Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trening przebiegał nawet spokojnie. Owcza Łapa okazał się być naprawdę zdolnym i skorym do nauki uczniem, dzięki czemu poznanie terenów klanu poszło bardzo łatwo. Po powrocie uczeń od razu pobiegł do sterty zwierzyny, wziął z niej dwie nornice i pobiegł do legowiska starszyzny, aby odwiedzić siostrę. Dobry z niego brat. - Pomyślała Różane Ucho, czując dumę z ucznia.

-Teraz już możemy porozmawiać? - Spytała ją Wilcza Przepaść, praktycznie bezszelestnie do niej podchodząc. 

-Jasne. - Mruknęła wojowniczka.

-Chodź w bardziej ustronne miejsce. - Stwierdziła ruda kocica, poszła za legowisko wojowników, gdzie rzadko kiedy ktoś chodził.

-Więc o co chodzi? - Zapytała Różane Ucho, siadając naprzeciwko pobratymczyni.

-Chciałam cię przeprosić. - Zaczęła wyraźnie poddenerwowana pręgowana wojowniczka. - Już od dawna chciałam to zrobić, ale nie miałam odwagi. Chodzi o to wtedy, kiedy Burzowa Łapa umarła, zaatakowałam cię, a nie powinnam. Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, ale ona była moją przyjaciółką, a do tego kilka dni przed jej śmiercią walczyłyście. Przepraszam.

-Wszystko w porządku. - Różane Ucho otarła się lekko o pysk kotki, by dodać jej otuchy. - Nie jestem zła.

-Dziękuję, że mi wybaczyłaś. - Wilcza Przepaść skinęła do niej głową z niewielkim uśmiechem. - Chcesz podzielić się zwierzyną?

-Jasne. 

Kotki wyszły z ukrycia za legowiskiem wojowników, podeszły do sterty zwierzyny i podzieliły się gołębiem.

-Chyba powinnam pójść zapytać Zabliźnioną Skórę, czy w czymś jej pomóc. - Stwierdziła czarna kocica i od razu skierowała się do legowiska medyczki.

-O Różane Ucho, witaj. - Staruszka od razu ją powitała. - Potrzebujesz czegoś?

-Nie, właściwie zastanawiałam się, czy nie pomóc ci w czymś. - Wyjaśniła szybko wojowniczka.

-To bardzo miło z twojej strony. - Oczy Zabliźnionej Skóry błysnęły lekko. - Mogłabyś nazbierać trochę kocimiętki? Przez porę nagich drzew i epidemię zielonego kaszlu cała się skończyła, a zawsze wolę mieć zapasy ziół na wszelki wypadek. Znajdziesz ją w siedlisku dwunożnych, tylko nie zbliżaj się za bardzo do gniazd dwunożnych, bo mogą cię złapać.

-Oczywiście, już idę. - Mruknęła kocica. - Zaraz wrócę.

Wojowniczka żwawym krokiem wyszła z legowiska medyczki. Po opuszczeniu polany obozu skierowała się w stronę Wysokich Sosen. Bardzo lubiła tamtędy przechodzić w drodze do siedliska dwunożnych, a po drodze mogła upolować jakąś zwierzynę, po którą później by wróciła. Po chwili wędrówki już miała wyjść z terenu Wysokich Sosen, kiedy zobaczyła jednego z wojowników, jakim był Ostry Ząb. Rozmawiał on z samotnikiem, którego Różane Ucho nigdy nie widziała. Od razu zjeżyła futro i wyciągnęła pazury. Czyżby czarny kocur był zdrajcą?!

Powoli szła w jego stronę, starając się pozostać w ukryciu, mimo tego Ostry Ząb musiał jakoś zorientować się o jej obecności. Samotnik z którym rozmawiać od razu uciekł, a on skoczył na wojowniczkę, z łatwością ją powalając. Jego pazury były schowane i nie robił jej żadnej krzywdy.

-Co tu robisz?! - Syknął do niej.

-Co ty tu robisz!? - Zripostowała tym samym pytaniem wojowniczka. - Zdrajca!

-Widziałaś więcej, niż powinnaś! - Ostry Ząb nadal przyciskał ją do ziemi, teraz jednak jedna z jego łap leżała na jej odsłoniętej szyi, a on coraz bardziej nasilał jej uścisk. Pysk za to schylił prosto do jej ucha. - Nikomu nie powiesz o tym, co tu dzisiaj zobaczyłaś, jasne?! Jeśli ktokolwiek się dowie zginiesz! A w końcu jesteś winna śmierci kilku kotów, twoja matka, ojciec, jakaś stara sterta pcheł, Burzowa Łapa oni wszyscy dopilnują, byś po śmierci nigdy nie zobaczyła gwiazd!

Ruch smoliście czarnego kocura polegający na wykorzystaniu niepotrzebnych wyrzutów sumienia wojowniczki sprawił, że kocica na prawdę chciała zgodzić się na jego warunek. Nie miała odwagi się przed nim bronić, on był wielkim i doświadczonym kocurem, a ona nieprzeciętnie małą i młodą wojowniczką.

-Skąd o tym wszystkim wiesz?! - Zapytała go tylko.

-Ja wiem wszystko Różane Ucho. - Warknął zdrajca. - I jeśli komuś powiesz dowiem się! A teraz dokończ co miałaś dokończyć i nawet nie próbuj otwierać paszczy!

Śmiertelnie przerażona wojowniczka skinęła głową, a kiedy napastnik ją puścił od razu odbiegła w stronę siedlisk dwunożnych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro