Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Błękitna Gwiazdo - zabrał głos Biała Burza - co czeka Tygrysiego Pazura?

Jego pytanie wywołało chór gniewnych głosów członków klanu.
- Zabić go!
- Oślepić!
- Wypędzić z lasu!

Tygrysi Pazur nie rozumiał o co tyle krzyku. Po prostu starał się chronić klan tylko inne koty tego nie rozumieją. Jego wzrok przemierzył wszystkie koty z Klanu Pioruna które niegdyś były jego rodziną. Złoty Kwiat, jego partnerka i matka jego dzieci unikała jego spojrzenia jak tylko mogła. Ogniste Serce, pieszczoszek dwunogów który miał jedzenia pod dostatkiem i nie wiadomo dlaczego pchał się do kocich klanów wpatrywał się w niego ze wzrokiem wyrażającym szczęście i kpinę.

" Nie ciesz się tak długo koteczku. Zabiję Cię jak tylko będę miał okazję. " Pomyślał uśmiechając się szyderczo.

- Tygrysi Pazurze - miauknęła w końcu Błękitna Gwiazda - masz coś do powiedzenia na swoją obronę?

Potężny kocur obrócił głowę i wbił spojrzenie w swoją byłą przywódczynię.

- Mam się bronić przed tobą, ty żałosna imitacjo wojownika? Co z ciebie za przywódczyni? Zawierasz pokój z innymi klanami, pomagasz im! Praktycznie nie ukarałaś Ognistego Serca i Szarej Pręgi za polowanie dla Klanu Rzeki, posłałaś ich, żeby sprowadzili do domu Klan Wiatru! Okazałaś tchórzostwo godne kota domowego! Ja nigdy bym tak nie postąpił. Przy mnie powróciłyby czasy świetności Klanu Tygrysa, a Klan Pioruna osiągnąłby wielkość!

- A ile kotów zginęłoby na twojej drodze do wielkości? Skoro nie masz nic więcej do powiedzenia, skazuję Cię na wygnanie. Opuścisz terytorium Klanu Pioruna, a jeśli jutro po wschodzie słońca którykolwiek kot Cię spotka, może Cię zabić. Ma na to moje pozwolenie.

- Zabić mnie?! - Tygrysi Pazur powtórzył szyderczo i wyzywająco. - Ciekawe czy ktoś by się na to odważył.

- Ja napewno nie - Usłyszał cichy szept skierowany w jego stronę. Odwrócił się by zobaczyć kto wypowiedział te słowa które go trochę zdziwiły. Zauważył, że jego dawny uczeń, Ciemna Pręga, zamyka szybko pysk i ze wstydu się skulił.

- Ogniste Serce Cię pobił! - Zawołał Szara Pręga.

- Ogniste Serce... - Tygrysi Pazur zwrócił spojrzenie na swego wroga. - Jeśli jeszcze raz staniesz mi ją drodze, śmierdząca kupi futra, przekonamy się, który z nas jest silniejszy.

Ogniste Serce skoczył na równe łapy.

- Do usług, Tygrysi Pazurze - Syknął.

- Nie! - Ucięła Błękitna Gwiazda. - Nie będzie już walki. Tygrysi Pazurze, zejdź mi z oczu.

Tygrysi Pazur powoli wstał. Przebiegł wzrokiem po zgromadzonych kotach.

- Jeszcze nie skończyłem - Syknął. - Jeszcze zostanę przywódcą. A każdy, kto za mną pójdzie, dobrze na tym wyjdzie. Długi Ogonie?

Długi Ogon podskoczył nerwowo.

- Iść z tobą, Tygrysi Pazurze? Na wygnanie? - Głos mu drżał. - Ja... Nie, nie mogę. Jestem lojalny wobec Klanu Pioruna!

" I jesteś tchórzem " dopowiedział w myślach Tygrysi Pazur patrząc na drżącego kocura.

- A ty, Zakurzona Skóro? - zapytał. - Że mną będzie ci się wiodło o niebo lepiej niż w klanie.

Młody brązowy kocur podniósł się i stanął pysk w pysk z Tygrysim Pazurem.

- Podziwiałem Cię - miaułknął równym głosem - Chciałem być taki jak ty, ale to Rudy Ogon był moim mentorem. Zawdzięczam mu więcej, niż komukolwiek. A ty go zabiłeś. I zdradziłeś klan. Wolę umrzeć niż iść z tobą.

- Tygrysi Pazurze - wtrąciła się Błękitna Gwiazda - Wystarczy. Idź już.

Tygrysi Pazur wyprostował się na całą wysokość, oczy rozbłysły zimną furią.

- Idę. Ale wrócę, możecie być pewni. Zemszczę się na was wszystkich! Chwiejnym krokiem oddalił się od Wysokiego Głazu. Gdy mijał Ogniste Serce zatrzymał się i odsłonił zęby. - A co do Ciebie... - Syknął - niej oczy otwarte. Nasłuchuj. Oglądaj się za siebie. Pewnego dnia Cię dopadnę i wtedy przerobię Cię w karmę dla wron.

- Ty sam już jesteś karmą dla wron - odpalił Ogniste Serce.

Gdy Tygrysi Pazur już miał odchodzić w obozie rozległo się głośne miaułknęcie. To był Ciemna Pręga który zerwał się ze swojego miejsca.

- Tygrysi Pazurze! Chcę iść z tobą!

Nagle zapadła cisza. Tygrysi Pazur skinął głową, dumny ze swojego ucznia. Odeszli w milczeniu pozostawiając koty którzy byli kiedyś ich rodziną. Teraz nie liczył się nikt. Liczyli się tylko oni sami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro