Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

• Perspektywa Szarikowej Łapy •

Przebudziłam się w środku nocy w lego... Nie, nie można było tego nazwać legowiskiem. Zwykłe liście położone na jałowej ziemi przy cierniach.
Jakieś cztery-pięć dni temu gdy byłam na samodzielnym polowaniu po treningu, wyczułam zapach obcego kota. Goniąc za nim, zgubiłam się. Zaraz po tym powaliła mnie dwójka dużo większych kotów i zabrała mnie do obozu. I tak trafiłam tutaj. Na przesłuchania...

- Szarikowa Łapo.
Podeszła do mnie Mulista Łapa, którą poznałam tylko dlatego, że Jastrzębia Gwiazda raz pozwolił jej obejrzeć moje rany. Za nią szła trójka kociaków, Karmel, Ruda oraz Figa.
- Co tu robicie w środku nocy?
- Chcemy Ci pomóc. - odpowiedziała najmłodsza
- Czemu?
- Bo nie popieramy Jastrzębiej Gwiazdy. - powiedział Karmel
- Wiem, że jesteś osłabiona ale musimy się spieszyć. Na szczęście jeden z zastępców, Ciemny Szept, specjalnie nie ustawił nikogo na warcie żeby nam się udało. - kontynuowała uczennica
- To naprawdę wspaniałe. Dziękuję wam. - powoli wstałam
- Nie trzeba. - odpowiedziała lazurowooka
Następnie cała piątka ruszyła do wyjścia.

- Słuchaj. - zaczęła najstarsza z piątki - Musisz iść cały czas prosto na wschód. Dojedziesz do domostw dwónożnych. Wiem, że nie będziesz chciała tam zamieszkać i nie zmuszam cię do tego, ale proszę żebyś zwyczajnie się tam przespała. Jeżeli poszłabyś do lasu od razu to mogłabyś albo zemdleć, albo zginąć zabita przez dzikie zwierzę.
- Nic nie szkodzi, rozumiem to. - uśmiechnęłam się - Bardzo dziękuję za pomoc.
Po pożegnaniu się, ruszyłam.

Szłam już dobre dwie godziny aż ugięły się pode mną łapy. Pomimo nadal panującej nocy widziałam już domostwa dwunogów jednak nie dałam rady. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczami pojawiły się mroczki.
Nie wytrzymałam, zemdlałam...

• Perspektywa Brzozowej Nadziei •

Wyszłam z legowiska wojowników. Od razu oświetliły mnie promienie letniego słońca. Było cicho - zbyt cicho... No właśnie. Może Ostowy Cierń był zadowolony, ale reszta nie. Szczególnie Omszona Łapa. Zawsze z Szarikową Łapą biegały po obozie i śmiały się już z samego rana. Jednak dzisiaj zaczął się już piąty dzień odkąd jej nie ma.
- Ach...
Podeszłam do sterty zwierzyny i wzięłam szpaka.

Po posiłku podeszłam do Ziołowego Pnącza.
- Jak tam?
Odpowiedział dopiero po chwili.
- C..co?
- Pytam jak tam.
- Aaa... Po prostu martwię się o Orzechowe Futro. Na ostatnim zgromadzeniu medyków spotkał w śnie... - przerwał by zobaczyć czy w pobliżu nie ma orzechowofutrego - Miedziane Serce.
- To dobrze. To znaczy, że teraz będzie bezpieczniejszy.
- Ale... Ach. Po prostu nie chciałem mu powiedzieć gdzie została pochowana. Martwię się o niego, bo pomyśl jaka będzie jego reakcja kiedy się dowie, że jest tak blisko.
-Na pewno sobie poradzimy. Po prostu trzeba mu powiedzieć. On musi to wiedzieć.
-Wiem.
- No już. Nie przejmuj się.
- Dzięki. Jesteś wspaniałą siostrą.


Był już późny wieczór, a ja razem z moim bratem i Winoroślową Sadzawką jadłam kolację. Wzięliśmy sobie dwa duże karpie.
Niespodziewanie do obozu weszły dwie pieszczoszki podpierając Szarikową Łapę.

- Szarikowa Łapo!
Do uczennicy od razu podbiegli Głazowy Wzrok, Miętowe Serce i Rdzawa Pręga. Wojowniczki pomogły kotce dojść do legowiska medyków.
- Co jej zrobiłyście?! - wykrzyknął kocur
- Tylko jej pomogłyśmy. Znalazłyśmy ją nieprzytomną niedaleko domu naszych dwónożnych. - odpowiedziała czarno-szaro-ruda kotka o fioletowych oczach
- Czy to prawda, tego dowiemy się tylko od Szarikowej Łapy. - wszyscy usłyszeliśmy przywódczy głos spod Omszonego Głazu.

Mchowa Gwiazda powoli podeszła do pieszczoszek.
- Jak się nazywacie?
- Ja jestem Krem, a to moja starsza siostra Iskra. - odpowiedziała beżowa kotka z ciemnobrązowymi łapami, ogonem uszami i pyskiem. Jej brzuch był trochę jaśniejszy, a oczy szare.
- Dobrze. W imieniu klanu dziękuję za pomoc naszej uczennicy, ale teraz proszę żebyście wróciły do siebie.
- Tylko, że my chciałyśmy zamieszkać w lesie.
Wszyscy zastygli.

- Och... - zaczęła liderka przerywając ciszę - Ciemny Liściu, Ziołowe Pnącze, Brzozowa Nadziejo, mogłabym was poprosić na słowo?
Razem z starszym medykiem i zastępcą zgodnie kiwnęliśmy głowami i poszliśmy do jej legowiska.
- Chciałabym was poprosić o radę.
- Czyżby właśnie powstała Rada Klanu Mchu? - zażartował ciemno szary
- Pytam na poważnie.
- Wiem. Jeżeli chodzi o te pieszczoszki to ja bym je przyjął.
- Ja też bym je przyjął. Pamiętacie tą przepowiednie? Czeka nas wojna. Potrzebujemy wielu dobrych, silnych i lojalnych wojowników.
Tylko kiwnęłam głową na zgodę.
- Dobrze... Bardzo wam dziękuję za radę ale jeszcze to przemyśle. Na razie niech prześpią się w legowisku wojowników. Rano ogłoszę swoją decyzję. Dobrej nocy.
Ja i Ziołowe Pnącze wyszliśmy.

- Iskro, Kremie. Mchowa Gwiazda powiedziała, że tej nocy prześpicie się w jaskini wojowników, a rano ogłosi swoją decyzję co dalej.
Ruszyłam do jaskini, a kotki za mną.

• Perspektywa Mchowej Gwiazdy •

Zaraz po rodzeństwie, wyszedł mój partner. Kilkanaście minut później zasnęłam.

- Witaj Mchowa Gwiazdo.
- Witaj Zioło. - skinęłam głową z szacunkiem
- Mam dla ciebie przepowiednie. W blasku południowego słońca chmura przybierze kolor kremu, a płatek zaiskrzy w promieniach.

Po tych słowach zniknął...

____________________________________

Wow... Niespodziewałam się, że będą dwa rozdziały jednego dnia.

A, więc mamy dwie nowe postacie. Jak myślicie, o co chodziło w tej przepowiedni i jaka będzie decyzja Mchowej Gwiazdy?

Rozdział - 800 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro