Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Rany! Gdzie oni są?! Nie dość, że Burzowa Łapa dalej jest nieprzytomna, to jeszcze Wietrzne Serce gdzieś zniknęła. I to jeszcze z Wilczym Wschodem! Przecież gdy Jaśniejąca Pręga umierała obiecałam jej, że zaopiekuje się Wilczą Łapą. - starsza dreptała w tą i z powrotem.
Nocna Perła naprawdę miała powody do zmartwień. Jaśniejąca Pręga, matka Wilczego Wschodu, była jej najlepszą przyjaciółką.
- Spokojnie Nocna Perło. Wysłałem koty żeby ich znaleźli. Jestem pewien, że zaraz wrócą. - odparł spokojnie Gawroni Strumień

Oprócz starszej i zastępcy, była jeszcze Turkusowy Diament. Ona też była smutna. W końcu Wilczy Wschód był jej siostrzeńcem...

Jako kociaki, obie siostry marzyły o tym, że kiedyś będą wojowniczkami. Jednak w dniu mianowania Turkuska powiedziała, że chce się szkolić u Śnieżnego Lodu, ówczesnego medyka. Wtedy siostry się pokłóciły.
Po jakimś czasie Jaśniejąca Łapa chciała pogodzić się z rówieśniczką. Jednak Turkusowa Łapa ją odtrąciła. Ich relacja się jeszcze bardziej pogorszyła gdy Jaśniejąca Pręga zaczęła spotykać się z samotnikiem. Medyczka nie rozumiała co jej siostra widziała w Dymie. Okazało się, że żółto oka potrzebowała czyjejś uwagi, a raczej miłości. Lecz turkusowo oka zorientowała się o tym gdy było już za późno. Gdy wojowniczka odeszła już z tego świata...

∞∞∞∞∞
Od tego momentu polecam włączyć sobie piosenke "Perfect" (autor - Ed Sheeran).
Może nie jest o tym (średnio u mnie z angielskim :D) ale jak dla mnie pasuje świetnie.
Oczywiście jak ktoś nie chce to nie musi.
∞∞∞∞∞

W tym samym czasie, na polu lawendy, szary kocur otworzył oczy. Zamrugał i zdziwiony rozejrzał się wokół. Chwilę zajęło mu przypomnienie wydarzeń poprzedniego dnia. Uśmiechnął się widząc, że kotka obok niego nadal śpi. Wyglądała tak uroczo...
- Zdajesz sobie sprawę z tego iż wiem, że na mnie patrzysz, tak?? - zapytała powoli otwierając oczy
Nic nie odpowiedział, bo nie musiał. Cieszyli się swoją obecnością, ciepłymi promieniami porannego słońca i śpiewem ptaków...
Gdy uporządkowali swoje futra kocur zaczął prowadzić kotkę jeszcze dalej.

Niedługo potem dotarli do jaskini, której wejście zasłonięte było bluszczem.
W środku było jedno wielkie posłanie zrobione z mchu. Gdzie nie gdzie były powtykane piórka i kwiaty z pola na którym spędzili noc. Dookoła były rozsypane przeróżne i przepiękne płatki kwiatów. Natomiast w samym środku sklepienia był otwór przez który wpadały promienie słońca.
- Chciałem cię tu zaprowadzić wcześniej ale nie przewidziałem, że będziemy pływać w tamtym strumieniu. Gdybyśmy tego nie zrobili, w środku oświetlał by nas blask księżyca. - miałknął zatrzymując się przed wejściem
- Nic nie szkodzi. I tak jest przepięknie. Te piórka i kwiaty robią wrażenie. - zachwycała się
- Skoro już tu jesteśmy... - miałknął po wejściu - Muszę z tobą o czymś porozmawiać...  O czymś bardzo ważnym. - dodał po chwili
- A, więc? O co chodzi? - pytała stając przed nim
Westchnął głęboko i zaczął:
- Wietrzne Serce, ja...
- Tu jesteście! - jednak ktoś mu przerwał

∞∞∞∞∞
W tym momencie proponuje wyłączyć tą piosenkę, bo nie za bardzo pasuje do następnych wydarzeń.
Chyba, że komuś nie będzie przeszkadzać :)
∞∞∞∞∞

Tym kotem, a raczej kotką, okazała się Nocna Nadzieja czyli kuzynka Wietrznego Serca.
- Pawi Skoku! Tutaj są. - krzyknęła do byłego mentora
- Co wy tu robicie?! - prychnął jak zawsze ponurym, wkurzonym tonem - Wiecie jak Nocna Perła się denerwowała?!! Najpierw Burzowa Łapa miała wypadek!! Potem ty, Wietrzne Serce, gdzieś zniknęłaś zamiast być w obozie i martwić się nie tylko o swoją uczennice, ale także siostrę!! Wilczy Wschodzie, twoja matka była najlepszą przyjaciółką Nocnej Perły, a ty...
- Dość!!! - krzyknął - Mylisz się Pawi Skoku! Zabrałem tutaj Wietrzne Serce żeby ją pocieszyć. Myślisz, że nie martwi się o Burzową Łapę?! Nie! Ona cierpi na samą myśl, że mogłaby nie przeżyć! A ja naprawdę wiem kim była moja mama i nie chce żebyś mi o niej przypominał!!
- Uważaj na słowa!! To ja jestem starszy.
- Starszy ale głupszy i zły. Powiedziałeś, że to jest moja matka, tak?! Skoro nie jest twoja to czemu zawsze ją tak kochałeś i chciałeś spędzać z nią jak najwięcej czasu?!

Tak... Pawi Skok był synem Jaśniejącej Pręgi i starszym, przyrodnim bratem Wilczego Wschodu.
- Czy tobie się larwy w uszach zalęgły, że nie słyszałeś?! Chyba tak, więc powtórzę. Uważaj na słowa!!! To ja jestem starszy! Do tego jestem synem Potokowej Gwiazdy, a nie jakiegoś samotnika.
- Może i twój ojciec jest lepszy od mojego, ale wiesz od kogo jeszcze!? Od Rzecznej Gwiazdy!! 
- Jeszcze Rzeczną Gwiazdę obrażasz?!! Pożałujesz! - syknął i zamachnął się na młodszego.
Kotki, które cały czas siedziały z boku, skoczyły i ich rozdzieliły. Jednak i tak młodszy z braci skończył z raną na pysku.

- Ał! - syknął - Oszalałeś?!
- To za obrazę Rzecznej Gwiazdy!
- Mam prawo mówić kogo lubię, a kogo nie.
Na to starszy kocur chytrze się uśmiechnął.
- Nie masz! Jesteś. Zwykłym. Lisim. Łajnem. - z każdym słowem zaczął się do niego zbliżać
Ranny miał już na niego skoczyć ale powstrzymała go jego przyjaciółka.
- Stój! On specjalnie cię prowokuje. Lepiej już chodźmy za nim do rany wda się zakażenie.
Następnie jakby nigdy nic zaczęła wracać do obozu. Zaraz za nią ruszyła dwójka wojowników. Pawi Skok postanowił jeszcze zapolować.

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

Po długim czasie jest kolejny rozdział.

W ósmym rozdziale będzie zgromadzenie, a potem wrócimy do Klanu Wrzosu.

Rozdział - 822 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro