Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minął księżyc od ostatnich wydarzeń. Dzisiaj ja i moje rodzeństwo kończymy szósty księżyc, a co za tym idzie zostajemy uczniami. Trochę żal mi Płomyka. Ostatnimi dniami nie był taki jak zawsze, czyli pełen energii i radości. Cały czas dręczą go wątpliwości, że nie podoła zadaniom ucznia. Oczywiście ja uważam to za bzdurę bo wierzę w tego małego rudzielca. Da sobie radę, wiem to. Jest nieco nieśmiały, ale charakter wyrobi mu się z czasem. Musi być po prostu cierpliwy.

Nadszedł wieczór. Wszyscy członkowie Klanu Pioruna zebrali się pod Wysokim Głazem, na którego szczycie siedział przywódca. Gwiazdy Srebrnej Skóry zabłysły na nocnym niebie. Wiedziałam, że nadszedł czas. Czas, kiedy ja, Srebro i Bursztyn zyskamy uczniowskie imiona, a także mentorów. Wiedziałam też, że zyskam to jako pierwsza. W końcu jest się tą pierwszą z miotu, prawda?

-Listku, wystąp. - zaczął Ognista Gwiazda, w którego zielonych oczach odbijała się cała konstelacja gwiazd. Wykonałam jego polecenie bez wahania. W przeciwieństwie do rodzeństwa ja nie czułam strachu czy niepewności. Chciałam po prostu starać się w każdym dniu mojego życia być coraz to lepsza, a może w końcu zasłuże chociażby na zastępcę przywódcy? - Czy obiecujesz szkolić się dobrze, nie sprawiając problemów klanowi i odnosić się z szacunkiem do starszych od ciebie wojowników? - spytał.

-Tak. - odpowiedziałam pewna tego, na co się piszę. Czeka mnie długa i ciężka droga do zostania wojowniczką. Ale dam z siebie wszystko, dam sobie radę.

-Zatem od dzisiaj, aż do dnia, gdy ten uczeń stanie się wojownikiem, znany będzie jako Listkowa Łapa. - ogłosił Ognista Gwiazda. - Wiewiórczy Locie, wystąp. Zostaniesz mentorką Listkowej Łapy, naucz ją wszystkiego, co umiesz.

Podeszła do mnie ruda kotka o puszystym ogonie oraz zielonych oczach. Była uderzająco podobna do Ognistej Gwiazdy. W sumie nic dziwnego, skoro jest jego córką. Z moim rodzeństwem było podobnie. Mentorką Bursztynowej Łapy została Jasne Serce, zaś mentorem Srebrnej Łapy Bury Ogon. Trochę zdziwiłam się tym ostatnim. Bury Ogon był wojownikiem dopiero od jednego księżyca i już został mentorem? Może Ognista Gwiazda chciał dać mu szansę...? Tak czy inaczej uważałam, że to dla niego zdecydowanie za wcześnie.

Tę noc spędziliśmy w legwisku uczniów. Ja i rodzeństwo nie byliśmy przyzwyczajeni do tak wczesnego wstawania, jak te dzisiaj. Nasi mentorzy zaczęli nas budzić. Oczywiście wstałam jako pierwsza i nie okazywałam jakiegokolwiek niezadowolenia, chociaż było go we mnie dużo, na prawdę. Bursztynowa Łapa został wyciągnięty z legowiska za ogon przez Obłocznego Ogona, który przyszedł z pomocą Jasnemu Sercu, której mój brat za nic w świecie nie chciał posłuchać. Srebrna Łapa z wielkim niezadowoleniem wymalowanym na pyszczku wyczłapała z legowiska, jednak od razu padła na ziemię i zamknęła oczy.

-Śpiochu! - szturchnęłam ją łapą. - Wstawaj, Ty kulo futra!

-Zamknij jape. - prychnęła od niechcenia.

Przekręciłam oczami, ale nie odezwałam się. Zamiast tego podeszłam do stosu zwierzyny i wybrałam dla siebie mysz, którą zjadłam w pośpiechu w przeciwieństwie do mojego brata, który zdawał się bawić nornikiem.

-Leniu, jedz to szybciej i idziemy! - powiedziałam zniecierpliwiona, przestępując z łapy na łapę. Spojrzałam w kierunku siostry, która zdawała się usypiać nad myszą, którą ledwie nadgryzła.

-Chodźcie. - zawołała nas Jasne Serce, gdy Srebrna Łapa i Bursztynowa Łapa wymęczyli zwierzynę.

Potruchtaliśmy przez tunel w ostrokrzewie tuż za naszymi mentorami. Reszta dnia zleciała nam na zwiedzaliśmy nasze terytorium. Po powrocie tylko ja wciąż tryskałam energią, no a moje rodzeństwo? Ciągle przysypiało. Rozumiem, że z rana mogli być bardzo śpiący, no ale bez przesady.

Od razu w oczy rzucił mi się Kryształowe Serce, który w towarzystwie Leśnej Pręgi wychodzili z tunelu w kępie paproci. Oboje mieli przybite miny. Co mogło się stać u medyczki klanu, że zasmuciło moich rodziców? Rodzeństwo chyba też to zauważyło, bo Srebrna Łapa była obok nich pierwsza. Pobiegłam zaraz za Bursztynową Łapą.

-Co się stało? - wypaliłam od razu.

Leśna Pręga spojrzała na mojego ojca swoimi bursztynowymi oczami, a potem przeniosła wzrok na naszą trójkę.

-Srebrzysty Ogon nie żyje. - odpowiedziała pełna smutku.

Oczy Srebrnej Łapy zamieniły się w dwa wielkie, niebieskie spodki. W oczach Bursztynowej Łapy błysnęło coś na wzór żalu i smutku. A ja? Nie potrafiłam w to uwierzyć. Srebrzysty Ogon, nasz dziadek, zawsze był wesoły i miły. Każdy go lubił.

-Dlaczego? - zapytałam cicho, nie licząc na to, że ktoś to usłyszy. Myliłam się.

-Ze starości. Przeżył wiele księżyców, a Klan Gwiazdy najwidoczniej zechciał go zabrać do siebie. - powiedziała Leśna Pręga.

Było mi szkoda Kryształowego Serca. Nie wiem jak ja bym się czuła, gdyby to on odszedł do Klanu Gwiazdy. Oczywiście mam nadzieję, że do tego jeszcze daleko.

Ten dzień zdecydowanie nie zakończył się dobrze. Wiedziałam jednak, że nie mogę zamartwiać się śmiercią Srebrzystego Ogona, lecz myśleć o przyszłości.


______
Nieco zmieniłam styl pisania, ale mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza
:3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro