3. Atak

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Perspektywa Goździkowej Łapy~

Mchowa Gwiazda będzie mieć kociaki !!
Oczywiście też wiwatowałam, nie tylko z szacunku ale też dlatego, że kotka jest siostrą mojego przywódcy i przywódczynią mojej przyjaciółki.
Nagle jednak krzyknęłyśmy z przerażenia, bo nad nami przeleciał ogromny cień i wylądował na Długiej Skale.
Jeszcze bardziej przeraziło mnie to, że tym cieniem był mój ojciec !!!
Gdy tata zaczął się zbliżać do przerażonej przywódczyni, między nimi stanęli Ciemny Liść i Pierzasta Gwiazda. Dwójka kocurów natychmiast odepchnęła na ziemię obliźnionego wojownika. Jednak wiedziałam, że ma w sobie tyle wiary, więc na pewno będzie próbował znowu się tam znaleźć.
Ale na próżno, bo wtedy nasz przywódca krzyknął:
- Jastrzębi Locie !! Co ty zrobiłeś ?!
- Nie interesuj się tym !!
- Czy naprawdę mi grozisz ?!?
- Może... Ale, i tak mi nic nie zrobisz.
- Nic ci nie zrobię ?? Przecież byłeś wojownikiem mojego klanu !!
- Chwila co !? Jakto byłem, przecież cały czas jestem !!!
- Mylisz się, w tym momencie stałeś się wyrzutkiem. - prychnął przywódca
Nagle usłyszeliśmy głos kotki której się tutaj nie spodziewaliśmy.
- Co !!!
- Mamo, co tutaj robisz ? - krzyknęłam
- Dostałam znak od Zioła żebym tutaj przyszła i dobrze że to zrobiłam.

- Zaraz. Może i odchodzę ale, chce żeby poszły ze mną Goździkowa Łapa i Ziołowy Podmuch. - prychnął mój ojciec
- Nigdy !! - odprychnęła moja mama.
- Wybacz... - powiedziałam
- Naprawdę. Teraz to już nie można liczyć na własną rodzinę ? - przerwał mi były wojownik.
- Ty, już lepiej nie przesadzaj. To tobie nie można ufać. - prychnęła Mchowa Gwiazda.
- Serio !?! -krzyknął kocur- My i wszyscy inni wojownicy, znamy się od kociaka. Jako uczniowie trzymaliśmy się razem. Potem jako wojownicy spędzaliśmy całe noce żeby wymyślić plan ucieczki. Podczas podróży wspieraliśmy się nawet po mimo bycia w innych klanach.
- I... Co z tego ? - mruknął Ciemny Liść
- A to, że teraz mamy to tak po prostu porzucić ?? - miałknął obliźniony 
- No, nie jestem tego pewien. - zaczął Śnieżny Powiew - Zawsze szedłeś na samym końcu. Nie rozmawiałeś nawet z własną partnerką.
- Dobra, każdy popełnia błędy. - próbował się usprawiedliwić
- Tak, wiemy. Ale ty ich już za dużo  popełniłeś. - powiedziała moja mama, zdenerwowana

Po jej słowach wyrzutek prychnął i chciał na nią skoczyć. Jednak wtedy nasz przywódca przygniótł go do ziemi i warknął:
- Nawet się nie wasz zaatakować medyczki !!
- No świetnie ! Teraz w ogóle nie mogę się zemścić !! - odwarknął kocur, w szale
- Na zgromadzeniu się tak nie robi ! - zdziwiłam się, bo moja przyjaciółka odzywała się zwykle, łagodnym tonem. Jednak teraz była naprawdę wkurzona, w sumie jak wszyscy pozostali.
- Przypominam, że ja jestem wyrzutkiem. - odezwał się lekko sarkastycznie.
- Skoro tak to nie powinno cię tu być. Po co ja cię w ogóle wybierałam ! - odezwała się Miękka Chmura, ostatnie zdanie wypowiedziała z istną nienawiścią do siebie.
- Racja. Już dawno chciałem wrócić tam skąd pochodzimy. Teraz mam idealną okazję... - zrobił krótką przerwę - Odchodzę !

Po swoich słowach wbiegł w głąb lasu. Gdy znikał Ziołowy Podmuch krzyknęła "Tchórz !!!", a nasz przywódca "I więcej tu nie wracaj !!!".

To był już koniec.
Nie tylko zgromadzenia, ale i życia z tatą. Przed zgromadzeniem powiedział, że na pewno coś się wydarzy. Jednak nie wierzę, że to zaplanował. Chyba nigdy nie dowiem się czemu to zrobił...
Stałam tak przez dłuższą chwilę i dopiero po chwili usłyszałam głos rudej uczennicy:
- Hej ! Goździkowa Łapo ? Wszystko w porządku ?
- Tak. Teraz już tak. - odpowiedziałam speszona
- Przywódcy zaraz będą zbierać klany, a ja chciałam Ci jeszcze powiedzieć, że nazywam się Rdzawa Łapa. - powiedziała lekko zawstydzonym tonem
- Okej, no moje imię już znasz.
- Tak... Może się kiedyś spotkamy ? - zapytała
- Na pewno, ale ja już muszę iść. Do zobaczenia. - powiedziałam.
- Jasne, widzę, że Mchowa Gwiazda też już nas będzie zbierać, więc pa.
- Pa ! - odkrzyknęłam na pożegnanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro