cętki, ale z dala od kogokolwiek innego. 


                                                                            *___*


Różnorodne kocie futra lśniły w srebrzystym blasku księżyca. Śnieg zaczął lekko padać, drobne płatki opadały na ziemię i bezlistne gałęzie drzew, rzucające powykręcane cienie na koty.

Migocząca Sadzawka truchtała obok Ametystowego Oka. Słowiczy Świergot został w obozie.

Po chwili dotarli do Czterech Głazów. 

Kotka wyczuła zapachy Klanu Słonecznika, Pawia i Burzy. Wszyscy już byli na miejscu.

Lawendowa Gwiazda, będąca do tej pory na czele grupy, zatrzymała się na chwilę aby przywitać się z Łaciatą Gwiazdą. Przez ten czas Klan Koniczyny zajął miejsca na polanie. Po chwili obie kotki wskoczyły na swoje głazy.

Biała kotka w ciemnoszare pręgi, Jagodowa Gwiazda, powiedziała krótko, zwięźle i na temat jak minęła tamta pora spadających liści i jak zapowiada się pora nagich drzew.

Tak samo było z Łaciatą Gwiazdą i Szmaragdową Gwiazdą. Lawendowa Gwiazda jeszcze dorzuciła śmierć Rysiej Cętki.

Po zakończonym zgromadzeniu Klan Koniczyny wrócił do obozu.


----Od autorki------------------------

ehhhh

wiem że to zgromadzenie minęło zbyt szybko i zapewne czytanie tego było... ehh.

napisałabym to lepiej ale aktualnie jestem jedyną osobą w uni która coś pisze, więc nie wiem nic o mianowaniach, jakichś innych wydarzeniach itd.

I przez to to jest ciężkie ; -;

no ale takie życie jak dzielisz uniwersum z kilkoma innymi osobami :v


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro