☆*: .。.💞 ─ Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był piękny poranek. Słońce świeciło na najwyższym punkcie nieba a
rzadkie chmury przysłaniały je swoimi puszystymi końcówkami.

Jej mentor, Pęknięty Lód, umówił się z innym mentorem na wspólne zabranie swoich uczniów na trening. Tak się składało, że akurat tym drugim mentorem był Tygrysi Śpiew, a jego uczniem - Kwitnąca Łapa.

Dla Wrzosowej Łapy była to idealna okazja.

Kotka od około księżyca podkochiwała się sekretnie w Kwitnącej Łapie, w tym od dwóch była uczennicą. Kocur był od niej starszy o prawie połowę, ale wiek nie był jakąś przeszkodą dla Wrzosowej Łapy. Miała nadzieję, że dla Kwitnącej Łapy też.

Kilka nocy przed wspólnym treningiem kotka postanowiła zwierzyć się ze swojego zainteresowania Kwitnącą Łapą Żółtej Łapie, swojej na tamten moment najlepszej przyjaciółce. Ta, zazwyczaj bardzo bezpośrednia, odpowiedziała jej:

- To idź i mu to powiedz!

Zakłopotana pokręciła przecząco głową.

- Nie potrafię. Mam tak po prostu do niego podejść i powiedzieć, że mi się podoba? A jak mi odpowie, że bez wzajemności? Żółta Łapo, przecież wiesz, że Lisia Łapa też jest nim zainteresowana. Nie mam z nią szans!

Przyjaciółka odpowiedziała jej tylko, że przesadza i marudzi, ale co ona na to poradzi? Taka była prawda. Nie miała szans zdobyć jakiegokolwiek partnera, jeśli konkurencją była piękna Lisia Łapa.

A mimo to od dłuższego czasu jednak zbierała się w sobie, by do niego podejść i powiedzieć mu to. Teraz nadarzyła się idealna okazja. Jeśli Tygrysi Śpiew i Pęknięty Lód chociaż na chwilę odejdą, to powiem Kwitnącej Łapie o swoich uczuciach do niego! - postanowiła. I tak też zrobiła - po upływie czasu wolała, by tak się jednak nie stało.

- Co dziś będziemy ćwiczyć, Tygrysi Śpiewie? - zapytał Kwitnąca Łapa, zanim Wrzosowa Łapa zdążyła to zrobić za niego.

Gdy usłyszała jego miękki, całkiem głęboki głos, jej serce zabiło szybciej.

- Wraz Pękniętym Lodem pokażemy wam dzisiaj kilka manewrów bitewnych - oznajmił mentor.

Jeszcze nigdy nie trenowałam razem z Kwitnącą Łapą - pomyślała podekscytowana.

- Kwitnąca Łapo, ty trenujesz o dwa księżyce dłużej od Wrzosowej Łapy i liczę, że będziesz względem niej trochę bardziej wyrozumiały - dorzucił.

Wrzosowa Łapa chciała zaprzeczyć, że nie ma takiej potrzeby, ale Kwitnąca Łapa pokiwał krótko głową i rzucił na kotkę przelotne spojrzenie. Nie miała zamiaru już nic mówić, stała się aż lekko sztywna pod wpływem emocji. Wiedziała, że to jego żółto-zielone spojrzenie na długo pozostanie w jej pamięci.

Gdy dotarli na docelowe miejsce, jakim była polana treningowa, mentorzy zaprezentowali kilka bardziej zaawansowanych ruchów.

- Wrzosowa Łapo, może jako pierwsza spróbujesz odtworzyć mój ruch? - zaproponował Pęknięty Lód.

Uczennica sztywno pokiwała głową, po czym, świadoma spojrzenia Kwitnącej Łapy, koślawo wykonała polecenie. Zawstydzona niepowodzeniem, spuściła głowę.

- Nic się nie stało - pocieszył ją mentor, chociaż te słowa dużo nie dały. Zaliczyła porażkę na oczach Kwitnącej Łapy. - Kwitnąca Łapo, teraz ty.

Kotka była zdziwiona precyzją, z jaką uczeń wykonał polecenie. Sama spróbowała jeszcze raz i tym razem wyszło jej podobnie.

Muszę przestać się tak gapić na Kwitnącą Łapę - skarciła się w myśli.

Gdy mentorzy oznajmili już, że teraz czas na wykorzystanie tych ruchów w praktyce, Wrzosowej Łapie serce podeszło do gardła.

Będzie walczyć z Kwitnącą Łapą!

Stanęli naprzeciwko siebie. Serce biło jej szybko jak nigdy dotąd.

Pierwszy zaatakował Kwitnąca Łapa. Nieporadnie odparowała jego cios, a gdy zaatakował ponownie, pochyliła się. Słyszała tylko swój przyśpieszony oddech i szum w uszach. Jakby była w jakimś szale bitewnym...

Przez całą tą walkę Wrzosowa Łapa była dość speszona. Unikała patrzenia w oczy przeciwnika, co jeszcze bardziej utrudniało jej ćwiczenia.

- Wrzosowa Łapo, co się z tobą dzieje? - zdziwił się jej mentor. Pokręcił z wolna głową. - Wiecie co, my wrócimy już na chwilę do obozu a wy w tym czasie poćwiczcie dalej. Nie wiem, co się z tobą dzieje, bo nigdy się tak nie zachowywałaś, Wrzosowa Łapo, ale liczę, że gdy będzie cię śledzić mniej par oczu, poszujesz się... Mmm... Bardziej swobodnie.

- T-tak - wyjąkała uczennica. Tylko jedna para oczu mnie tak onieśmiela - dodała, ale już w myśli.

Ćwiczyli dalej, chociaż Wrzosowej Łapie tym razem poszło lepiej.

Aż nagle ona była na dole, a on u gory, przygniatając ją swoim ciężarem ciała.

Uczennicy serce zaczęło bić mocniej jak nigdy dotąd.

Trwali tak w tej pozycji przez dość długą chwilę - patrzył się na nią, a ona na niego.

W końcu odwrócił wzrok i wstał, otrzepując z futra pyłek, którym oboje ubrudzili się podczas walki.

- Możesz już wstać i przestać się tak na mnie patrzyć - zauważył. Wrzosowa Łapa szybko stanęła na łapy, zawstydzona. W głowie ciągle trwała w tamtym momencie.

To było takie romantyczne... Ale byłoby jeszcze bardziej, gdyby wiedział o moich uczuciach do niego - pomyślała.

Wzięła głęboki wdech.

- Kwitnąca Łapo, podobasz mi się - palnęła.

Kwitnąca Łapa. Zmarszczył czoło, przebiegając spojrzeniem po uczennicy.

- I co w związku z tym? - odparł.

Kotce głos uwiązł w gardle. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała.

- Wiesz, nie jesteś jedyną, której się podobam - kontynuował. Wrzosowa Łapa raz w życiu cieszyła się, że nie patrzył wtedy na nią, bo dosłownie spaliłaby się ze wstydu. Pożałowała swojego wyznania. - W porównaniu z... Hmm, załóżmy, Lisią Łapą, nie masz u mnie szans.

Wrzosowej Łapie ugięły się łapy. To sen, powtarzała sobie cicho. To się nie dzieje.

Ale niestety, to nie był sen tylko rzeczywistość. Jej pierwsza, niespełniona miłość. A może było to zwykłe zauroczenie, bo kochać kogoś można znając jego charakter - a wtedy Wrzosowa Łapa nie wiedziała, że Kwitnąca Łapa jest zadufanym w sobie zwykłym kocurem.

Gdyby tylko mogła cofnąć się w czasie i naprawić tą porażkę, uniknąć upokorzenia - bez wahania zrobiłaby to.

Ale najwyraźniej Klan Gwiazdy przeznaczył jej właśnie taką ścieżkę. Nieszczęśliwa miłość za kolejną.

Pamiętała, jak ich mentorzy zastali ją w stanie szoku, a drugiego ucznia - ze stoickim spokojem stojącego obok niej. Wrócili w milczeniu do obozu, a mentor Wrzosowej Łapy przez większość czasu rzucał na nią pytające spojrzenia. Oczywiście nie dostał odpowiedzi.

Gdy wrócili, uczennica udała się do legowiska uczniów i położyła się na swoim miejscu. Przespała całą dobę, otwierając oczy dopiero po kolejnym świcie.

Nie mogła pogodzić się z pierwszym odrzuceniem. Przez kilka dni nie rozmawiała nawet ze swoją przyjaciółką, Żółtą Łapą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro