Rozdzial ⁵

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział dedykuję mojej czytelniczce która być może płacze przy czytaniu rozdziałów za losem naszej medyczki :3
Pozdrawiam <3

Błękitne oczy medyczki, w których było widać mieszane odczucia wpatrywały się w uczennicę.

— Nic nie rozumiesz. Ta piękna łąka zamieniła się w pustkę, ponieważ kwiaty zaczęły z czasem więdnąć... - Jej wzrok z uczennicy powędrował na łapy.

Domyślam się co ma na myśli Nocny Blask. Czuję, że ja zawiodłam w obecnej chwili, lecz wiem, że nic nie zrobiłam. Uciekać? Zostać? Klan Gwiazdy tylko wie co teraz będzie.

— Wiesz dlaczego chciałam zostać Twoją uczennicą? Patrzyłam na Ciebie jako zdolną, mądrą i cudowną medyczkę. Jednak na pewno ta łąka nie zwiędła bez powodu. Brakowało jej warunków. - Próbowałam odratować sytuację, jednak Chyba ją bardziej pogorszyłam - Chciałam być taka jak Ty, chciałam... Nie mam pojęcia jak to ubrać w słowa.. Nocny Blasku czy Ty chciałaś mnie jako uczennicę? Zawiodłam Cię? - Mój głos się łamał przy tych pytaniach. Może chciałam by były one retoryczne, jednak oczekiwałam być może odpowiedzi.

— Nie będę kłamać. Nie wiem co mam Ci na to odpowiedzieć. A jeśli chciałam pracować sama? Moze lepiej żebyś się tu nigdy na tym stanowisku nie pojawiła? Daj mi spokój młody kociaku który w swoich myślach ma tylko obcy Klan. Pamietaj, że masz służyć swojemu i wzięłam Ciebie tylko dlatego, bo jestem za stara by sprzątać i sobie przynosić te roślinki i inne.

Ona by wiedziała co zrobić. Ona była niesamowitą przyjaciółką i mentorką. Jedyne czego nie nauczyła była medyczka to tego, że trzeba być też empatycznym. Nie tylko dla pacjentów.

Uczennica już wiedziała że nic kotce nie uświadomi. Otworzyła pysk by coś odpowiedzieć, jednak się powstrzymała. Wiatr stał się teraz mocniejszy i już nie za bardzo przyjemny.

— Nie masz co odpowiedzieć co? - Dodała czarna jak zimowa noc z kawałkiem szarawej sierści jak chmury teraz. - Dość na dzisiaj.

— Nawet najgłupszy Uczeń wie jak wyciągać kleszcze starszym. A kot uczący się na Medyka nic nie wie. Wszystko dzięki ukochanej mentorce.

Z ciemnych chmur zerwał się nagły deszcz. Może chwilę kropiło, jednak to tylko zmyłka. Zerwała się mocna ulewa. Nocny Blask skuliła uszy. Swoje zimne spojrzenie trzymała na mnie.

Zawiodłam. Teraz jestem tego pewna. Albo ją zraniłam, albo jeszcze bardziej zdenerwowałam. Odpowiesz mi jeszcze coś, Nocny Blasku? Czekaj, no tak.. nie... Już wracam do reszty zadań jak wyrzucanie zgniłych ziół czy suchych liści. Świetnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro