Rozdział 26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ranem Różane Ucho obudził nieprzyjazny syk Ostrego Zęba.

-Wstawaj! Idziemy na patrol! Zabierz Owczą Łapę.

Wojownicza patrząc na niego zjeżyła się od razu, wiedziała, że smoliście czarny kocur jest okropnym zdrajcą, a nie mogła o tym nikomu powiedzieć. Wstała więc po prostu, kiedy wojownik wyszedł z legowiska wylizała futro, żeby się nie jeżyło i pognała do legowiska uczniów, aby obudzić Owczą Łapę.

-Owcza Łapa, musisz wstać, idziemy na patrol. - Mruknęła i trąciła lekko ucznia.

-Przepraszam, już wstaje. - Odparł uczeń i od razu zerwał się na równe łapy. Ziewnął krótko. - Do późna rozmawiałem z Hiacyntowym Marzeniem.

Wojowniczka zaśmiała się lekko.

-Potem jeszcze z nią porozmawiasz, na razie musimy iść, chyba, że chcesz, żeby Ostry Ząb oderwał ci ogon!

-Jeśli to on na nas czeka, to chyba wolę wstać. - Kocur zaśmiał się i z Różanym Uchem wyszli z legowiska uczniów.

-W końcu jesteście. - Mruknął pod nosem Ostry Ząb, kiedy już do niego podeszli. - Idziemy.

-A nie możemy czegoś zjeść? - Palnął uczeń, nie wiedząc, że to zezłości smoliście czarnego kocura.

-Nie. Teraz jest patrol. Zjesz, kiedy na to zasłużysz. - Warknął wojownik zanim Różane Ucho zdążyła coś odpowiedzieć. - Chodźmy w końcu.

Czarna kocica bez słowa poszła za nim, położyła na chwilę ogon na barku ucznia, żeby uspokoić go lekko po agresji ze strony prowadzącego patrol.

Szli przez las, odnawiając przy tym oznaczenia zapachowe doszli w końcu w okolice Wężowych Skał, nie byli na tyle blisko, żeby żmije mogły ich zaatakować, ale widzieli dobrze gniazda węży. Wtedy Ostry Ząb zaczepił ucznia.

-Chodź Owcza Łapo, pokażę ci, jak złapać żmiję. - Stwierdził.

-Żmiję?! A nie ugryzie mnie? - Zmartwił się lekko uczeń.

-To chyba nie jest dobry pomysł. - Zgodziła się z nim Różane Ucho. - Przecież Owcza Łapa nie potrafi jeszcze polować.

-Nie?! No dobrze. - Wojownik wysunął pazury i spojrzał prosto na ucznia. - Czyli mój plan pójdzie inaczej, niż myślałem.

-P...plan? - Owcza Łapa wcisnął się w Różane Ucho, która ze strachem patrzyła na wojownika. 

Ten stan trwał krócej niż czas uderzenia serca, wtedy wojownik skoczył na ucznia. Czarna kocica nie zdążyła nawet zareagować. Ostry Ząb przebił kark Owczej Łapy, zabijając go. Bez najmniejszego wzruszenia spojrzał w oczy Różanego Ucha.

-Widzisz, to samo stanie się z tobą, jeśli komuś powiesz. - Pokazowo przerył jej pazurami po pysku, a ona nic nie mogła zrobić, ani nikomu powiedzieć o tym, co wie. - Zabiły go lisy, jasne?

-Nie mogę kłamać! - Z jej oczu ciekły łzy. - Jesteś mordercą!

-Nie każ mi powtarzać. - Syknął. Ponownie przerył jej pazurami po pysku, tym razem o wiele mocniej. - Zabiły go lisy. Jasne?! - Powtórzył już o wiele ostrzej.

-Tak, dobrze. Nikomu nie powiem. - Mówiła przez łzy kocica.

-No, i tak ma zostać. - Twarz kocura nadal nie wyrażała emocji, jakby to, co zrobił było dla niego normalne. - Bierz jego ciało i idziemy do obozu.

Różane Ucho posusznie wykonała jego rozkaz. Podniosła zakrwawione ciało Owczej Łapy i u boku Ostrego Zęba ruszyła w stronę obozu.

Gdy tylko przekroczyli tunel i znaleźni się na polanie podbiegła do nich Akacjowa Łapa, która akurat siedziała przed swoim legowiskiem.

-Co mu się stało?! - Zapytała przerażona. - Czy on...

-Nie żyje. - Odparł niewzruszony Ostry Ząb. - Lis nas zaatakował

Różane Ucho nadal płakała, już nie z powodu samej śmierci ucznia, ale dlatego, że nie mogła nic nikomu powiedzieć, bo zginie jeszcze więcej kotów.

Z legowiska starszyzny wyjrzała Hiacyntowe Marzenie. Na jej pysku pojawiło się przerażenie i tak szybko, jak tylko mogła próbowała dostać się do ciała brata, które teraz leżało już na środku polany.

-Co się stało z tym lisem? - Zapytał Patykowa Gwiazda, który widocznie musiał przysłuchiwać się rozmowie. 

-Przegoniłem go. - Miauknął od razu smoliście czarny wojownik. - Pobiegł na teren klanu cienia.

Hiacyntowe Marzenie w końcu dostała się do ciała brata. Oparła lekko o niego głowę i zaczęła dzielić z nim języki.

-Nie zostawiaj mnie Owcza Łapo! - Pisnęła. - Miałeś być wojownikiem za nas dwoje.

-On jest teraz z Klanem Gwiazdy. - Różane Ucho nawet nie zauważyła, kiedy do już czuwającej kotki podeszła Zabliźniona Skóra. - A  teraz musimy go na chwilę zabrać, według tradycji starszyzna powinna przygotować go do czuwania w moim legowisku. Za chwilę znowu będziesz mogła przy nim czuwać.

-Ja też jestem przecież starszą. - Stwierdziła kotka. - Pójdę z tobą i też pomogę. To mój brat, więc powinnam to dla niego zrobić.

Medyczka tylko kiwnęła głową.

-Zanieść cię? - Zapytała starszą Różane Ucho, chciała się czymś zająć.

-Jasne.

Kiedy nadszedł już czas czuwania Różane Ucho siedziała przy uczniu. Była tam długo i nawet, kiedy wszyscy już odeszli została tylko ona i Hiacyntowe Marzenie.

-Przepraszam, że cię nie obroniłam. - Szepnęła wojowniczka do poległego ucznia, jakby z nadzieją, że jego duch ją usłyszy. - Miłego odpoczynku w Klanie Gwiazdy, opiekuj się swoją siostrą. Byłeś bardzo dzielnym uczniem Owcza Łapa. Obiecuję, że kiedyś dam Ostremu Zębowi nauczkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro