Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Pośpiesz się Krowia Łapo-Zawołał donośnie Lodowaty Cierń aby przebić się głosem przez śpiew ptaków-
-Idę! Co dzisiaj trenujemy?
Ciemnoszary kocur zaśmiał się lekko-Dzisiaj pokażę ci tereny. Tu jest Wielka Sosna.
A czemu taka wielka?!? Przecież jest normalnego wzrostu!
Kocur roześmiał się-Ponieważ tu był pierwszy obóz wszystkich klanów-wytłumaczył plamistej kotce-
-To wszystkie klany mieszkały kiedyś razem?!?
-Dość pytań! Idziemy dalej
-No dobra...
Przeszli obok Wielkiej Sosny i dotarli do małego jeziorka, później poszli do granicy z Klanem Wierzby.
Gdy wrócili do obozu Krowia Łapa odniósł zwierzynę na stertę i poszedł spać.
****************W NOCY*************
-Klan Wierzby atakuje!-wykrzyknął jakiś głos.
Kocur od razu zerwał się z legowiska i pognał na środek mrocznej polany.
-Ratujcie kocięta!-Lodowatemu Cierniomi nie trz boeba było powtarzać od razu rzucił się do żłobka,gdzie Śnieżny Pysk walczyła z Kręta Puszczą. Wgryzł się w szyję mocarnego kocura.
-Uwaga Śnieżny Pysku!-wykrzyczał jakiś kot i wtedy obydwa koty straciły równowagę.
-Co się dzieje?! Umarłem?
-Nie mój drogi -uslyszal jakiś głos -przecież masz do spełnienia przepowiednie.
Obudził się.
-Słoneczny Kwiecie ! Śłoneczny Kwiecie! Żyje! Obudził się!
-J-już po walce?...
-Tak spokój...
-Gdzie Śnieżny Pysk?!
-oj... nie zyje...
Kocur poczuł przeszywający ból.To nie mogło się stać-Nie!! To niemożliwe!!! Co z kociętami?!
-Spokojnie żyją. Mały Pęd się nimi zajmie ona sama poroniła.A teraz spać! Już!
-No dobra... obudźcie mnie na czuwanie...

-Halo halo! Pobudka! Czuwanie.
Oslabiony kocur z lecącymi mu łzami z oczu szedł,gdy nagle zobaczył jego matkę leżąca obok Śnieżnej Kotki.
-Mamo! Ty też nie żyjesz?! Nie!!!!!!
Został sam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro