Rozdział 5.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szronik i Reszta kociąt przez chwilę stali w szoku, aż cały klan nie zebrał się pod kamieniem na którym stał lider. Wtedy ze żłobka wychyliły się Poranny Kwiat oraz Liliowy Pysk i podeszły do swoich pociech. Napotykając ich zmieszane spojżenia Poranny Kwiat postanowiła rozwiać Ich wątpliwości.

- Dziś zostajecie uczniami. - Miałkneła i ruszyła w stronę legowiska przywódcy. Reszta po chwili poszła w jej ślady.

Na ich szczęście podczas zabawy nie ubrudzili się jakoś znacznie. Jedynie Ognik miał na futerku kurz, bo za bardzo dał się ponieść podczas pogoni za mchem. Na jego szczęście, nie było tego tak bardzo widać.
Usiedli pod kamieniem i czekali. Młodszy kocurek chciał do nich dołączyć, ale jego matka złapała go za kark i trzymała w stalowym uścisku kiedy jej syn wierzgał i się awanturował.
Koniczynowa Gwiazda spojżał na zebranych. Wydawało się, że wypala niektórym dziury w futrach. Po chwili wyprostował się i spojżał na kotki z kociakami tuż pod skałą.

- Dzisiaj w klanie pioruna przywitamy trójkę nowych uczniów. - Miałknoł donośnym, ale przyjaznym tonem. - Ogniku, Szroniku i Pasko. Wystąpcie. - Kontynuuował. Wspomniana trójka wstała i wyszła przed wysoką skałę. - Ogniku. - Przywódca wywołał pierwszego kociaka. Kocurek lekko się wzdrygnoł, ale spojrzał na Lidera, wstał i podszedł trochę bliżej. - Jesteś z nami już od sześciu księżyców. Od tego dnia, aż do czasu gdy zasłużysz na imię wojownika, będziesz znany jako Ognista Łapa. Twoją mentorką będzie Mleczna Łata. - Miałknoł mierząc wzrokiem nowo mianowanego ucznia. Ognisty kocurek prawie skakał z ekstytacji gdy łaciata kotka do niego podeszła i stykneła swój nos z tym jego. Po chwili obydwoje odeszli na bok a przywódca kontynuował: - Szroniku. - Wywołał pierwszą kotkę. Córka lidera również wstała i podeszła. - Jesteś z nami już od sześciu księżyców. Od tego dnia, aż do czasu gdy nie zasłużysz na imię wojowniczki, będziesz znana jako Oszroniona Łapa, a twoim mentorem zostanie Sikorzy Ogon. - Miałknoł. Zarówno Oszroniona Łapa jak i Sikorzy Ogon wydawali się ździwieni. W końcu Złotawy kocur zaledwie księżyc temu wyszedł z legowiska medyka, a poza tym był bratem Koniczynowej Gwiazdy. Wojownik spojżał krótko na brata a potem na uczennice. Podszedł do niej i styknoł się z nią nosami. Po chwili dał jej znak ogonem, by poszła z nim na bok I staneli przy poprzedniej dwójcę. Nadeszła pora na Paske. - Pasko. Jesteś z nami już od sześciu księżyców. Od teraz, aż do dnia w którym zasłużysz na imię wojowniczki będziesz znana jako Pasiasta Łapa, a twoim mentorem zostanie Brzozowe Skrzydło. - Miałknoł Lider.

Zanim jednak nakrapiany kocur zdążył wstać i podejść do uczennicy, wstał duży, szary kocur z ciemniejszymi pręgami. Jego oczy jażyły się pogardą a futro na karku podniosło się.

- Brzozowe Skrzydło się nie nadaje na mentora. - Miałknoł donośnym głosem spoglądając wrogo na cętkowanego kocura, który położył uszy gładko po sobie. - Powinieneś powieżyć Pasiastą Łapę komuś lepszemu. - Dokończył tym razem patrząc na Lidera. Przez tłum przeszedł szmer. Pasiasta Łapa przez to wszystko się skuliła. Przywódca po chwili najeżył się i spojżał na zebrany klan przebijając wzrokiem ich ciała na wylot.

- Cicho!!!! - Wrzasnął kocur, aż niektórzy klanowicze podskoczyli. - Nie masz prawa ingerować w moje zdanie, Głuszcowy Ogonie. - warknął patrząc prosto w oczy kocura. Ten tylko prychnoł.

- Nie moja wina, że Brzozowe Skrzydło się do tego nie nadaje. Sam ledwo daję radę polować lub walczyć a co dopiero trenować ucznia. - Odwarknoł a jego ton nie zdradzał żadnych emocji.

- Brzozowe Skrzydło, mimo braku łapy, jest równie dobrym wojownikiem co każdy z nas. - Mruknoł kremowy kocur już wyraźnie zmęczony kłótnią. Potem spojżał na trójnogiego kocura, a jego wzrok złagodniał. Kiwnoł kocurowi głową a ten niepewnie wstał i podszedł do pręguski. Co zdziwiło białą uczennicę to to, że cętkowany kot prawie wogóle nie kuleję. Jakgdyby niewidzialna łapa go podtrzymywała.
W tym czasie kocur styknoł się nosami z uczennicą a klan, jak na zawołanie, zaczął skandować imiona uczniów.

- Ognista Łapa! Oszroniona Łapa! Pasiasta Łapa!

Biała uczennica poczuła przypływ dumy. Wypieła pierś i lekko podniosła ogon. Patrzyła na tłum klanowiczów, którzy skandowali imiona trójki uczniów. Nawet Długasek, który wyrwał się z uścisku matki, skandował oraz piszczał z radości. Zdawało jej się, że kocurek najgłośniej wymawia akurat jej imię, przez co cicho się zaśmiała.
Obdażyła każdego kota spojżeniem aż jej wzrok padł lekko w bok. Ujżała złotego, pręgowanego kocura o niebieskich oczach. Jej futro na grzmiecie delikatnie się podniosło. Słoneczny Liść. Przypomniało jej się imię wojownika klanu wiatru, którego śmierci była światkiem. Przyglądając się wojownikowi zauważyła, że w jego futrze znajdują się gwiazdy a niegdyś ranna łapa stała równo na ziemi, mimo, że blizny nie zniknęły. Przyszedłeś obejżeć moją ceremonię? Spytała w myślach. Słoneczny Liść - jakgdyby usłyszał jej pytanie - uśmiechnoł się szeroko i przymknoł niebieskie ślepia.
Uczennica zamrugała, a gdy spojżała w miejsca w którym stał wojownik już go nie widziała.

- Oszroniona Łapo! Mówię do ciebie! - Usłyszała krzyk tuż przy swoim uchu. Spojżała na Pasiastą Łapę. Wydawała się zdenerwowana, ale w jej oczach można było zobaczyć iskierki rozbawienia, jednak widząc lekko przestraszone spojżenie siostry spytała poważnej: - Coś się stało? Wyglądasz jakgdybyś zobaczyła ducha! - Miałkneła próbując powstrzymać śmiech co jej niezbyt wyszło.

A żebyś wiedziała. Mrukneła w myślach. Pasiasta Łapa westchneła, wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę legowiska uczniów. Zanim Oszroniona Łapa ruszyła za siostrą rzuciła jeszcze krótkie spojżenie na polanę. Nie zauważając nic dziwnego westchneła i ruszyła do legowiska.
Legowisko nie było jakieś duże, ale na tyle obszerne by wszyscy uczniowie się w nim zmieścili a i tak zostałoby sporo miejsca. Wejście schodziło trochę w dół, a na ziemi leżało sporo posłań z mchu.

- Cześć. - Usłyszała tuż po tym jak weszła do środka. Był to głos Cedrowej Łapy. Zaraz obok niej był kocur o jasnym futrze na którym znajdowały się pojedyńcze rudawo- rdzawe łaty. Wyglądało na to, że wdał się z Ognistą Łapą w jakąś dyskusję. Oszroniona Łapa w odpowiedzi machnęła ogonem na przywitanie.
Szukała wzrokiem siostry. Jasnoszara kotka siedziała na posłaniu i wydawała się lekko zamyślona. Podeszła do siostry i delikatnie szturchnęła ją w bok I rzuciła jej pytające spojżenie.

- A co jeśli Głuszcowy Ogon ma racje? - Mrukneła cicho. Słyszący to jasny kocur cicho prychnoł z rozbawienia.

- Daj spokój. - Miałknoł posyłając dwóm siostrą spojżenie. - Głuszcowy Ogon to mysi móżdżek o lisim sercu.

- Poza tym Brzozowe Skrzydło to dobry kot. Nie musisz się martwić. - Dodała Brązowo-Ruda kotka. Pręguska się uśmiechnęła.

- Dzięki. - Mrukneła krótko. Biała uczennica poczuła się śpiąca, więc stykneła się z siostrą nosami i usadowiła się na posłaniu tuż obok niej.

- Dobranoc wszystkim. - Miałkneła i zamknęła oczy.

- Dobranoc. - miałkneli wszyscy na raz co spowodowało ich cichy śmiech.

(1060 słów)

Teraz rozdział dłuższy bo wyjątkowo wena grzeczna i jak na razie nie ma zamiaru uciekać.

Miłego dnia/wieczora

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro