Rozdział 42 ✓

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

• Perspektywa Omszonej Łapy •

Biegłam przez Mroczny Las za zapachem mojej mentorki. Wczoraj wieczorem podeszła do mnie mówiąc, że jutrzejszy trening będzie bardzo ciężki i żebym się wyspała. Dzisiaj rano nigdzie jej nie było, ale z tego co mówił Ciemny Liść jest to część treningu, więc muszę ją poszukać.

Przedzierałam się przez wyjątkowo gęste trawy. Zapach był coraz wyraźniejszy aż w końcu zobaczyłam dosyć duże drzewo pod, którym był grób z całkiem świeżymi jaskrami.
- Co ty tu robisz mamo? - zapytałam widząc liderkę
- Ech... To tu jest pochowana Miedziane Serce, moja koleżanka. - przerwała na chwilę wzdychając - No trudno, śmierć to przecież rzecz nieunikniona. Ale cieszę się, że udało Ci się mnie wytropić. Dzisiaj trening z tropienia, szukania i technik walk oraz samodzielności... Tej nocy przygotowywałam wszystko i szczerze jestem zmęczona, więc w większości musisz sobie poradzić sama.
- Dobrze, co mam zrobić?
- Idź za niezbyt dużymi, płaskimi, czarnymi kamieniami aż do łuku skalnego przy, którym ktoś będzie na ciebie czekać. Po drodze czekają na ciebie pułapki ale wierzę, że Ci się uda. - zakończyła i pobiegła do drzew, a ja zaczęłam szukać kamieni.

Stanęłam przed rozwidleniem.
- Ech... Pójść prostą ścieżką czy przez gąszcz? Nie no, to by było za proste. - po przemyśleniu przeszłam przez gąszcz.
I to była dobra decyzja. Widziałam już łuk jednak nie mogłam do niego dojść, bo zaplątałam się w gałązki.
- Może Ci pomóc, co? - usłyszałam lekko drwiący głos Szarikowej Nadziei
- Przydałoby się. - mruknęłam na co wojowniczka zaśmiała się, podeszła do mnie i mi pomogła.

- To co mam zrobić? - zapytałam gdy podeszłyśmy pod łuk. Rzadko, jak nie w ogóle się przez niego przechodziło. Drzewa rosły tu suche i bardzo blisko siebie. Wiedziałam jednak, że to tędy szły Klany zanim dotarli na Polanę Mglistego Księżyca.
- Tym razem coś na myślenie.
- W jakim sensie?
- To będzie zagadka... Zazwyczaj na skałach, czasem przy wodzie choć może być i bez niej. W wielu momentach potrzebne szczególnie wtedy kiedy grozi Ci upadek... - powiedziała tajemniczo, podkreślając ostatnie słowo
- Hmm... Wiem! Pnącza, chodzi o pnącza.
Jedynie wzruszyła ramionami i poszła ale mi to wystarczyło.

Nagle dotarłam do polany, którą od razu rozpoznałam choć jeszcze nigdy tu nie byłam. To właśnie Trzy Dęby*, nieduża polana otoczona bardzo wysokimi drzewami i właśnie trzema dębami. Na jej środku były małe kratery, które co jakiś czas wypuszczały tumany pary. I tak było tym razem. Para wystrzeliła, a uczennica odskoczyła co wywołało śmiech u siedzącej nieopodal kotki.
- Zaiskrzony Płatku?! Co tu robisz?!
- Raczej robimy jak już.
- Ostowy Cierniu?! O co tu chodzi?
- Ech... Mchowa Gwiazda nas w to wmieszała. - mruknął
- Spokojnie Ostowy Cierniu. Posłuchaj, oczywiście nasi przodkowie nie są tylko tam wysoko w gwiazdach ale wszędzie. Tutaj można szybko zrozumieć, że zawsze pomogą. Wybij się na parze, skocz i spróbuj złapać pnącze.
Wzruszyłam ramionami i razem parą skoczyłam. Ledwo złapałam pęd, a wojowniczka wydała kolejne polecenie. Teraz miałam przeskakiwać od pnącza do pnącza, ale gdy zabraknie mi sił, mam od razu wrócić na ziemię. I tu był podstęp. Gdy chciałam ustać na równym gruncie, Ostowy Cierń podciął mi łapy.
- Źle! Nie możesz tak po prostu zeskakiwać. Musisz zachować czujność.
- Mhm... - mruknęłam dalej będąc na ziemi
- Dobrze Omszona Łapo, nie przejmuj się. Nie wszystko musi nam wychodzić od razu. Ale wstań, to trochę nieprofesjonalne.
Westchnęłam, wstałam i spróbowałam ponownie.

Wracałam z samodzielnego polowania, z dwoma kleniami w pysku. Odkładając je na stertę zobaczyłam jak z legowiska przywódczyni wychodzi ona oraz Szarikowa Nadzieja, Zaiskrzony Płatek i Ostowy Cierń, a zaraz po tym liderka wskoczyła na kamień.
- Dzisiaj chciałbym kogoś mianować na następczynie. Omszona Łapo, przez te kilka księżycy trenowałaś pod moim okiem. Po mimo tak krótkiego treningu, który trwał nawet nie całą porę Grzejącego Słońca i Burz wierzę, że teraz gdy wkroczysz na nową ścieżkę swojego życia będziesz powiększać potencjał, który w tobie widzę. A gdy ja już będę po drugiej stronie, będziesz godnie i z wiarą w przodków reprezentować klan jako przywódczyni. Omszona Łapo, czy obiecujesz być wierna przodkom oraz chronić i bronić klan przed złem?

- Tylko mam jedno pytanie. - odpowiedziałam po chwili będąc lekko zgarbiona z stresu
- Tak?
- Przecież uczyłam się nawet niecałą połowę treningu, więc czemu mam już teraz być wojowniczką?
- To proste. Niedługo wojna, a my potrzebujemy wojowników.
- W sumie racja. Dobrze, obiecuję.
Przywódczyni zeskoczyła ze skaly i kontynuowała:
- W takim razie, zgodnie z wolą naszych szlachetnych przodków, nadaje Ci imię Omszonego Serca. Witamy cię jako pełnoprawną wojowniczkę Klanu Mchu!!
- Omszone Serce! Omszone Serce!! - rozległy się wiwaty.

Gdy wiwaty się zakończyły, a wszyscy wrócili do swoich obowiązków kotka podeszła do mnie.
- Posłuchaj Omszone Serce, wiem, że wątpisz w to czy nadajesz się na wojowniczkę, więc posłuchaj. **Stajesz się silny, kiedy poznajesz swoje słabości. Stajesz się piękny, kiedy akceptujesz swoje wady. Stajesz się mądry, kiedy uczysz się na swoich błędach.
- Rozumiem, będę o tym pamiętać.
- I tak trzymać, a teraz odpocznij, bo w nocy masz wartę.
- Tak, pamiętam. Mogę już iść?
- Oczywiście.
Kiwnęłam głową i skierowałam się do legowiska wojowników.

- No proszę... Widzę, że mamy nową wojowniczkę. - zaśmiała się Szarikowa Nadzieja
- Nie tylko wojowniczkę ale również następczynie.
- No dobrze, domyślam się, że jesteś zmęczona, więc odpocznij. Obudzę cię na wartę. - odpowiedziała z uśmiechem i wyszła.

__________________________________

* - na początku Trzy Dęby miały być inną nazwą Polany Mglistego Księżyca, ale stwierdziłam, że to za duża odległość z Szkarłatnych Jezior by nawet, wtedy jeszcze, Rdzawa Łapa usłyszała Pawie Pióro (chodzi mi o tamtą scenę z piątego rozdziału). No i od teraz mamy dwie polany na, której są trzy dęby :)
** - kolejny cytat od love_ksiazki , którą serdecznie pozdrawiam.

Uwaga, uwaga!
Omszona Łapa została już Omszonym Sercem, więc w naszych klanach nie ma już uczniów, a to oznacza, że... Zbliżamy się do końca!

Rozdział - 930 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro