Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-No wstawaj, śpisz jak suseł! - Żabia Łapa zaśmiał się, szturchając Różaną Łapę. - Musisz się obudzić, Patykowa Gwiazda ma dla nas niespodziankę!

-Co, jaką? - Mruknęła nadal zaspana uczennica.

-Idziemy do Księżycowego Kamienia! - Zawołał radośnie kocur. - Wstawaj!

-Już wstaję. - Kotka podniosła się na łapy i szybkim krokiem wyszła z legowiska. - A daleko to? Słyszałam o Księżycowym Kamieniu, ale nie wiem, gdzie jest.

-Bardzo daleko! - Kocur wszedł do legowiska medyczki, a uczennica za nim, w środku już czekała na nich Szara Cętka, jedząca zioła. - Przejdziemy długą drogę, ale uwierz, będzie warto.

-Wierzę ci. - Odparła krótko czarna kotka.

-Nie gadajcie tylko, jedzcie zioła. - Medyczka podstawiła uczniom zestawy ziół. - Są ohydne, ale dodadzą wam dużo sił, której potrzebujecie w podróży.

Oboje z młodych kotów posłusznie zjadły mieszanki ziół. Różana Łapa rozejrzała się ostentacyjnie po legowisku, napotykając wzrok leżącej nadal na jednym z posłań Burzowej Łapy. Czarna kotka spojrzała na ranną pobratymczynię przepraszającym wzrokiem, widziała jak jej przyjaciel żegna się z siostrą, jednak ona sama nie miała dość odwagi, by się odezwać. Przez cały czas tylko patrzyła.

-Do zobaczenia jak wrócę Burzowa Łapo. - Kocur otarł się o pysk siostry.

-Do zobaczenia. - Na karku kotki była blizna, jednak nie wyglądała zbyt źle.

-A wy po co się żegnacie? - Brązowa, cętkowana, pełna blizn przecinających skórę medyczka odwróciła się do nich z ziołami w pysku. - Z Burzową Łapą jest już lepiej, zje tylko zioła i może iść z wami!

-Naprawdę?! - Uradowana szara uczennica od razu zerwała się z posłania i zaczęła szybko jeść zioła. W ciągu kilku uderzeń serca skończyła swoją porcję. 

-Zobaczymy Księżycowy Kamień! - Zawołała radośnie po skończeniu porcji.

-I to razem! - Dodał równie uradowany Żabia Łapa.

Troje młodych uczniów wyszło z legowiska medyczki, kierując się do wyjścia z obozu, gdzie już czekali na nich Szara Cętka i Patykowa Gwiazda, a także Niebieski Błysk.

-Wyruszacie w chyba najważniejszą podróż, w waszej uczniowskiej karierze. - Miauknęła przyjaźnie Niebieski Błysk, kierując te słowa szczególnie do swojej uczennicy.

-A ty pójdziesz z nami? - Zapytała dla pewności Różana Łapa.

-Byłam przy Księżycowym Kamieniu jako uczennica i obiecałam sobie, że gdy tam wrócę, będzie to ostatnia podróż w moim życiu. - Wyjaśniła jej mentorka. Liznęła ją raz w ucho na pocieszenie i odeszła. Na odchodne rzuciła jeszcze:- Szara Cętka z chęcią z wami pójdzie.

-No dobrze wystarczy tych pogadanek, idziemy. - Rozkazał przywódca, jednak sam stał w miejscu, przyglądał się trójce rozmawiających kotów. Po chwili odwrócił się do swojej partnerki. - Jelenia Jaskinia i Krwawa Pieśń chyba znowu flirtują.

-Byłoby im łatwiej, gdyby Orli Puch co chwilę się nie wtrącał. - Zażartowała Szara Cętka i odwróciła się w stronę wyjścia. - Chodźmy kochani.

W końcu grupa wyruszyła w drogę. Na początku szło im całkiem sprawnie. Mimo postoju na polowanie jeszcze w granicach terenów łowieckich klanu pioruna jeszcze przed wysokim słońcem dotarli na tereny jednego z obcych klanów.

-Trzymajcie się blisko siebie, wkraczamy na teren klanu wiatru! - Ogłosił im przywódca.

-Klanu Wiatru?! - Uczennica położyła po sobie uszy czując przerażenie, ze wszystkich czterech klanów to ten wydawał jej się być najbardziej brutalny i krwiożerczy.

Nie słysząc odpowiedzi kotka postanowiła postarać się nie okazać więcej strachu do klanu wiatru. Szła u boku Żabiej Łapy jakieś pół długości drzewa za wojownikami i dwie długości lisa za Burzową Łapą. Wtedy usłyszała znajomy okrzyk.

-Hej wy! Co tu robicie!? - Nie były to przyjazne, a pełne wrogości słowa. Po chwili do kotów podbiegła kocica, podobna całkiem do Różanej Łapy, jednak dużo od niej większa. Patrzyła na uczennicę z zaskoczeniem. - Róża...?

-Borówka! - Syknęła pełna złości na sam widok siostry uczennica.

-Jak już to Borówkowa Łata! - Warknęła wysuwając pazury wojowniczka. - Co robisz na moim terenie?!

-Idziemy do Księżycowego Kamienia, więc schowaj pazury! - Postawił się jej Żabia Łapa. - I lepiej się zamknij, bo to nie żadna Róża, tylko Różana Łapa! 

-Oh, czyli moja mała siostrzyczka jest uczennicą? - Spytała retorycznie pełnym prześmiewczości głosem wojowniczka klanu wiatru. - Nie mogę się doczekać walki między naszymi klanami. O ile w ogóle ktokolwiek pozwoli ci walczyć. Wyglądasz jak kociak!

-A ty jak zdrajczyni! - Zripostowała jej Różana Łapa. - Po prostu nas zostaw, chcemy

Do już prawie walczących kotek podbiegł przywódca klanu, a wraz z nimi dwie pozostałe uczestniczące w podróży kotki.

-Zostaw ich! - Syknął Patykowa Gwiazda na Borówkową Łapę. - Idziemy do Księżycowego Kamienia, więc nie masz prawa zaatakować ani mojego syna, ani nikogo innego ty króliczy oddechu!

-Spokojnie panie wielki przywódco... - Nie dokończyła z powodu syknięcia Szarej Cętki.

-Trochę szacunku! 

-No już, dobrze, dobrze. - Zaśmiała się z szyderczością. - Idźcie dalej, ale jeśli upolujecie na terenie klanu wiatru chociaż jednego królika czeka was marny los, wy wstrętni poganiacze wiewiórek!

Patykowa Gwiazda syknął ponownie, wysuwając przy tym pazury, jednak już nic nie mówił. Grupa szła dalej, by po jakimś czasie dojść do Drogi Grzmotu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro