Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

,,Liście opadały z drzew , deszcz kropił, pora opadających liści nadeszła"

                         🍁Dziś🍁

Nie wieżyłam, że kiedy kolwiek zobaczę aż tak dużo ziół w naszym legowisku. Tylko zastanawiam się... Czy one starczą nam na porę nagich drzew... zobaczmy... kocimiętki nam może nie starczyć , a epidemia zielonego kaszlu nadal trwa... każdego dnia muszę leczyć chore koty, które mogą zarazić i mnie... teraz idę się zająć kolejnymi chorymi kotami.

*Nagle leje mocniej deszcz*

Koty chowają się do mojego legowiska. Ale nikt nie wie czy ono jest mocne. Choć jest głębokie i duże , nie wiadomo czy przetrwa.

*grzmot*

Nadal pada. Chyba muszę się zająć kotami. Wezmę kocimiętke.

*grzmot*

Daję kocimiętke Stokrotkowej Gwieździe i pozostałym kotom które są chore na zielony kaszel.
Moja asystentka  wraca z kocimiętką cała mokra. Daję jej moje suche miejsce niedostępne dla deszczu. Dzielę się z nią moim królikiem.

Kociętą daję mysz , karmicielką drozda , starszyźnie wrone  , a innym - kocimiętke i mech nasączony  wodą.
Czuję się trochę jak wojowniczka , ponieważ poczęstowałam starszyznę , karmicielki i kocięta. Dbam o innych, ale nie dbam o siebie... choć źle się czuję , pomagam. Ale... nie mam już więcej siły. Nawet gwiazdnica pospolita nie da mi sił. Jestem za stara? Nadszedł mój czas? Zaraziłam się zielonym kasz...



*po ulewie*

Trafiłam do klanu gwiazd? Chyba tak... widzę koty które stoją nad moim ciałem , cierpiące, płaczące... oby Nocny Blask się nimi dobrze zajęła...





Wiecie kto był narratorem? Chyba się domyślacie. A może nie...?

Była medyczka Klanu Stokrotki... Pojawi się jej imię jeszcze w innych rozdziałach. A jej imię brzmi...


...Cętkowane Futro...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro