6. Niespodziewane wydarzenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Perspektywa Pawiego Pióra~

Wiedziałam, że moje kociaki urodzą się za ponad księżyc, więc chciałam się trochę przewietrzyć.

Gdy wyszłam z mojej jaskini nikogo nie było ani na polanie, ani przy wejściu do obozu. Od razu się wymknęłam...

Postanowiłam pójść nad Szkarłatne Jeziora, które zawsze wyglądają przepięknie o tej porze roku.

Gdy byłam na miejscu na piłam się trochę, lekko szkarłatnej wody.

Jednak nagle coś mnie ukuło w brzuchu. Ból zaczął mnie ściskać od środka, a w uszach słyszałam jak moja własna krew, szumi niczym wiatr podczas tornada.
Takie same uczucie miałam zaraz przed urodzeniem Waniliowej Łapy.

Natychmiast krzyknęłam ! Chciałam żeby ktoś mnie znalazł. Chciałam żeby ktoś mi pomógł. Byłam na siebie tak zła... Po co ja wychodziłam ?!...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Na szczęście już po kilku minutach wyczułam trójkę kotów. Całe szczęście, że Goździkowa Łapa, Rdzawa Łapa i Orzechowa Łapa mnie usłyszeli...

- Pawie Pióro, co tu robisz? - zapytała z przerażeniem w głosie kotka z mojego klanu
- Chciałam się przewietrzyć. - odpowiedziałam słabym głosem.

Próbowałam wstać ale orzechowy uczeń mnie powstrzymał.

- Leż. Nie wstawaj. Poczujesz się lepiej oszczędzając siły. - powiedział łagodnie.

Położyłam się i zamknęłam oczy. Wiedziałam, że mi pomogą...

- To co teraz zrobimy? - znowu zapytała uczennica medyczki
- Może wy zostaniecie, a ja po biegnę po pomoc. - zaproponowała ruda uczennica
- Dobra, ale się pospiesz! - miałknęli jednocześnie uczniowie medyków.

Dalej nie wiem co się stało odejściu Rdzawej Łapy.

Jednak wtedy nie musiałam się tym przejmować, bo zostali ze mną, uczniowie medyków...

- Okej. Dobrze, że nie ma teraz pory Białego Lodu. - powiedziała uczennica
- Tak, to bardzo dobrze. - powiedział łagodnie, lekko mrużąc oczy

Kotka miała coś powiedzieć, jednak orzechowy ją uprzedził:
- Jak byłem z wami, tam przy Długiej Skale. Zauważyłem, że...
- Nie ma krzewów Księżycowego Słońca. Do tego cała ziemia jest rozkopana. - dokończyła

Nale zza krzaka usłyszeliśmy, znany nam wszystkim głos:
- Nie oskarżaj go o to !!

To była Ziołowy Podmuch.

- Mamo! - zawołała jej uczennica - Skąd masz tą pewność.
- Ponieważ zaraz po pierwszym brzasku, gdy poszedłem na krótką przebierzkę... To miejsce "odwiedził" lis. - wtrącił się Ziołowe Pnącze
- To dlatego masz rozdarte ucho ? - zapytał Orzechowa Łapa
- Tak, mój drogi uczniu. - odpowiedział mu mentor.

Po krótkim wdechu i wydechu, dokończył:
- Jednak teraz musimy się zająć naszą pacjentką.
- Tak, tylko gdzie jest Rdzawa Łapa ? - spytała uczennica.
- Pobiegła po przywódców. Pewnie zaraz tu będą. - uspokajała córkę, medyczka

Jakieś pięć minut po jej słowach, zza krzaków wyskoczyła piątka kotów. Byli to:
Mchowa Gwiazda razem z bratem, Rdzawa Łapa i co mnie trochę zdziwiło... Mój partner i moja córka.

- Mamo ! - krzyknęła Waniliowa Łapa i podbiegła do mnie
- Och... - krzyknęłam zaskoczona

Lekko się zaśmiałam...

Nagle "zastygłam" w miejscu. Ból powrócił z zdwojoną siłą !

- Poród !!! - krzyknęła siostra mojego przywódcy

-----------------------------------------------------------

~Perspektywa Mchowej Gwiazdy~

Byłam lekko przerażona gdy czarno-ruda kotka zastygła. Po paru uderzeniach serca, ujrzałam małą, szkarłatną kropelkę. Z czymś mi się to kojarzyło... Ale z czym ?!

~Myśli Mchowej Gwiazdy

Scena 1:

Zgromadzenie:
- Nasz medyk, Ziołowe Pnącze, dostał przepowiednie dzięki której wie, że nie minie dziewięć księżycy, a ja z moim partnerem, Ciemnym Liściem, będziemy mieć kociaki !

Scena 2:
Zakamarki legowiska przywódczyni:
- Dostałem przepowiednie. Było w niej, że nie minie dziewięć księżycy, a urodzą się wam kociaki. Jednak wcześniej, przy granicy, jedna kotka też dostanie taki dar...
Lecz teraz nie trzeba się tym przejmować. Pamięć też może odlecieć daleko niczym ognisty ptak... Bowiem powróci gdy na ziemię spadnie choćby jedna, malutka, szkarłatna kropelka... ~

W końcu mnie olśniło!
To było w przepowiedni Ziołowego Pnącza!! Wiedziałam co robić:
- Poród !!! - krzyknęłam

Medycy najpierw spojrzeli na kotkę, a potem na siebie. Następnie szylkretowa uzdrowicielka miałknęła:
- Na szczęście przyjmowałam już poród, a Ziołowe Pnącze przy jednym asystował. Dlatego my tu zostaniemy, a nasi uczniowie pójdą po zioła.
- Przynieście dużo liści, mech, troszkę ziaren maku, trochę nagietka i patyk. - powiedział medyk

Dwójka młodych kotów pomknęła wzdłuż granicy. Każdy po stronie swojego terytorium.
Ruda uczennica chciała pobiec za nimi. Jednak zagrodziłam jej drogę i powiedziałam:
- Lepiej tu zostań. Twoja koleżanka cię potrzebuję. Zostań przy niej, w trudnej chwili.

Kiwnęła mi głową na zgodę i podeszła do drugiej uczennicy. Po czym miałknęła uspokajająco:
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze.
- N... na pewno? - miałknęła przerywając szloch
- Jestem tego pewna. - odpowiedziała
- Może ty tak, ale ja się boję. Nie chcę stracić mamy i, jeszcze, nawet nienarodzonego rodzeństwa.

W tym momencie podszedł do nich, ojciec biało-czarnej kotki. Osłonił je obie, swoim ogonem...

Siedzieli tak we trójkę czekając na dwójkę uczniów.

Po paru uderzeniach serca, usiadł przy mnie mój brat i mruknął:
- Coś długo ich nie ma.
- Nie ufasz im ? - zapytałam z lekko sarkastycznie

Jednak on tylko prychnął i odszedł na bok. Na szczęście jego złość długo nie trwała ponieważ zaraz po jego prychnięciu, usłyszeliśmy dwójkę biegnących.

- Już jesteśmy ! - wykrzyknęli równocześnie, zasapani, uczniowie.

- Powodzenia ! - miałknął pokrzepiająco, partner rodzącej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro