Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Krwawy Kieł na pewno by mnie tak nie traktował! - pomyślał gdy nie wiadomo, który już raz podczas tego księżyca wynosił stary mech do śmietniska - Nawet by mnie chwalił za pokazanie temu odmieńcowi gdzie jego miejsce. Chociaż... Nie, gdyby to on był liderem to Ci głupi odmieńcy od razu by pożegnali się z tym światem gdyby tylko weszli na nasz teren! - warknął
- No proszę, nie sądziłem, że byle mech wytrąci cię z równowagi. - mruknął drwiąco zastępca
- A skąd! Zamyśliłem się.
- Dobra, tak to sobie tłumacz. Polna Gwiazda kazał Ci przypomnieć, że twoja kara już się skończyła.
- No na reszcie!
- Skoro tak Ci to przeszkadza to po co zaatakował Srebrną Łapę?
- Ech... Nie ważne. - mruknął i zaczął iść do obozu.

- Oby chociaż tym razem Polna Gwiazda nie przydzielił mnie na zgromadzenie. Odkąd wymyślił mi tą karę cały czas mnie obserwuje. Nie wiem co zrobi Pawi Skok jak dowie się, że przez prawie cały księżyc...
- Złota Łapa!
Odwrócił się w stronę głosu. Głosu, który słyszał tak dawno, a nadal go pamiętał...
- Waleczna Łapa! - podbiegł do wysokiej kotki o równie złotych oczach
- Teraz to już Waleczne Wspomnienie.
- Czyli nie tylko ja skończyłem szkolenie. Jestem już Złotym Kłem, siostrzyczko.
- W takim razie gratuluje. - odpowiedziała jak zawsze z uśmiechem.

- Jakieś wieści od Krwawego Kła? - zapytał po chwili jednak zaraz tego pożałował...
Zazwyczaj uśmiechnięta kotka posmutniała lekko się garbiąc.
- Jeżeli myślisz o Klanie Wodospadu to chyba sam dobrze wiesz jakie jest jego zdanie na ten temat...
- Racja... - chciał już iść ale wpadł na jeden pomysł - Może chciałabyś wrócić?
Zaśmiała się.
- Dobrze wiesz, że bardzo tego chcę ale Krwawy Kieł wyraził się jasno.
- Przecież...
- Waleczna Łapa! - niespodziewanie podbiegła do nich Sowie Oko - Nie wierzę, że to ty. Już myślałam, że cię nie zobaczę.
- Och. Cześć Sowie Oko. - lekko się uśmiechnęła ale od razu było widać, że zrobiła to z grzeczności
- No dobrze. - kontynuowała zupełnie nie zwracając uwagi na wymuszoną reakcje dawnej uczennicy - Tak w ogóle, to jest Srebrna Łapa. - wskazała na ucznia za sobą, który cicho warknął widząc Złotego Kła, zresztą z wzajemnością - Niedługo po tym jak ty i parę innych kotów zniknęliście, dołączył do nas z swoim bratem, a już od około czterech księżycy mam szczęście go szkolić.
- Szczęście?! Nie wydaję mi się byśmy rozmawiali o tym samym kocie! - trzepnął ogonem z irytacji.
- No dobrze ale muszę już iść.
- Poczekaj! Może wrócisz z nami do klanu.
- Emm... Ja nie mogę.
Wojowniczka spuściła głowę ale w jej oczach nadal było widać smutek czego Złoty Kieł nie rozumiał.
- Skoro powiedziała, że musi już iść to chyba oczywiste, że nie wróci do klanu. - przewrócił oczami - Dobrze. Jeżeli Waleczne... Waleczna Łapa zdecydowała, że z nami nie wróci to chyba możemy wracać. - kiwnął głową siostrze i odbiegł w swoją stronę.

Może nie słyszał co było po tem ale teraz nie chciał i nie potrzebował tego wiedzieć. Na reszcie miał cokolwiek nowego dla Pawiego Skoku...

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

Na początku rozdział miał się skończyć inaczej ale nagle pojawił mi się nowy pomysł i jest to co jest :)

Rozdział - 494 słowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro