19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Perspektywa Rdzawej Łapy~

Wstałam dzisiaj wyjątkowo wcześnie, bo zaraz przed Pierwszym Brzaskiem. Po cichu się wylizałam i wyszłam z jaskini żeby nie obudzić Orzechowej Łapy. Przez wejście do jaskini wojowników zobaczyłam, że moja mentorka się budzi. Postanowiłam, że na sam początek dnia, przyniosę jej szpaka.

- Witaj Winoroślowa Sadzawko. - przywitałam się
- Rdzawa Łapo, co tu robisz tak wcześnie ? - zapytała zaspana
- Przyniosłam Ci szpaka.
- To miłe z twojej strony, ale jest jeszcze Pierwszy Brzask. Mogłaś sobie pospać.
- Po prostu nie mogę doczekać się treningu.
- Trening będzie później. Ale jak chcesz to możesz zapolować. - zaproponowała
- Dobrze! - krzyknęłam i wróciłam na polanę

Zobaczyłam jak Ciemny Liść leży pod Omszonym Głazem.

- Ciemny Liściu, idę na poranne polowanie. - oznajmiłam

Zastępca skinął głową, a ja podbiegłam do wyjścia.

Postanowiłam zapolować niedaleko Polany Mglistego Księżyca.

Polowałam już dobrą godzinę i miałam złapane dwie jaskółki, trzy karpie i dwie nornice.

- Widzę że łowy udane. - usłyszałam głos z drugiej strony granicy
- Goździkowa Łapa! - krzyknęłam na widok przyjaciółki
- Raczej, Goździkowa Pręga.
- Na prawdę ?! - zapytałam nie wierząc
- Oczywiście, że tak. Przyjaciółki bym nie okłamała.

Z rozbawienia drgnęły mi wąsy.

- Co tu robisz tak wcześnie ? Nie jesteś zmęczona ? - zapytałam
- No cóż... Nie które zioła są najlepsze o Pierwszym Brzasku... Ale prawda, jestem zmęczona.
- Może Ci pomóc ?
- Dzięki, ale już skończyłam. Do zobaczenia. - powiedziała i wskoczyła w krzaki

Zastanowiłam się chwilę i stwierdziłam, że na razie, tyle zwierzyny wystarczy. Gdy odłożyłam wszystko na stos, wzięłam sobie wiewiórkę.

- Rdzawa Łapo. - usłyszałam głos mentorki - Jak zjesz to pójdziemy na trening.
- Dobrze.

Po paru kęsach, byłam gotowa.

Tak jak ostatnio, trenowałyśmy walkę. Po niecałej godzinie piwno oka powiedziała:
- Naprawdę świetnie Ci idzie. Myślę, że za niecałe półtorej księżyca zostaniesz wojowniczką.
- Dziękuję.
- Dobrze... Trening do pory Górującej Gwiazdy, a potem masz wolne.

Czas zleciał nam wyjątkowo szybko. Starsza kotka skierowała się prosto do obozu, ale ja chciałam pójść nad pobliski strumyk. Na miejscu wskoczyłam żeby się zregenerować. Wodę osłaniały drzewa, więc było przyjemne chłodno...

Jednak nagle grunt zaczął się przeróżnie układać. Raz było płytko, a raz ledwo trzymałam głowę nad powierzchnią. W pewnym momencie poślizgnęłam się. Na szczęście, zanim utonęłam ktoś złapał mnie za futro na karku.

Odetchnęłam z ulgą gdy poczułam pod sobą młodą trawę.

- Jak się czujesz ? - uśmiechnęłam się słysząc głos Orzechowej Łapy
- To dziwne, bo czuję się tak jakbym przed chwilą prawie utonęła. - zażartowałam

Zaczęliśmy się śmiać.

- Chcesz ? - zapytał kładąc przede mną wróbla
- Skąd go masz ? - zapytałam zrywając się z ziemi, cicho warknęłam, lekko zjeżyłam futro i zmrużyłam oczy
- Spokojnie, nie ukradłem go.
- To skąd go masz ? - zapytałam spokojniej
- To, że uczę się na medyka nie znaczy, że nie umiem złapać młodego wróbla.

I znowu zaczęliśmy się śmiać.

- Dobrze, daj tego wróbla. - powiedziałam
- Jeżeli chcesz wróbla, to musisz mnie złapać! - wykrzyknął i zaczął biec
- Zaraz cię złapie !! - krzyknęłam i też ruszyłam

Syknęłam, bo cały czas byłam daleko za nim. Po mimo tego, że między nami jest tylko pół księżyca, Orzechowa Łapa ma długie i silne łapy, więc zawsze jest szybszy.

Nagle się zatrzymał, a ja zwalniając wzbiłam w powietrze tumany kurzu. Gdy odzyskaliśmy widoczność, przeraziliśmy się.

- Jałowa ziemia. - mruknął - Nawet na terenie Klanu Piór takiej nie ma.
- To co robimy ? - spytałam
- Nieważne co zrobicie, zróbcie to szybko! - usłyszeliśmy warknięcie

Zaraz po tym zobaczyliśmy kocura o rudym, postrzępionym futrze. Jego prawe oko było szare i zamglone, a lewe, jasno żółte.

Po paru uderzeniach serca, usłyszeliśmy znajomy głos:
- Orzechowa Łapa !!! Rdzawa Łapa !!!

To był Ziołowe Pnącze. Beżowo futry kocur uśmiechnął się do nas.

- Rozjaśnione Spojrzenie ? - zapytał po zobaczeniu obcego kota
- Hej, Ziołowe Pnącze. - powiedział przyjaznym i trochę zawstydzonym tonem

Chwilę jeszcze mierzyli się wzrokiem, ale potem medyk skinął głową i powiedział:
- Chodźmy już.

Przez chwilę czułam jak rudo futry się na nas patrzy, ale zaraz po tym usłyszeliśmy szelest wysuszonych krzaków.

Kiedy z powrotem znaleźliśmy się w lesie, zapytałam:
- Ziołowe Pnącze, kim był ten kocur ?
- Nie ważne. - odpowiedział krótko i nas wyprzedził

Z Orzechową Łapą wymieniliśmy się zdziwionymi spojrzeniami. Jednak nic nie komentowaliśmy.

I tak w ciszy wróciliśmy do obozu...

______________________________________

I to był kolejny rozdział.

Pytania:

1) Czemu Goździkowa Pręga tak szybko pożegnała się z Rdzawą Łapą ??

2) Myślicie, że Rdzawa Łapa będzie kiedyś z Orzechową Łapą, czy zostaną tylko przyjaciółmi ??

3) Kim był ten kocur i skąd znał Ziołowe Pnącze ??

4) Co może się dziać w następnym rozdziale ??

5) Czyja może być perspektywa,
a może w ogóle jej nie będzie...

(Odpowiedzi na pytania 1, 2 i 3 mogą być długie.)

Rozdział - 737 słów.

A, więc pozdrawiam i widzimy się następnym razem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro