💥Rozdział 11💥 [po korekcie]
Przed Jaśminową Łapą leżał Jaszczurza Łapa, wyglądał słabo, ale żył. Uczennica się zatrzęsła, zdając sobie sprawę, że właśnie kogoś mocno skrzywdziła, jednak zanim cokolwiek zrobiła usłyszała zapłakany głos jakiejś kotki, która podbiegła do Jaszczurzej Łapy.
– synu...? – zapytała niepewnie
Chwila ciszy dała kotce powód do łez, ale próbowała je opanować.
– żyję – wychrypiał uczeń po czasie
Kotka wzięła go za kark i sama kulejąc niosła ucznia do klanu po tym jak Zachodnia gwiazda ogłosił odwrót.
– brawo Jaśminowa Łapo – usłyszała pochwałę Jeleniej Kity
– za co? – zapytała
– widziałam jak przełamałaś strach! – oznajmiła jej mentorka
Uczennica lekko się zawstydziła. Nikt jej nigdy nie chwalił, cóż jak na pierwszą pochwałę było całkiem fajnie, ale Jaszczurza Łapa będzie jej się śnił przez długi czas.
– Jaśminowa Łapo! – dobiegła do nich zdyszana Różany Płatek
– tak?
– ile krwi! I to tylko z tej rany? – wskazała łbem na długą ranę
– cóż połowa tej krwi nie jest moja – westchnęła kremowa kotka ponownie widząc ucznia we krwi
Różany Płatek zawsze się przejmuje na
zapas.
Rozglądając się po Omszonej dolinie zauważyła tylko Lawendową Łapę. A gdzie Fiołkowa Łapa? Czarna uczennica kulała a jej ucho było rozdarte.
– gdzie Fiołkowa Łapa? – podbiegła do niej
– gdzieś tam leży – stwierdziła obojętnie Lawendowa Łapa – zaraz się pozbiera, a jak nie, to nie – wyglądała na niewzruszoną
Jaśminowa Łapa nie mogła uwierzyć. Jej siostra zupełnie nie przejęła się ich bratem. Uczennica wypatrzyła go. Nie poruszał się. Nie wyglądał jakby oddychał. Zatrzymała się na ten widok. Jego mentor siedział przy nim ze łzami w oczach. Jej oczy również się zaszkliły. Jeszcze rano widziała go żywego, pełnego życia. Ale może żyje. Może tak tylko jej się wydaje?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro