୭ 🧷 ˚Rozdział 1 ୭ 🧷 ˚

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jestem wojownikiem z Klanu Słonecznika! - krzyczał Biedronek.

- A ja cię pokonuję i zostaję przywódczynią Klanu Liścia! - wrzeszczała Jagódka.

W końcu rodzeństwo, jako przekrzykująca się nawzajem kula futer, łap i ogonów, wturlało się do legowiska wojowników i obudziło przy tym połowę śpiących kotów.

- Co tu się na Klan Księżyca dzieje!? - zapytał gniewnym tonem Szary Zmierzch, kiedy oba kociaki zaczęły po nim skakać i udawać, że chudy, jasnoszary kocur jest ogromnym, pulchnym królikiem.

Nakrapiana Fasolka również przebudziła się przez wrzaski i piski kociaków.

- Chyba powinni niedługo zostać uczniami - zamruczała sennie.

Rodzeństwo, jakby na magiczne hasło "uczniami", zamilkło i usiadło, wbijając wzrok w wojowniczkę.

- Tak myślisz? - zawołała Jagódka - niedługo będziemy uczniami!!!  -pisnęła z emocji i wybiegła z krzaku jeżyn razem z Biedronkiem.

Jeszcze przez kilka chwil dało się słyszeć radosne okrzyki kociaków.

- Gdy trochę podrosną, pewnie pourywają nam ogony - mruknęła Lśniąca Tafla, z powrotem zapadając w sen.

Reszta kotów również na powrót zwijała się w kłębki i zaczynała chrapać.

Ale Nakrapiana Fasolka nie mogła tak łatwo wrócić do snu. Niby przepowiednia została rozwiązana, przynajmniej tak mówił Ametystowe Oko w jej śnie. Ale jeszcze jest jej drugi sens.

 I właśnie o to martwiła się kotka.

Teraz to leży w łapach Klanu Księżyca - powtarzała sobie w myślach - nie musisz się o to obawiać.

W końcu postanowiła zająć czymś myśli i pójść na polowanie.

Po cichu wyszła z legowiska i skierowała się do wyjścia z obozu. 

Większość kotów smacznie spała. Tylko Lawendowa Gwiazda i Bursztynowe Oko siedziały przy raczej ubogim stosie zwierzyny.

- Wychodzę na polowanie - powiedziała do kotek.

Obie podniosły głowy.

- Dobrze  -odparła przywódczyni - trzeba uzupełnić stos zwierzyny.

Nakrapiana Fasolka pokiwała głową i skierowała się do kamiennej ścieżki.

Schodząc nią, przypomniała sobie słowa Ametystowego Oka.

 "A teraz używaj serca więcej, niż umysłu"

Wiedziała już mniej więcej, co to oznacza, lecz nie mogła przestać o tym myśleć i odtwarzać w myślach głos ciemnoszarego kocura.

Gdy zeszła do lasu, od razu zauważyła ryjówkę grzebiącą w zeschłych liściach pod pniem drzewa. Instynktownie rzuciła się na nią, ale w ostatniej chwili potrąciła ogonem liście.

Ryjówka zerwała się do ucieczki, ale wojowniczka była szybsza. Skoczyła na nią i zabiła szybkim ugryzieniem w szyję.

Czemu jesteś taka rozproszona? - zapytała samą siebie - polujesz jak niezdarny uczeń.

Upolowała jeszcze kreta i mysz. 

Gdy wróciła do obozu ze zdobyczami, większość kotów była już na łapach. Liliowe Życzenie wychodziła z obozu ze swoim uczniem, Grzybową Łapą.

To przypomniało Nakrapianej Fasolce o tym, że na jutro zaplanowaną ma ocenę Czereśniowej Łapy. Jej uczennica była już prawie gotowa, by zaprezentować swoje umiejętności, a następnie zostać wojowniczką.

Położyła kreta, ryjówkę i mysz na stosie zwierzyny i podreptała do legowiska uczniów, z zamiarem obudzenia Czereśniowej Łapy.

Ale ciemnorudej kotki w nim nie było.

Wszystkie posłania były puste.

Wyszła więc na główną polanę i rozejrzała się, ale nie zauważyła żadnej ciemnorudej sierści. Zauważyła za to szylkretową sierść Dzwonkowej Łapy, najbliższej przyjaciółki uczennicy.

Podeszła do niej.

- Widziałaś gdzieś Czereśniową Łapę? - zapytała z nadzieją.

- Nie, raczej nie. Gdy wstałam, to już jej nie było - odparła kotka.

Nakrapiana Fasolka zmartwiła się.

- Gdzie ona mogła pójść? - mruczała pod nosem, odchodząc w stronę wyjścia - muszę ją znaleźć.

Wybiegła z ogromnej jaskini stanowiącej obóz Klanu Liścia i zbiegła ze stromej skalnej ścieżki, omal nie spadając na dół.

Gdy znalazła się już na chłodnej trawie, rozwarła lekko pysk, próbując wyłowić zapach swojej uczennicy.

Nagle uderzył ją mocny odór.

Lis!  -pomyślała z przerażeniem, otwierając szerzej oczy.

Podążyła dalej tropem dzikiego zwierzęcia, omijając drzewa.

Dotarła aż do jeziora, przy granicy z Klanem Burzy.

Tutaj trop się urywał.

Przecież miałam szukać Czereśniowej Łapy, nie lisa! - uświadomiła sobie - czemu zapomniałam, że lis to duże niebezpieczeństwo?

Nagle zauważyła rudą sierść zza drzewa.

Gwałtownie cofnęła się, sycząc.

Zwierzę stojące za drzewem poruszyło się, coś zadzwoniło przenikliwym głosem.

Nakrapiana Fasolka jeszcze bardziej cofnęła się i napięła mięśnie, w gotowości na walkę.

Pomiędzy nisko rosnącymi gałęziami i paprociami mignął jakiś jaskrawo zielony przedmiot, a po chwili wynurzył się zza nich pręgowany kocurek.

Wojowniczka stanęła jak wryta.

- Co ty tu robisz? - zapytała podejrzliwie - i kim, na Klan Księżyca, jesteś?

Kot otrząsnął się z gałązek paproci, znowu wywołując denerwujący, głośny dźwięk.

- Ja... ja chciałem się o coś zapytać - zająknął się rudy kocur.

- Dobrze, ale najpierw odpowiedz na moje pytanie - odparła już pewniej - kim jesteś, co tu robisz i jak się nazywasz?

- Nazywam się Kiełek. Żyję z Wyprostowanymi, o tam - wskazał ogonem ledwie widoczne dachy domostw na terytorium Klanu Słonecznika.

- Wyprostowanymi? - zapytała wojowniczka - chodzi ci o Dwunożnych?

- Tak... tak, chyba mówimy o tym samym - przyznał.

- A więc mam do czynienia z pieszczochem - mruknęła pod nosem - świetnie.

- W takim razie, co tu robisz? - zapytała już głośniej.

- Chcę o coś zapytać - powtórzył.

Nakrapiana Fasolka westchnęła.

- No dobrze, widzę, że nic teraz z ciebie nie wyciągnę. Zaprowadzę cię do naszej przywódczyni, będziesz mógł ją zapytać.

- Naszej?

- No, w sensie mojej i mojego Klanu - wyjaśniła.

- A kto to przywódczyni? - zapytał z zaciekawieniem.

- Przywódca to ktoś, kto kieruje całym Klanem, prowadzi go i dokonuje ważnych wyborów - miauknęła - a wiesz w ogóle, co to Klan?

- Tak, wiem  - odparł krótko, nie wyjaśniając nawet, skąd posiada tę wiadomość.

Szli dalej w milczeniu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro