𓇼🧉❀🐚𓆉︎ ࿔*:・Rozdział 6 𓇼🧉❀🐚𓆉︎ ࿔*:・

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nakrapiana Fasolka biegła przez las, ciężko dysząc. A co, jeżeli coś mu się stało? - myślała rozpaczliwie, tłumiąc szloch. Dlaczego ja tak szybko umiem zapominać o tak ważnych rzeczach?

Nagle usłyszała wrzask wielu kotów. Zaniepokoiła się. Przecież trzy koty nie mogą chyba być aż tak głośne? A co, jeżeli bójka zamieniła się w wojnę?

Doleciał do niej odór krwi, jeszcze mocniejszy niż wcześniej.

Po chwili, gdy wybiegła zza zakrętu, aż przystanęła, bo niedowierzała temu, co zobaczyła.

Przez runo leśne przewalało się kilkanaście kotów, plując, wrzeszcząc i drapiąc. Pazury i kły pokryte krwią lśniły złowieszczo w wieczornym świetle.

Nakrapiana Fasolka niewiele myśląc rzuciła się w wir walki. Od razu ktoś przejechał jej pazurami po barku. Plując wściekłością, zatopiła pazury w czole przeciwnika. Ten nagle rzucił się na nią, ale Nakrapiana Fasolka była szybsza. Uchyliła się przed czarnym kocurem i przejechała mu po zielonym oku, aż to spłynęło krwią. Wróg wrzasnął z bólu i odbiegł, plując wyrwaną sierścią kotki.

Nakrapiana Fasolka rozglądnęła się po polanie. Chciała dojrzeć Ametystowe Oko żywego. Umysł podpowiadał jej, że przyjaciel może już być w drodze do Klanu Księżyca. Za to serce krzyczało płaczliwie: Nie! On musi żyć!!!

Gdy w końcu dojrzała ciemnoszare futro skradające się zza drzewa na przeciwnika, i fioletowe oczy, choć poobdrapywane, nadal błyszczące w świetle wschodzącego księżyca, poczuła, że ziemia osuwa się jej spod łap, a w głowie kręci się od ulgi.

- Ametystowe Oko! - podbiegła do kocura.

- Nakrapiana Fasolka! - wytrzeszczył oczy, jakby myślał, że przyjaciółka nie żyje - wszystko dobrze? - spytał z troską w głosie.

- Tak, ze mną tak. Ale bardziej interesuje mnie, czy tobie się nic nie stało. 

- Yyy... nie, nic mi nie jest. - odparł, spuszczając głowę.

- Nie jestem mysim móżdżkiem - parsknęła - widzę, że jesteś wycieńczony i podrapany.

- No, może trochę - przyznał - ale nadal mogę walczyć.

- Ale naprawdę uważaj na siebie - poprosiła, liżąc delikatnie ucho przyjaciela - nie chcę cię stracić. - ponownie - dodała ledwo słyszalnie.

O czym ona mówi? - myślał Ametystowe Oko, który usłyszał szept - przecież jeszcze mnie nie straciła.

Ale nie było czasu na myślenie. Trzeba było walczyć.

Nakrapiana Fasolka odbiegła, by zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem, rudą kotką. Skąd ich tutaj tyle? - przeleciało jej przez myśl - Może Trawiaste Wzgórze wezwał posiłki?


                                                                               𓇼🧉❀🐚𓆉︎ ࿔*:・

Trawiaste Wzgórze wrzasnął hasło do odwrotu. Kilkanaście kotów zerwało się z miejsc i pobiegło za kocurem, rzucając przez ramię ostatnie wściekłe syknięcia. 

- To jeszcze nie koniec! Jeszcze tu wrócimy! A wtedy biada wam, nędzne lisie łajna! - krzyknął złowieszczo zdrajca i odbiegł do granicy z Klanem Pawia. A cała gromada kotów, teraz jakby plujących jadem, pobiegła za nim.

Nakrapiana Fasolka usiadła, dysząc. Ametystowe Oko, wcześniej walczący z dużym, białym kocurem, podszedł do niej.

- A więc lojalny wojownik, któremu ufaliśmy, zdradził Klan... - szeptała do siebie, jakby nie wierzyła w to, w czym przed chwilą sama brała udział.

Ametystowe Oko milczał, zastanawiając się nad tym, co się właśnie wydarzyło.

- Tak, to prawda - przyznał w końcu. 

Znowu zapadło milczenie. Bo tak już jest, po wojnie czasem się nie wie, co powiedzieć.


                                                                              𓇼🧉❀🐚𓆉︎ ࿔*:・

Gdy stanęli w wejściu do obozu, przywitały ich zdziwione, radosne lub przerażone spojrzenia.

- Gdzie wyście, na Klan Gwiazdy, byli? - zapytała Lawendowa Gwiazda z miejsca obok Wysokiej Półki.

- Walczyliśmy - odparł Ametystowe Oko bez ogródek.

- Jak to, walczyliście? - zapytała przywódczyni.

- No tak, przecież mówię - z napięcia ciemnoszary kocur zapomniał o szacunku dla przywódczyni.

Lawendowa Gwiazda zignorowała jego ostry ton.

- Ale z kim? - jasnoszara kotka nie ustępowała.

- Z Trawiastym Wzgórzem i, zdaje się, z jego prywatnym gangiem włóczęgów lub zbuntowanych samotników. - tym razem odpowiedziała Nakrapiana Fasolka.

- Skąd oni się tam wzięli?

- Trawiaste Wzgórze wezwał posiłki - zaczął Ametystowe Oko, bo Nakrapianej Fasolki nie było w czasie, kiedy przybyło kotów do walki - A raczej posiłki same wyskoczyły zza drzew i krzaków lub nadbiegły ze strony granicy z Klanem Pawia.

- Czyli Trawiaste Wzgórze zdradził Klan - zaczęła przywódczyni - Tylko po co miałby to robić?

Nakrapiana Fasolka zamyśliła się. Nagle przypomniała sobie uśmiech wojownika, kiedy został mianowany na mentora Perłowej Łapy. Czyli ten uśmiech musiał być fałszywy. Lub jeszcze gorzej - zastanowiła się - Trawiaste Wzgórze mógł cieszyć się z tego, że jego plan z użyciem swojej uczennicy się powiedzie. 

Ale jaki plan? - zapytała samą siebie.

Nagle do głowy przyszła jej pewna myśl. 

- Lawendowa Gwiazdo - zaczęła - chyba wiem, dlaczego chciałby zdradzić Klan.

- Opowiadaj.

- Otóż, bitwa rozgrywała się na granicy z Klanem Burzy. Trawiaste Wzgórze zaprowadził tam Perłową Łapę, zapewne wmawiając jej, że idą na trening walki. Ale tam zaatakował ją. Pewnie chciał, abyśmy podejrzewali, że to zabił ją ktoś z Klanu Burzy, i aby między Klanem Burzy i Klanem Liścia wszczęła się walka właśnie o to. - wyrzuciła kotka jednym tchem.

- Czyli dążył tylko i wyłącznie do chaosu, bo nie ma raczej innego powodu, dlaczego chciałby rozpętać niepotrzebną walkę. - podsumowała smutno Lawendowa Gwiazda - A tak bardzo wszyscy mu ufaliśmy. 

- Ale to nie wszystko - zauważyła Nakrapiana Fasolka - zanim odbiegł ze swoją parszywą bandą włóczęgów, powiedział, że jeszcze tu wróci.

Nagle smutek Lawendowej Gwiazdy przerodził się w złość.

- Jak on śmiał? - pytała samą siebie, krążąc nerwowo po obozie - Co on sobie myśli? że może w każdej chwili, ot tak bez powodu, sobie próbować mordować swoją uczennicę!? I zdradzać Klan? I jeszcze odchodzić ze słowami, iż tu wróci, aby siać zagładę!?

Wszystkie koty zebrane na polanie, nawet karmicielki, spuściły smutno głowy. Nakrapiana Fasolka biła ogonem ziemię, i wysuwała pazury ze złości. Tylko Grzybek i Czeresienka mocowali się u łap Aksamitkowej Skóry w udawanej walce. 

- No cóż, trzeba będzie się po prostu przygotować - westchnął ktoś. Nakrapiana Fasolka rozpoznała ochrypły głos swojego ojca, Lwiego Światła.

Wzbiły się ciche pomruki aprobaty.

- Dobrze, czas oficjalnie to ogłosić - Stwierdziła Lawendowa Gwiazda uspokoiwszy się nieco.

Weszła na Wysoką Półkę.

- Niech wszystkie koty zdolne łowić zwierzynę, zbiorą się pod Wysoką Półkę na zebranie Klanu! - zawołała czystym, donośnym głosem. Jednak było to niepotrzebne, bo już od jakiegoś czasu wszystkie koty siedziały zebrane w okręgu.

- Jak już wiecie, Trawiaste Wzgórze nas zdradził - zaczęła przywódczyni bez cienia wcześniejszej złości - zanim odszedł, powiedział, że jeszcze tu wróci. Musimy być na to przygotowani. Zwiększymy liczbę patroli i częstość nocnych wart.

Znowu dało się usłyszeć pomruki aprobaty.

Gdy już wszyscy chcieli iść do swoich legowisk, bo dawno zapadła noc, Lawendowa Gwiazda przywołała ich jeszcze na chwilę.

- Ale mam jeszcze jedną, radośniejszą nowinę - oznajmiła, rozchmurzając się - Aksamitkowa Skóro, Grzybku, Czeresienko, zbliżcie się.

Cała trójka wbiła w nią zaskoczone spojrzenia, a potem posłusznie wykonała krok do przodu.

Grzybek i Czeresienka nie mogli usiedzieć spokojnie, wiercili się, kręcili, a ich matka gładziła ich futro językiem, aby wyglądali jak najlepiej.

- Dzisiaj odbędzie się również mianowanie na ucznia naszych małych pobratymców. Grzybku, od dzisiaj nazywać będziesz się Grzybowa Łapa, a twoim mentorem zostanie Liliowe Życzenie! Czeresienko, od dzisiaj nazywać będziesz się Czereśniowa Łapa, a twoim mentorem zostanie Nakrapiana Fasolka! 

Nowi uczniowie wstali i zetknęli się nosami ze swoimi mentorami, a potem wzbiły się okrzyki:

- Grzybowa Łapa! Czereśniowa Łapa!

Po zakończonym zebraniu klanu koty skierowały się do swoich legowisk. W głowie Nakrapianej Fasolki huczały różne emocje: duma z tego, że w końcu ma uczennicę, złość z powodu Trawiastego Wzgórza, zmartwienie z powodu swojej siostry oraz uczucie do Ametystowego Oka. 

W końcu udało jej się zapaść w głęboki sen.


𓇼🧉❀🐚𓆉︎ ࿔*:・𓇼🧉❀🐚𓆉︎ ࿔*:・𓇼🧉❀🐚𓆉︎ ࿔*:・𓇼🧉❀🐚𓆉︎ ࿔*:・

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro