Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Do obozu wbiegł w końcu Żabi Sus, a zaraz za nim Amarantowa Gwiazda i inni wojownicy z klanu wiatru. Zaczęli walczyć z samotnikami u boków wojowników klanu pioruna. Po kilku chwilach ostatni z włóczęgów opuszczali obóz. Wszyscy zostali, tylko Orli Puch pogonił za nimi mimo ran, chcąc upewnić się, że na pewne uciekli. Do Różanego Ucha podbiegł Amarantowa Gwiazda, kocica zjeżyła się najpierw, ale zmusiła się do opanowania, w końcu te koty uratowały ich klan.

-Widzę, że was przywódca nie ma się najlepiej. - Stwierdził kocur patrząc na siedzącego przy ciele Szarej Cętki Patykową Gwiazdę. - Może lepiej porozmawiam z waszym zastępcą.

-Nasza zastępczyni to ta, która tam leży. - Odparła smutno wojowniczka.

-No tak, Szara Cętka. - Kocur westchnął. - Więc porozmawiam z tobą. Pomogliśmy wam, chyba wiesz dlaczego. Obiecałem, że chociaż spróbuję wynagrodzić to, co zrobiłem, więc kiedy Żabi Sus przybiegł, żeby poprosić o pomoc nie zastanawiałem się. Jeśli ci włóczędzy wrócą, jesteśmy po waszej stronie. No, powinniśmy już wracać. - Odwrócił się do kotów stojących na polanie. - Klanie Wiatru, wracamy do domu!

Wszyscy nowo przybyli wojownicy poszli za swoim przywódcą, a klan mógł przystąpić do opłakiwania zmarłych i opatrywania ran.

Różane Ucho szła do ciała Szarej Cętki, za nią kryła się Wężyczka, która gdy tylko zobaczyła leżącą na środku polany matkę pobiegła do niej.

-Szara Cętko?! Mamo? - Piszczała głośno, z jej małych, kocięcych oczek ciekły łezki. - Mamo? Wstań proszę.

-Ona nie wstanie. - Dało się usłyszeć smutne westchnienie Żabiego Susa. - Nie żyje.

Czarna kocica podeszła do ciała karmicielki, chciała usiąść przy niej i podzielić szybko języki, zanim zostanie oficjalnie przygotowana do czuwania, powstrzymał ją jednak Patykowa Gwiazda.

-Nie podchodź do niej! - Syknął przez łzy. - Zabiłaś ją! Nie broniłaś jej! Jesteś mordercą, jak wszyscy inni samotnicy! Wynoś się z mojego klanu! Nie chcę tu samotników!

Różane Ucho patrzyła na niego zszokowana, nie wiedziała co powiedzieć.

-No już! Wynocha! - Syknął ponownie Patykowa Gwiazda.

Wojowniczka niedowierzała w jego słowa. Odwróciła się i ruszyła do wyjścia z obozu. Szła wolno, tak naprawdę nie chciała odchodzić. Nawet nie zauważyła kiedy, ale przed wyjściem z obozu stanął Żabi Sus, zasłaniając je całe. Różane Ucho patrzyła na niego, on jednak patrzył z pyskiem niewyrażającym emocji prosto na ojca.

-Nie możesz jej wygnać. - Syknął do przywódcy. - Ona musi tu zostać.

-Ona zabiła Szarą Cętkę! - Upierał się przywódca, podszedł przy tym do syna, teraz Różane Ucho stała pomiędzy dwoma kłócącymi się kocurami. - Ona chce zniszczyć nasz klan! Jest zła, jak wszyscy samotnicy!

-Zapomniałeś, że Różane Ucho nie jest samotniczką. - Przypomniał sykiem wojownik. - To wojowniczka, moja partnerka. A jeśli jest moją partnerką, jest częścią twojej rodziny. Jeśli chcesz ją wygnać, odejdę razem z nią. Zabiorę też Wężyczkę. Zostaniesz sam! Tego właśnie chcesz!?

-Nie możesz mi tego zrobić! - Przywódca nadal się upierał. - Moja partnerka umarła! Twoja matka! I to wszystko przez nią! A ty jej bronisz!

-Bronię jej bo ją kocham! - Zripostował mu szary kocur, patrzał prosto w jego oczy, nie okazywał nawet cienia strachu. - I wiem, że to nie jej wina. Zrozum to! Jak chcesz o tym rozmawiać, to możemy kłócić się w twoim legowisku!

-Więc chodź! - Warknął szary, pręgowany kocur do syna. - Nie masz żadnych dobrych argumentów! Nie możesz mieć! Dzisiaj wygnamy tą stertę pcheł z klanu! 

Kocury poszły do legowiska przywódcy by porozmawiać, było słuchać ich oddalające się syki. Różane Ucho zszokowana patrzyła na nich. Z jej oczu ciekły łzy, nic nie mówiła. Nie wiedziała nawet co mogłaby powiedzieć. Siedziała tak w samotności przy wyjściu z obozu, wszyscy się rozeszli, została przy niej tylko Niebieski Błysk, otarła się o nią lekko na pocieszenie, jednak ona też poszła dalej. Czarna, łaciata wojowniczka ruszyła się dopiero, kiedy zauważyła, że na środku polany leżą dwa ciała. Wiedziała o śmierci Szarej Cętki, ale gdy zobaczyła ciała Hiacyntowego Marzenia poczuła ogromny smutek. Chciała iść i odbyć czuwanie, jednak wtedy przywódca zwołał zebranie.

-Niech wszystkie koty na tyle samodzielne, aby polować zbiorą się pod Wysokim Głazem na zebranie Klanu! - Wypowiedział tak powszechnie znane słowa, tym razem jednak nie miał kamiennego wyrazu pyska, był on bardzo smutny, jednak nie było w tym nic dziwnego.

Kocica podeszła pod skałę, usiadła z boku, nie miała ochoty siedzieć teraz z innymi, mimo to podszedł do niej Żabi Sus i otarł się o nią.

-Jesteśmy wdzięczni klanowi wiatru za pomoc w walce. - Zaczął przywódca. - Mimo ich pomocy, straciliśmy dwie z kotek. Szara Cętka i Hiacyntowe Marzenie były wspaniałymi kotkami i na zawsze zostaną w pamięci klanu. Niech Klan Gwiazdy sławi ich odwagę! Niestety, Orli Puch nie wrócił z pogoni za włóczęgami, możemy więc uznać go za zmarłego. Był wielkim wojownikiem, zawsze lojalnym.

-Szara Cętka! Hiacyntowe Marzenie! Orli Puch! - Klan skandował imiona zmarłych kotów.

-Jest i kolejne kilka spraw. - Mówił dalej kocur ze szczytu skały. - Wężyczką od dzisiaj zaopiekuje się Jelenia Jaskinia, Zabliźniona Skóra zadba, aby miała dosyć mleka na wykarmienie nie tylko swoich przyszłych kociąt, ale i mojej córki. Różane Ucho, te słowa są zaadresowane do ciebie. Śmierć Szarej Cętki nie była twoją winą, nie zostaniesz więc wygnana, jednak w przeciągu ostatnich księżycy przekonaliśmy się o tym, jak okropni są samotnicy. Niech Klan Gwiazdy będzie mi świadkiem, nigdy więcej nie przyjmę do klanu pioruna samotnika! Skoro to mamy już za sobą, mogę wybrać nowego zastępcę. - Spojrzał w gwiazdy. - Wzywam moich walecznych przodków, w szczególności ducha Szarej Cętki, by zaakceptowali tą decyzję. Nową zastępczynią przywódcy klanu pioruna zostanie Różane Ucho!

Zszokowana jego wyborem wojowniczka wyszła do przodu.

-Różane Ucho! Różane Ucho! - Klan skandował jej imię, a ona nie czuła się godna tej roli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro