Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W końcu doszli na polanę Czterech Drzew. Przez całą drogę podekscytowana Figlarna Łapa mówiła o tym, jak bardzo cieszy się na zgromadzenie. Kiedy doszli na miejsce Tygrysia Gwiazda  już stał na Wielkim Kamieniu, a klan rzeki i klan wiatru siedziały na dole, rozmawiając ze sobą. 

Kiedy przywódczyni klanu poszła dołączyć do innych przywódców uczniowie pobiegli do starszyzny z klanu rzeki, gdyż podobno opowiadali ciekawe historie.

-Hej, Szyszkowe Futro. - Odezwała się Zacienione Oko. - Idziemy porozmawiać ze Srogą Karą? Powinna być na zgromadzeniu.

-Jasne. - Wojowniczka poszła razem z przyjaciółką poszły odnaleźć w tłumie ich koleżankę z innego klanu, co nie było trudne.

-Witaj Sroga Karo! - Powitała ją od razu szylkreta.

-Przepraszam bardzo, ale teraz jestem już Fiołkowy Płatek. - Oznajmiła z uśmiechem brązowa kocica z klanu rzeki. - Błyszcząca Gwiazda straciła ostatnie życie z powodu choroby, Dzwoniąca Gwiazda zmienił mi imię, tak jak obiecał.

-To świetnie! - Mruknęła od razu niewidoma.

Sroga Kara spojrzała na ciemnorudą kotkę.

-A odnośnie Dzwoniącej Gwiazdy, gdzie on teraz jest? - Zapytała Szyszkowe Futro.

-Stresuje się przed pierwszym zgromadzeniem jako przywódca. - Wyjaśniła Fiołkowy Płatek. - Patrzcie, już idzie!

Na Wielki Kamień wszedł ciemnobrązowy, pręgowany kocur.

-Klan cienia nie przyszedł. - Powiedział Tygrysia Gwiazda. - Zacznijmy bez nich.

-Ja więc zacznę. - Ogłosił przywódca klanu rzeki. - Błyszcząca Gwiazda straciła ostatni żywot, od teraz to ja jestem przywódcą klanu rzeki. Powodzi nam się dobrze, nie brak nam zwierzyny, a rzeka nie wylewa. Jednym problemem są dwunożni, jak zawsze o tej porze pojawiają się nad rzeką, jednak nie zapuszczają się daleko, nie przeszkadzają nam.

-W klanie wiatru też wszystko dobrze. - Zaczął mówić Tygrysia Gwiazda. - Zwierzyny jest pod dostatkiem. Mam też zaszczyt ogłosić, że od ostatniego księżyca staliśmy się jeszcze silniejsi.

-Więc teraz moja kolej. - Różana Gwiazda westchnęła. - Przez ten księżyc stało się u nas dużo, aż za dużo. Samotnicy zaatakowali, zabijając jedną z karmicielek i kociaka. Szyszkowe Futro straciła kocięta, jednak jej udało się przeżyć. Jeden z naszych wojowników został zaatakowany przez potwora, czego niestety nie przeżył. - Słuchając jej słów Szyszkowe Futro spojrzała na swoje łapy, każde wspomnienie o partnerze i kociakach sprawiało, że czuła się przygnębiona. Przywódczyni mówiła dalej. - Z pozytywnych wiadomości mianowaliśmy czterech nowych uczniów. Figlarną Łapę, Tajemniczą Łapę, Jerzykowom Łapę i Mknącą Łapę.

-Figlarna Łapa! Tajemnicza Łapa! Jerzykowa Łapa! Mknąca Łapa! - Zgromadzone koty skandowały imiona uczniów.

-Dzisiaj przyjęliśmy do klanu pieszczoszkę, która straciła dom. - Kontynuowała czarna kocica. - Jesteśmy dumni, że od teraz Spalone Wspomnienie jest członkinią klanu. Dwie wojowniczki i ich uczniowie byli świadkami pożaru na terenach dwunożnych. - Wzrokiem odszukała w tłumie dawną samotniczkę. - Szyszkowe Futro, przyjdź proszę, opowiesz innym o tym, co widziałaś!

Wojownicza wstała niepewnie. Naprawdę zaraz miała stanąć na Wielkim Kamieniu i przemówić! Szła niepewnym krokiem w stronę stojącej na środku polany skały. Kiedy już do niej podeszła wskoczyła na nią nadal niepewna. Troje przywódców odsunęło się, aby zrobić jej miejsce. Z tej wysokości widziała wszystkich zebranych. Niezliczone pary oczu skierowane były w jej stronę.

-Opowiedz im. - Zachęciła ją Różana Gwiazda, stając tuż obok, co dodało kocicy otuchy.

Szyszkowe Futro ukrywając stres przed przemową opowiedziała o tym co widziała, o wielkich czerwonych potworach, z których leciała woda.

-Te potwory mogą nas zaatakować! - Zawołał jakiś kot z klanu wiatru.

-Utopią nas wszystkich! - Krzyknął kolejny.

-Raczej nas nie zaatakują. - Miauknęła niespokojnie wojowniczka, nie czując się zbyt pewnie, musząc uspokoić tłum. - Nigdy wcześniej ich nie widzieliśmy, te potwory niczego nie zniszczyły, tylko ugasiły pożar. Nie musimy się raczej obawiać.

-Skoro to wszystko, możesz już wrócić do zgromadzonych na dole. - Miauknął Dzwoniąca Gwiazda niezbyt miłym tonem, widocznie nie podobało mu się, że zwykła wojowniczka przemawiała z Wielkiego Kamienia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro