Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rano Różaną Łapę obudziło szturchnięcie, od razu odwróciła się, ziewnęła krótko i rozejrzała się, w pierwszym momencie była zdezorientowana, nie mając pojęcia, gdzie jest. Po chwili jednak przypomniała sobie wczorajsze wydarzenia, już uspokojona usiadła i zaczęła lizać swoje krótkie futro, by je umyć. Przed nią stał szary kocur o brązowych oczach i z białą plamą na grzbiecie, rzecz jasna był to Żabia Łapa, a tuż obok niego błękitnoszara, pręgowana kocica.

-Witaj Różana Łapo. - Mruknęła mentorka uczennicy. - Już czas na trening, niestety wyszło tak, że oglądanie terenów odłożymy na później, Patykowa Gwiazda i Żabia Łapa pójdą z nami, pokażesz nam na ile potrafisz polować, w końcu muszę wiedzieć, od czego mam zacząć szkolenie cię.

-Witaj Niebieski Błysku...um...dobrze. - Znów zdezorientowana, tym razem z powodu potoku słów mentorki uczennica praktycznie pisnęła pozdrowienie, informacja o tym, że jej przyjaciel praz sam przywódca mieli patrzeć na jej polowanie dodatkowo ją stresowała. Nie podobało jej się za bardzo w klanie.

To dla Żabiej Łapy. - Powiedziała sama do siebie w myślach, idąc przy tym za mentorką i przyjacielem do wyjścia z obozu, gdzie czekał na nich spory, szary, pręgowany kocur. - Chociaż chyba lepiej jak będę trzymała się z daleka od niego. - Uświadomiła sobie, a jej głowę ponownie nawiedziły wspomnienia z tych najgorszych momentów jej, tak naprawdę jeszcze dość krótkiego życia. - A jeśli go też zabije? A co jak on też zginie z mojej winy? Nie chcę być mordercą!

Z jej oczu poleciało kilka łez, kotka wlepiła spojrzenie w ziemię, aby nikt nie zobaczył jej pyska. Gdy tylko doszli do celu, na niewielką polanę, bardzo bliskiej tej, w której poznała swojego szarego przyjaciele od razu usiadła i niepostrzeżenie wydarła krople łez ogonem, którym przesunęła po twarzy. Nie mogą zobaczyć, że płaczę. - Pomyślała sobie z desperacją, chociaż nie znała powodu, dla którego nawiedziła ją ta myśl, wierzyła w nią jednak. Starała się opanować i mimo tego, że łzy już od dłuższej chwili nie ciekły z jej oczu, musiała postarać się, aby ukryć smutek, żal i strach tym, co może zrobić kotom siedzącym tuż obok niej. 

Jej mentorka zaczęła coś mówić, jednak Różana Łapa jej nie słuchała, gdyż od natłoku myśli nie mogła się skupić. Ponownie wlepiła wzrok swoich ciemnogranatowych oczu w ziemie, patrzyła na swoje łapy, między którymi była niewielka kałuża, nie było w tym nic dziwnego, w końcu już którąś noc z rzędu padało. Uczennica spojrzała na swoje odbicie w wodzie, widziała swoje okropne blizny, jedną, przechodzącą przez całą twarz i drugą, na brwi, przechodzącą tuż nad jej okiem. Zobaczyła także swoje rozdarte ucho, które z powodu kolejnych wspomnień znowu wydawało się być zranione, pieczące i okropnie bolące.

Wtedy Żabia Łapa szturchnął ją lekko.

-No już, słyszałaś co mówiła Niebieski Błysk. - Szepnął, lekko pchając ją ogonem. - Chcą zobaczyć jak polujesz.

Kotka siedziała w bez ruchu, potrzebując czasu, aby słowa przyjaciela do niej dotarły.

-No idź. - Nadal był to należący do szarego, brązowookiego ucznia szept, tym razem jednak trochę głośniejszy, jak i bardziej stanowczy.

Uczennica w końcu wstała, starała się przypomnieć sobie niezliczone lekcje polowania, które swego czasu dawała jej Palma. Starając się ignorować nachodzące ją wspomnienia krzyków i obraz zakrwawionego, rozszarpanego ciała staruszki przypadła do ziemi i zaczęła węszyć. Miała jakieś doświadczenie, gdyż zdarzyło jej się kilka razy zapolować poza stodołą, w której to swego czasu mieszkała. Po chwili wyczuła zapach zwierzyny, w którym rozpoznała nornicę. Między pniami nagich drzew, na poszyciu pokrytym teraz różnokolorowymi liśćmi przez moment zauważyła drobne zwierzątko o brązowym futerku. To była jej zdobycz.

Zrobiła kilka kroków w stronę ryjówki, pilnując przy tym, by nie zaszeleścić liśćmi, po których chodziła. Niedługo potem znalazła się na długość lisa od jej niczego nieświadomej przyszłej ofiary. Wybiła się na tylnych łapach, gdy z gracją godną kogoś starszego i rzecz jasna większego od niej upadła na ziemię, w łapy łapiąc brązowego, niewielkiego gryzonia. Szybko zagryzła ofiarę.

Wtedy wśród krzaków, na których pozostały resztki liści usłyszała kroki i szelest, niezwykle mocno przypominający warczenie psa. W strachu wywołanym głównie nawiedzającym ją znowu wspomnieniem o agresorach z farmy zjeżyła futro i wysunęła pazury, ze strachem wpatrując się w zarośla.

W końcu zza krzaków wyszła jej błękitno szara, pręgowana mentorka, a za nią przywódca, prowadzący u boku swego ucznia.

-Złapałaś ją, brawo. - Pochwaliła ją przyjaznym i dumnym z jej osiągnięcia głosem Niebieski Błysk. - Pominiemy więc naukę, ty i Żabia Łapa możecie polować samotnie, a ja z Patykową Gwiazdą będziemy niedaleko. - Kocica zerknęła szybko w niebo. - O wysokim słońcu spotkamy się tutaj. Nie spóźnijcie się.

-Dobrze, Niebieski Błysku. - Mruknął stosunkowo chłodnym tonem pręgowany kocur, jego potargana sierść była jeszcze bardziej zmierzwiona, z powodu wiejącego wiatru. - Uczniowie już wiedzą, co mają robić. Chodźmy polować, zapowiada się na kolejny deszcz, a klan trzeba wykarmić. Nie mamy czasu na pogawędki z młodziakami, chociaż chciałbym tego tak jak ty, siostro.

Wojowniczka kiwnęła głową i ruszyła za przywódcą klanu, Żabia Łapa odszedł w drugą stronę, ogonem przejeżdżając po pysku Różanej Łapy. Kotka odwróciła się w jego stronę i bez słowa szła za nim przez las.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro