Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Róża wybiegła z nory, by dogonić siostrę. Była całkiem szybka, w końcu miała już dwa i pół księżyca. Była dość drobna, jednak jej rozmiary mieściły się w jakiejś normie, żyła w przekonaniu, że według słów Gawroniego Skrzydła, jeśli tylko zostanie dobrze wykarmiona, puki pije jeszcze mleko urośnie. Bardzo zależało jej na szybkiej nauce polowania, jednak mama nie chciała jej na to cały czas pozwolić! 

W końcu dogoniła siostrę i zaczęła skakać wokół niej.

-Borówko! Borówko! - Piszczała radośnie, chcąc zwrócić na siebie uwagę siostry trochę ją rozbawić. - Nauczysz mnie polować? Jestem już gotowa!

-Nie, nie jesteś. - Odparła spokojnie jej starsza siostra, liżąc ją w ucho. - Ale spokojnie, obiecuję, że jak tylko wrócę z polowania pokażę ci kilka pozycji łowieckich.

-A obronnych? - Zapytała z nadzieją koteczka, patrząc z determinacją na siostrę. - Kiedyś będę walczyć, jak najsilniejsza kotka! I upoluję całego lisa, albo jastrzębia i razem go zjemy!

-Tak, na pewno. - Borówka zaśmiała się i ruszyła wolnym tempem przed siebie. Po kilku krokach odwróciła się. - Wracaj do domu Różo! Mama na ciebie czeka!

Róża kiwnęła głową i popędziła w stronę norki, cieszyła się, że żaden z klanowców nie namierzył jej i jej rodziny.

W norze nie mogła wysiedzieć, cały czas wierciła się i atakowała mamę ze schowanymi pazurkami. To było takie śmieszne! W końcu, jeszcze zanim słońce mocno przekroczyło najwyższy punkt Borówka wróciła do domu, a chwilę po niej również i Gawronie Skrzydło razem z ziołami.

-Hej, siostrzyczko. - Mruknęła na przywitanie starsza siostra Róży, odkładając mysz i nornicę na ziemię. - To jak, nadal masz energię na ćwiczenie pozycji łowieckich?

-Oczywiście, że mam! - Miauknęła podekscytowana treningiem Róża i od razu podskoczyła do siostry, kręciła się po norze radośnie.

-No dobrze, zasada pierwsza brzmi jak jesteś tak głośno, to cała zwierzyna ucieknie! - Łaciata kocica zaśmiała się i ogonem zatrzymała siostrę. Chwyciła upolowaną wcześniej mysz i położyła w koncie nory. Po czym opadła nisko do ziemi. - Widzisz, to pozycja łowiecka. Spróbuj zrobić to jak ja.

Róża od razu opadła nisko do ziemi, próbując wykonać pozycję łowiecką, chwiała się jak gdyby nieobecny w norze wiatr miał zaraz przewrócić ją na grzbiet i zdmuchnąć. W końcu wykonała pozbawiony gracji skok lądując, czy raczej spadając prosto na mysz. Mimo braku wprawy chwyciła zwierzynę w pyszczek i odwróciła się do siostry z dumą.

-Złapałam! - Powiedziała bełkocząc z powody zwisającej z jej pyszczka myszy. - Jestem najlepszą łowczynią!

-Masz rację Różo! - Mruknęła rozbawiona Łąka, po czym podeszła do córki, chcąc przechwycić mysz. - Dają tą zdobycz, bo zaraz się o nią potkniesz!

-Nie potknę się! - Zaprotestowała czarna koteczka, prostując się z dumą. - Jestem już duża i mogę teraz zjeść moją zdobycz!

-Nie, nie możesz. - Próbowała wytłumaczyć jej matka, siadając przed nią. - Jeszcze pół księżyca i pozwolę ci zjeść normalną zwierzynę, ale na razie, jeśli jesteś głodna to mogę dać ci trochę mleka.

Mała samotniczka niechętnie odłożyła mysz i podeszła do szylkretowej kotki, zaczęła ssać mleko, a gdy się najadła ułożyła się obok mamy. Jej siostra i ojciec również po chwili położyli się. Zasnęła wtulona w rodzinę i ten stan tak bardzo jej się podobał. Chciała, by już zawsze tak było, ona i jej siostra, a za razem najlepsza przyjaciółka, jej kochana mama i mądry ojciec, wszyscy razem. Na zawsze. Gdyby takie chwile mogły trwać wiecznie! 

W nocy przebudziła się kilka razy, mimo tego, że byłą już praktycznie połowa pory nowych liści czasami nadal było zimno. Taka właśnie była ta noc. Koteczka przebudzała się kilka razy, zbudzona albo zimnem, albo złym snem, albo z jakiegoś jeszcze innego powodu, za każdym razem jednak wtulała się w krótkie, chociaż miłe i puszyste futro siostry i to jej pomagało. W końcu ona i Borówka już zawsze będą się kochać, są rodziną i nie ważne co sobie pomogą! - Róża była tego wręcz pewna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro