~Rozdział 12~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszędzie, w calutkim obozie znajdowały się kępki futra oraz... Krew. Żłobek był doszczętnie zniszczony, ściany z gałęzi były podziórawione a wierzch legowiska zapadł się i leżał na tak starannie plecionych posłaniach. Jednak nie to było najgorsze. Niemalże każdy wojownik był pokryty ranami, głębokimi ranami. Wszyscy pytali u zastanawiali się, co za koszmar się tu wydarzył. Nocnej Łapie serce podeszło do gardła, gdy zobaczyła nieruchome ciało brązowej kotki na środku obozu, do którego momentalnie podbiegła, a raczej doczołgała się. Spełniły się jej najgorsze obawy, leżała przed nią Kasztanowy Nos. Inni jedynie patrzyli, jak uczennica zaczyna coś majaczyć, w końcu moża było zrozumieć niektóre z wypowiedzianych zdań.

- Nie, nie, nie... Najpierw brat, teraz matka... To się nie dzieje... Kasztanowy Nosie?... Nie... - tabuny łez kapały na zabrudzone od krwi futro.

Po wielokrotnych próbach, Aksamitnemu Porankowi i Sokolemu Skrzydłu udało się w końcu odciągnąć siłą kotkę, która niemiłosiernie się szarpała będąc odsuwana się od zimnego ciała karmicielki. W końcu znalazła się w legowisku Świetlistej Sadzawki, gdzie ujrzała skulonych Szumkę, Stokrotkę i Jarzębinka. Widocznie oni już też wiedzą o tej tragedii. Nocna Łapa zawołała ich, aby położyli się obok niej. Tak też zrobili. Nie wiadomo dokładnie kiedy, ale czarna kotka poczuła zmęczenie, powieki zaczęły jej opadać, więc ułożyła głowę na łapach i uciekła do krainy snu próbując zaznać ukojenia swego bólu, nie tylko spowodowanego ugryzieniem lisa. Nie śniła długo, ponieważ usłyszała wołanie Wieczornej Gwiazdy, które miało na celu zwołanie zebrania. Wyszła jedynie przed legowisko, gdyż przy nawet najmniejszym ruchu jej noga dawała o sobie znać.

- Dzisiaj Klan Gwiazdy nie był dla nas zbyt łaskawy. Brunatna Gwiazda z niewiadomych przyczyn zaatakowała nasz obóz - gdy to mówiła, niektórzy spoglądali po sobie, lub kierowali spojrzenia na Nocną Łapę. - W drodze powrotnej że zgromadzenia, poważnie ranna została również Nocna Łapa. Jednak Klan Mgły jest silny i oto na to dowód, dziś mianujemy dwoje nowych wojowników! Płomienna Łapo, Hebanowa Łapo, podejdźcie.

Nocna Łapa zasmuciła się. Przecież tyle na to czekałam... Jednak wiedziała, że i tak nie byłaby w stanie wypełniać nowych obowiązków. Dlatego, gdy rudy przyjaciel spojrzał na nią, ta jedynie się uśmiechnęła.

- Ja, Wieczorna Gwiazda, przywódczyni Klanu Mgły, wzywam naszych wojowniczych przodków, by spojrzeli na tych uczniów. Pracowali pilnie ucząc się od swoich mentorów, by stać się jak najlepszymi członkami naszego klanu. Dziś polecam wam ich jako wojowników. Płomienna Łapo, Hebanowa Łapo obiecujecie przestrzegać kodeksu wojownika, chronić i bronić go nawet za cenę życia?

- O-obiecuję - kocur widocznie się zestresował, co było całkiem zrozumiałe.

- Obiecuję - pewnym, pełnym kocięcej radości głosem odpowiedziała jego siostra.

- A więc mocą Klanu Gwiazdy nadaję wam imiona wojowników. Płomienna Łapo, od dziś będziesz znany jako Płomienne Futro. Klanu Gwiazdy docenia twoją cierpliwość i strategiczność, a my witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Mgły. - przywódczyni oparła pysk na głowie byłego ucznia,a ten polizał jej bark. - Hebanowa Łapo, od dziś nazywać się będziesz Hebanowy Ogon. Nasi przodkowie honorują twoją uczciwość oraz oddanie, a my witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Mgły. - powtórzyła ona to, co zrobił brat. Wszyscy wokół zaczęli wykrzykiwać imiona mianowanych, wraz z Nocną Łapą przeglądającą się temu wszystkiemu z uznaniem i... czyżby z zazdrością? Nie, to nie ich wina, przecież mnie też to czeka, prędzej czy później. W ten sposób próbowała się pocieszyć, ale sama nie była do końca pewna, czy to zadziałało.

Sama skuliła się ponownie na posłaniu nie chcąc rozmawiać z kimkolwiek. Słyszała jedynie jakąś wzmiankę o czuwaniu nowych wojowników, jednak nie przejęła się tym zbyt mocno. Poczekała jedynie, aż Świetlista Sadzawka zmieni jej opatrunek i zamknęła oczy mając nadzieję, że to wszystko było jedynie koszmarem, o którym zapomni, gdy się obudzi.

TAK, TYM RAZEM MAMY ROZDZIAŁ! Powiem wam coś w sekrecie: nie chciałam uśmiercić Kasztanowego Nosa, ale tak wyszło... :>

































-SPOILER ALERT-




































































Zginie ktoś jeszcze 😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro