Rozdział 39 ✓

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

• Perspektywa Szarikowej Łapy •

Biegłam pomiędzy drzewami. Przez ostatnie dni często przychodziłam na południową część naszych terenów. Może przeważnie tam nie polujemy, ale... Ostatnio to tylko tam widziałam Szkarłatne Futro...

Jednak tym razem widziałam tylko moją mentorkę.
- A gdzie ty tak biegłaś?
- Emm... Po prostu chciałam się przebiec.
- Tak?
- No... Tak.
- No dobrze. Mam nadzieję, jesteś gotowa na ocenę końcową.
- To dzisiaj?! Na Klan Duchów! Całkowicie straciłam poczucie czasu.
- Spokojnie, nawet najlepszym się zdarza. - odpowiedziała cicho się śmiejąc
- Ta... No ciekawe komu. - przewróciłam oczami
- Na przykład moim rodzicom. Byli świetnymi strażnikami i walczącymi. Jednak do bycia dobrymi rodzicami im wiele brakowało... - dodała ciszej
- Naprawdę zapomnieli o ceremonii?
- O tak. I bardzo się im oberwało.
- Niespodziewałam się, że w klanach mogłoby być coś takiego. Znaczy. Mogłoby tak być w Klanie Jastrzębia, ale... Znowu za dużo mówię? - zapytałam widząc złość na pysku mentorki
- Nie o to chodzi. W porównaniu z Omszoną Łapą mało mówisz... Po prostu staraj się nie poruszać tego tematu. - poradziła na co kiwnęłam głową - Wracając. Kiedy moi rodzice mieli ceremonię klanów jeszcze nie było.
- Jak to?!
- No normalnie. Klany powstały kiedy miałam około pięć księżycy.
- Tego się najmniej spodziewałam.
- Ach... Jeszcze wiele nie wiesz o klanach. Jednak o tym kiedy indziej. Teraz chodźmy na polanę treningową.

Odskoczyłam na bok chcąc złapać oddech. Nagle poczułam niespodziewany przypływ energii i usłyszałam znany głos:
- Jestem tutaj.
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam biało futrą kotkę z łagodnymi, ciemno-zielonymi oczami. Postać była roziskrzona od gwiazd jednak i tak rozpoznała w niej Mgłę. Uśmiechnęłam się i wznowiłam walkę wiedząc, że zmarła nie odejdzie aż do jej końca...

- Coś się stało? - zapytała gdy wracałyśmy do obozu
- Nie bardzo rozumiem.
- Jak walczyłyśmy to na chwilę odskoczyłaś i wyglądałaś jakbyś kogoś zobaczyła.
- Tak. Mgła przyszła żeby zobaczyć jak mi idzie. - odparłam na co kiwnęła głową ze zrozumieniem.

Przy wejściu do obozu wyprzedziła mnie kierując się do legowiska Mchowej Gwiazdy. Ja natomiast podeszłam do mojej przyjaciółki.
- Jak tam? - zapytała widząc mnie
- Nawet dobrze. Miałam ocenę końcową, więc pewnie dzisiaj zostanę wojowniczką.
- Zazdroszczę, ja jeszcze muszę trenować.
- Dasz radę.
- Powiesz mi coś czego nie wiem? - zapytała śmiejąc się, a ja od razu do niej dołączyłam.

Niespodziewanie liderka wskoczyła na głaz i krzyknęła:
- Niech wszyscy zbiorą się pod Omszonym Głazem!! Dzisiaj chciałabym kogoś mianować... - spojrzałam z uśmiechem na Omszoną Łapę, a ona odpowiedziała mi tym samym i razem podbiegłyśmy pod głaz pokryty mchem - Szarikowa Łapo, przez wiele księżycy trenowałaś pod czujnym okiem naszej najmłodszej wojowniczki, Rdzawej Pręgi. Byłaś złapana i raniona przez naszych wrogów, a i tak się nie poddałaś. Widziałam jak przechodziłaś trudny okres. Jednak po mimo tego, teraz stoisz tu pewna siebie. Wierzę, że będziesz dumnie z wiarą i godnością reprezentować klan jako wojowniczka. Szarikowa Łapo, czy obiecujesz być wierna przodkom oraz chronić i bronić klan przed złem?
- Obiecuję. - próbowałam być spokojna ale moje łapy drżały, a futro na karku było najeżone
Przywódczyni zeskoczyła ze skaly i dokończyła:
- W takim razie, zgodnie z wolą naszych szlachetnych przodków, nadaje Ci imię Szarikowej Nadziei. Witamy cię jako pełnoprawną wojowniczkę Klanu Mchu!!
Od razu po tym rozbrzmiały wiwaty podczas, których znowu zobaczyłam moją babcię. Obok niej siedziała kotka z futrem tak ciemnym jak noc. Jej oczy przypominały bezchmurne niebo w najcieplejszy dzień lata jak i zazwyczaj mocny chociaż w niektórych momentach słaby lód trzymający tą niespokojną duszę niemalże tak jak rzekę podczas pory Białego Lodu. Chociaż jej futro lśniło od gwiazd, od razu przypomniała mi się kotka z opowieści mojej mamy. To była Noc. Kotka, której nigdy nie poznałam po mimo tego, że była moją babcią. Jednak za nimi zobaczyłam jeszcze równie czarną kotkę z wieloma bliznami i granatowymi oczami. Jednak nie rozpoznając jej znowu spojrzałam w stronę kamienia.

- No dobrze. - kontynuowała liderka gdy wiwaty ustały - Na dzisiejsze zgromadzenie oprócz mnie i Ciemnego Liścia pójdą Ziołowe Pnącze, Głazowy Wzrok, Miętowe Serce, Rdzawa Pręga, Szarikowa Nadzieja i Zaiskrzony Płatek. - oznajmiła, zeskoczyła na ziemię i podeszła do mnie - Szarikowa Nadziejo, przyjdziesz na chwilę do mnie? Musimy pogadać.
- Oczywiście, zaraz przyjdę. - odpowiedziałam na co przywódczyni skinęła głową i wróciła do siebie.

Powoli podeszłam do legowiska przywódczyni czując na sobie czyjś wzrok. Jednak gdy się obejrzałam, nikogo nie widziałam, więc wzruszyłam ramionami i odetchnęłam głęboko.
- Dobra, raz się żyje. Przecież co może mi zrobić? - pomyślałam - Mchowa Gwiazdo, mogę wejść?
- Oczywiście, wchodź. - odpowiedziała na co szybko weszłam i usiadłam owijając ogon wokół łap - Szarikowa Nadziejo, domyślam się, że to Rdzawa Pręga powinna z tobą o tym porozmawiać jednak powiedziała mi, że nie umiałaby z tobą omówić tego w taki sposób jak mogę ja. Dlatego proszę żebyś jej nie obwiniała. No dobrze... Przez ostatnie dni Rdzawa Pręga i w sumie też Omszona Łapa zauważyły, że często tracisz kontakt z rzeczywistością wpatrując się w coś. Chciałbyś o tym porozmawiać?

- Ch..Chyba tak. - odpowiedziałam po chwili, a mój ogon trzepał w powietrze ze stresu
- Dobrze, i nie stresuj się tak. Nie ważne co, nie zaatakuję cię.
- Mhm... No dobrze. Od jakiegoś czasu śniło mi się... No nie wiem, nie potrafię tego wytłumaczyć.
- Dobrze, może pogadasz o tym z Ziołowym Pnączem albo Orzechowym Futrem.
- Za chwilę. Mam jeszcze pytanie, mogłabym dzisiaj zostać w obozie?
- Na pewno? Przecież to by było twoje pierwsze zgromadzenie jako wojowniczka.
- Wiem, ale wolę zostać tutaj. Przy okazji miałabym zaliczoną tą wartę.
- Dobrze, jeżeli tak chcesz to niech tak będzie. - westchnęła
- Dziękuję, ja już pójdę. - odpowiedziałam i wyszłam.

Weszłam do legowiska i niemal od razu otoczył mnie zapach ziół.
- Witaj Szarikowa Nadziejo. Coś się stało? - zapytał Orzechowe Futro
- Mchowa Gwiazda poradziła mi żebym porozmawiała z tobą albo Ziołowym Pnączem, bo ostatnio miałam dziwne sny.
- Dziwne sny? To tak jak kiedyś Mchowa Gwiazda i Pierzasta Gwiazda. - wtrącił się starszy z medyków - A skoro już o niej mowa to szkoda, że straciła życie.
- Mchowa Gwiazda straciła życie?
- Niestety tak. - przerwał na chwilę patrząc na swojego dawnego mentora z poddenerwowaniem - Dobrze wujku, wiem, że ty dłużej jesteś medykiem ale ja naprawdę znam się na snach. Ty dzisiaj idziesz na zgromadzenie, więc może przejdź się gdzieś, zjedz coś, pogadaj z kimś albo nie wiem, sprawdź czy nikt cię nie potrzebuje, bo naprawdę nie musisz mnie pilnować na każdym kroku!
- N..no dobrze. - mruknął i wyszedł.

- A, więc? Co z tymi snami?
- W jednym śnie widziałam zgromadzenie. Na jednym z drzew było jastrząb i po tym była klótnia. W drugim widziałam martwą, podobną do mnie kotkę, która po mimo panującego smutku była w pewien sposób szczęśliwa. A w trzecim...
- Wystarczy. Przepraszam, że Ci przerywam ale to nie są zwykłe sny. To są przepowiednie... I po mimo tego, że jestem medykiem, ty sama, musisz odkryć co one znaczą.
- Ale ja nie potrafię!
- Na pewno potrafisz. Skoro Klan Duchów zesłał je tobie, znaczy, że możesz. Jesteś naprawdę wyjątkową kotką. A nawet jeśli sama nie dasz rady, zawsze możesz poprosić przodków. Jeżeli dobrze pamiętam, twoją babcią jest Noc.
Kiwnęłam głową.
- Szarikowa Nadziejo, nie ważne, że ona już odeszła. Nie ma jej tylko w gwiazdach. Jest też tutaj, w twoim sercu... - odparł trochę ciszej, dotykając końcówką ogona miejsca gdzie jest serce
- Tyle, że ja jej nie znam.
- To może czas najwyższy ją poznać. Na pewno chcesz iść na zgromadzenie?
- Nie, już powiedziałam Mchowej Gwieździe, że chcę zostać i pełnić wartę.
- W takim razie zostań w obozie, bo może Noc do ciebie przyjdzie.
- Dobry pomysł.
- Ja zawsze mam dobre pomysły. - zażartował po czym się roześmialiśmy.

- Ja już pójdę, muszę sobie to przemyśleć.
- Nie ma problemu. Jak będziesz czegoś potrzebować to przyjdź. Zapasy ziół mamy uzupełnione, więc...
- Wybaczcie, że przeszkadzam. - wtrąciła się Rdzawa Pręga - Mchowa Gwiazda powiedziała, że wolisz zostać w obozie, więc chciałam Ci przypomnieć, że podczas warty nie możesz nic powiedzieć. No chyba, że ktoś nas zaatakuje. I oczywiście jak się skończy czuwanie, przyjdę do ciebie.
- Jesteś pewna, że dasz radę wstać. Przecież dzisiaj zgromadzenie. - zagadnął najstarszy z tutaj obecnych
- Trochę więcej wiary we mnie Ci nie zaszkodzi.

Nie usłyszałam co odpowiedział, bo w między czasie wyszłam. Podeszłam do sterty, wzięłam piskorza i usiadłam na polanie obserwując powoli zachodzące słońce...

________________________________

Tak szczerze, spodziewaliście się tego, że Mchowa Gwiazda straciła życie? Jak podoba się wam imię Szarikowej Nadziei? Spodziewaliście się, że Mgła wróci? Jak myślicie, kim była ta kotka za Mgłą i Nocą? O co może chodzić w tych snach? No i chyba najważniejsze, co sądzicie o rozdziale?

Rozdział - 1366 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro