Rozdział 35

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

• Perspektywa Rdzawej Pręgi •

Od razu jak się obudziłam podszedł do mnie Ciemny Liść.
- Dobrze, że już wstałaś. Mchowa Gwiazda powiedziała, że to ty masz odprowadzić Opierzone Futro.
Miałam warknąć do niego żeby dał mi spokój, bo przecież dopiero co wstałam. Jednak powstrzymałam się.
- Dobrze, zaraz to zrobię.
Zastępca lekko się uśmiechnął i wyszedł.

Rozejrzałam się po legowisku. Młody kocur spał na samym krańcu na gołej ziemi. Nie chodzi o to, że nie chcieliśmy mu dać mchu. Omszona Łapa nawet chciała oddać mu rośliny z swojego legowiska. Jednak on tego nie przyjął usprawiedliwiając to przyzwyczajeniem do spania na zwykłych, twardych kamieniach.

Podeszłam do niego i lekko go trąciłam. Od razu się podniósł.
- Coś się stało Rdzawa Pręgo? - zapytał lekko zlękniony na co zaśmiałam się pod nosem
- Spokojnie. Mchowa Gwiazda powiedziała, że mam cię odprowadzić do obozu. - kocur odetchnął z ulgą i szybko kiwnął głową - Ale najpierw coś zjedz, dobrze? Pamiętam, że wczoraj nic nie zjadłeś.
- Nie chcę zabierać wam waszej zwierzyny.
- Ach... Nie musisz się się oto martwić. Poradzimy sobie.
- No dobrze.
Kiwnęłam głową i wyszłam.

Weszłam do jaskini medyków. Tak na prawdę były to kamienie ułożone w szerokie półkole przy dwóch modrzewiach z pnączami zasłaniającymi wejście. Jednak i tak każdy nazywał to jaskinią.
- Cześć Szarikowa Łapo. Jak się czujesz?
- Już dobrze. Ziołowe Pnącze powiedział, że jutro możemy wrócić do treningu.
- Dobrze. A widziałaś gdzieś Orzechowe Futro?
- Z samego rana gdzieś wyszedł.
- Jasne, dzięki.

Podeszłam do sterty biorąc sobie mysz. Usiadłam przy wyjściu i zaczęłam jeść. Po przełknięciu ostatniego kęsa mojej ulubionej zwierzyny poszłam do śmietniska. Wchodząc do obozu zobaczyłam, że następca Pierzastej Gwiazdy jest już gotowy.
- Skoro już zjadłeś to choć.

- Nie musisz mnie odprowadzić do obozu. - mruknął gdy doszliśmy do granicy
- Na pewno?
- Tak. Przecież nie zgubię się na własnym terenie.
- Racja... No to do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i zaczęłam iść do obozu

Szłam pomiędzy drzewami gdy nagle coś ciemnego przede mną przebiegło, a do mojego nosa doleciał obcy zapach. Zatrzymałam się i zaczęłam się rozglądać.
- Czego szukasz? - usłyszałam głos Orzechowego Futra
- O! Hej Orzechowe Futro. Właściwie to nie wiem. Nagle coś przebiegło między drzewami i poczułam jakiś obcy zapach. - miałknęłam na co zawęszył
- Hmm... Nie mam pojęcia co to może być. - przerwał i głęboko odetchnął przymykając oczy - Ale teraz choć ze mną, okej?
- Jasne. - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy

Przez to, że szliśmy na południe wiedziałam, że kierujemy się na Szkarłatne Jeziora. Jednak zamiast pójść do głównego stawu, pozostaliśmy na swoim terenie. Najpierw poszliśmy most skąd widzieliśmy Mroczny Las, Góry Przepowiedni oraz góry i pola należące do Klanu Piór. Do tego wspaniałego krajobrazu dochodziły ogromne jeziora i szkarłatne drzewa tych terenów.
- Wow! Czemu nigdy tu nie chodziłam?
- To jeszcze nie wszystko. - mruknął medyk schodząc z mostu

Kilkanaście uderzeń serca później doszliśmy nad brzeg. Niedaleko była wysepka z jakimiś kolumnami. Domyślam się, że musimy tam dopłynąć. W końcu jaki miałby być inny powód? Tak jak podejrzewałam, tak zrobiliśmy. Po kilku minutach dopłynęliśmy.
Z mostu nie było widać, że na kolumnach były porozwieszane lniany, a pod nimi były złożone goździki. Goździki, moje ulubione kwiaty. Dodatkowo na środku były dwie myszy, które są moją ulubioną zwierzyną.
- Podoba Ci się?
- To jest... Cudowne! - wykrzyknęłam cały czas się rozglądając
- Cieszy mnie to. Zjemy?
Kiwnęłam głową i podeszłam po zdobyczy.

Mniej więcej pół godziny później szliśmy już przez Mroczny Las. Gdy doszliśmy na małą polankę mój przyjaciel powiedział bym chwilę na niego za czekała, a on sam wszedł między drzewa.
- Rdzawa Pręgo. - zaczął wracając z bukietem goździków - Znamy się już wiele księżycy. Jakiś czas temu poczułem, że to coś więcej niż przyjaźń... - na chwilę przerwał, ale ja wiedziałam o co zapyta... i jaka będzie moja odpowiedź - Rdzawa Pręgo, czy chciałbyś zostać moją partnerką?
- Tak. - odpowiedziałam z uśmiechem

Miedziano oki kocur podszedł do mnie również uśmiechnięty. Wsadził mi jeden z kwiatów za ucho i przytulił. Poraz pierwszy poczułam się w pełni kochana. Rodzicom zawsze chodziło o to bym była najlepszą i najsilniejszą wojowniczką, a pomimo tego iż z Winoroślową Sadzawką miałam dobry kontakt, nadal jesteśmy tylko przyjaciółkami. Jednak teraz już o tym nie myślałam. W tej chwili liczyła się tylko teraźniejszość. Tylko szczęście wokół nas...

Słonce było w pobliżu zenitu, a my weszliśmy do obozu. Wszyscy, którzy tam byli od razu na nas spojrzeli. Na pewno mogły ich zaskoczyć nasza bliskość i kwiat. Do tego w pobliżu obozu słyszałam stamtąd rozmowy, a przez nasze wejście wszystko ucichło. Dopiero po chwili odezwał się Ziołowe Pnącze:
- Dobrze, że jesteś Orzechowe Futro. Choć, muszę z tobą porozmawiać.
- Dobrze. - skinął mi głową uśmiechając się lekko i poszedł do jaskini za swoim byłym mentorem.

• Perspektywa Orzechowego Futra •

Wszedłem za starszym medykiem do części z ziołami by na pewno nikt nas nie słyszał.
- Dobrze... Orzechowe Futro, tej nocy miałem sen w którym w cierniach był orzech pokryty rdzą, a teraz ty i Rdzawa Pręga... No właśnie.
- No... My...
-

Zostaliście partnerami, tak?
- Tak, wujku. - odpowiedziałem ze zwieszoną głową obawiając się krytyki
- Spokojnie, nie jestem zły. Przecież Ziołowy Podmuch też miała partnera, chociaż złego to i tak go miła. Po za tym czyli twoja babcia też, więc nie mógłbym być na ciebie zły.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. No dobrze, to wszystko.
Skinąłem mu głową i z uśmiechem wróciłem na polanę. Podbiegłem do mojej partnerki i ją przytuliłem.

- Dobrze mi się zdaje, że mamy nowych partnerów? - usłyszeliśmy ponury głos
- Zgadłeś, Ostowy Cierniu. - mruknąłem nawet na niego nie patrząc co wywołało warknięcie wojownika
Granatowo oki podszedł do nas i przejechał pazurami po moim pysku na co syknąłem.
- Ostowy Cierniu!
Jednak on tylko się zaśmiał i wyszedł z obozu. Natomiast ja wróciłem do siebie by opatrzeć niezbyt głęboką ranę.
- Jak się czujesz? - zapytała ruda kotka w wejściu
- Nie musisz się o nic martwić, kochanie. - moja odpowiedź wywołała u niej niezwykle przyjemny śmiech...

__________________________________

A, więc nie tylko mocny rozdział ale pewnie również spełnienie ulubionego ship'u większości lub nawet wszystkich czytających tą książkę, czyli Orzechowe Futro i Rdzawa Pręga zostają partnerami! :)

Mam nadzieję, że książka po mimo długości wam się nie znudziła.

Miłego dnia.

Rozdział - 990 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro