Rozdział 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przekroczenie Drogi Grzmotu nie sprawiło nikomu z grupy problemu. Po drugiej stronie pasu czarnej, twardej, śmierdzącej ziemi Różana Łapa stanęła w miejscu. Pamiętała to miejsce. Po śmierci rodziców to tutaj żyła przez jakiś czas zanim zamieszkała z Palmą w stodole. Jej zdziwienie było jeszcze większe, kiedy Patykowa Gwiazda usiadł przed wejściem do jednego z tuneli. Tego, w którego korytarzu się niegdyś chowała.

-To Usta Matki. - Ogłosił uczniom przywódca. - A na końcu tego tunelu jest jaskinia, w której leży Księżycowy Kamień. Jest nas aż piątka, więc tylko ja i Żabia Łapa wejdziemy do środka. Poczekajcie na mój znak, na razie macie jeszcze czas, żeby zapolować.

-Tylko nie oddalajcie się za bardzo! - Przypomniała im zastępczyni przywódcy.

-A jest gdzieś tutaj woda? - Spytała Burzowa Łapa, robiąc przy tym krok bliżej w stronę matki.

-W tamtą stronę jest mały potok. - Mruknęła Różana Łapa, wskazując kierunek ogonem. Pamiętała w miarę te okolice z czasów, gdy tu mieszkała.

-Skąd wiesz? - Zdziwiła się pręgowana uczennica.

-Ojciec mi o nim opowiadał, kiedy byłam mała. - Odparła krótkim kłamstwem kotka. Nie zależało jej, by każdy znał jej historię. Żabia Łapa wiedział, co miał wiedzieć, tak samo Zabliźniona Skóra i to jej wystarczyło.

Bez dalszego kontynuowania rozmowy kotka oddaliła się od reszty razem z Żabią Łapą. Zdążyli złapać ryjówkę, którą się podzielili. W końcu przywódca dał znak, by do niego podejść. Szary, pręgowany kocur wszedł do ciemnego tunelu, a jego syn za nim. Pozostała trójka kotów została przed wejściem. Kotki siedziały w milczeniu, Różana Łapa spojrzała w gwiazdy.

Ranem oba kocury wyszły z tunelu. Przed świtem uczennica zdążyła zapolować i najeść się, więc gdy tylko ujrzała przyjaciele i powitała się z nim podrzuciła mu prosto pod łapy zdobycz, którą był niewielki wróbel.

-Wracamy! W drogę! - Zawołał po chwili Patykowa Gwiazda, stojąc tuż przed Drogą Grzmotu.

Droga powrotna mijała kotom całkiem szybko, dopiero przy granicy terenów klanu wiatru przywódca stwierdził, że chce jak najprędzej być w domu. Zdecydował się obrać trasę obok stromego kanionu.

Grupa zmieniła więc planowaną drogę i szła dalej. Wtedy zza krzaków wyskoczył ciemnobrązowy kocur. Powalił on Szarą Cętkę, a Patykowa Gwiazda od razu go od niej odepchnął. Na dalszy rozwój sytuacji nie musieli czekać, zza krzewów wyskoczyli wojownicy i uczniowie. Rozpoczęła się walka, akurat w tak niebezpiecznym miejscu.

Walka z jedną z kotek, dosyć niewielką, widocznie jeszcze uczennicą zmusiła Różaną Łapę do przybliżenia się do krawędzi przepaści. W tym momencie napastniczka skoczyła na nią, powalając przy tym uczennicę. Tym razem panika czarnej kotki nie była wywołana wspomnieniami, a sytuacją. Leżała przygniatana przez wroga tuż na przepaścią, pod końcówką głowy nie czując nawet stabilnego gruntu. Przez chwilę myślała, że zaraz spadnie, kiedy napastniczka puściła ją, przelatując zaatakowana do tyłu, prosto w przepaść. Razem z kotką klanu rzeki spadła Burzowa Łapa.

-Nie! Burzowa Łapo! 

Różana Łapa spojrzała z rozpaczaniem w dół. Ona umarła przeze mnie - Pomyślała z bólem. - Zabiłam kolejnego kota. Przyjaciółkę!

-Burzowa Łapa! - Żabia Łapa stanął tuż obok przyjaciółki.

-Kosowa Łapa! - Dzwoniąca Obroża z klanu rzeki podbiegł do krawędzi wąwozu. Potem odwrócił się do przywódcy klanu pioruna ze wściekłością w oczach. Dobrze ją jednak ukrywał. - Nie możemy zejść po ich ciała. Wynoście się stąd! Zabiliście jedną z nas! Wynocha!

-Nasza też zginęła. - Przypomniał mu Patykowa Gwiazda i odwrócił się. Odszedł z miejsca walki, a reszta grupy za nim.

Różana Łapa szła obok Żabiej Łapy, ocierając się swoim futrem o jego futro. Kocur był bardzo przygnębiony, ledwo powstrzymywał łzy.

-Burzowa Łapa... ona... - Jego głos stłamsiło szlochanie.

-Przepraszam, nie chciałam, żeby umarła. - Różana Łapa otarła się o jego pysk.

-To nie twoja wina. - Mruknął krótko kocur. - Nie możesz się obwiniać o całe zło świata. - Spojrzał prosto w jej oczy. Płakał. - Opowiadałaś mi o wszystkim, straciłaś tyle bliskich i jak dałaś radę się nie załamać? Teraz, gdy nie ma Burzowej Łapy czuję się, jakby moje życie miało się skończyć.

-Kto mówił, że się nie załamałam? - Kotka liznęła przyjaciela w ucho. - Utrata kogoś jest trudna, ale musimy żyć dalej i pozwolić im obserwować nas z gwiazd. Kiedyś znów zobaczysz się z Burzową Łapą.

Te słowa wypowiadane przez uczennice brzmiały tak pięknie, dlaczego więc ona sama od tylu księżycy nie potrafiła w nie uwierzyć?

Reszta drogi minęła kotom w ciszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro