Rozdział 10
-O nie... - Westchnęła cicho Szyszkowa Gwiazda. - Biedna Wilcza Przepaść.
-Ktoś w końcu musiał umrzeć. - Mruknęła Czarny Nos, wyraźnie przygnębiona. - Była zbyt mało zwierzyny, aby każdy mógł się najeść. Nie chcę ci rozkazywać, ale mogłabyś poprosić Ziołową Skórę, żeby uszykowała już lawendę i miętę? Będzie trzeba przygotować Wilczą Przepaść do czuwania. Ja w tym czasie przeniosę ciało do naszego legowiska.
-Jasne, powiem jej. - Zgodziła się od razy szylkreta. - Od razu przekażę wiadomość Zacienionemu Oku i Lisiej Kicie, będzie im trudno się z tym pogodzić...
-Zapewne tak. - Odparła tylko medyczka.
Szyszkowa Gwiazda wyszła przygnębiona z legowiska wojowników, od razu kierując się do jaskini medyków. Widziała rozmawiającą z partnerem w okolicach wyjścia z obozu Zacienione Oko, widocznie radosną. Nie chciała psuć najlepszej przyjaciółce dobrego humoru, ale wiedziała, że będzie musiała to w końcu zrobić. W końcu weszła do legowiska, Gradowe Wzgórze, który nie należał do najmłodszych spał chrapiąc cicho w kącie legowiska, za to Ziołowa Skóra od razu podeszła do przywódczyni.
-Co się dzieje? - Zapytała od razu medyczka klanu cienia. - Słyszałam, co mówiła Lodowa Róża do Czarnego Nosa, jednak wojowniczka zasłabła. Co z nią?
-Umarła. - Wyjaśniła smętnie Szyszkowa Gwiazda. - Czarny Nos zaraz przyniesie jej ciało, prosiła, żebyś zaczęła już szykować zioła, którymi można przygotować ciało do czuwania.
-Jasne, zajmę się tym. - Odparła krótko kocica z klanu cienia, po czym odwróciła się do miejsca, gdzie koty klanu pioruna od pokoleń magazynowały zioła i zaczęła coś z nich szykować.
Przywódczyni wyszła z legowiska. Nie widziała nigdzie w obozie Lisiej Kity, dlatego postanowiła najpierw poinformować o śmierci wojowniczki Zacienione Oko. Bała się jej reakcji, bo wiedziała, jak bliska była relacji Wilczej Przepaści z jedyną córką. Podeszła do niej, lekko zestresowana.
-Zacienione Oko... - Mruknęła drżącym głosem. - Muszę ci coś powiedzieć.
-Mam zostawić was same? - Wtrącił się pytając Krótki Ogon. Szyszkowa Gwiazda skinęła lekko głową, a kocur odszedł.
-Wiem o co chodzi. - Oznajmiła niewidoma, kiedy jej partner się oddalił, jej oczy choć ślepe błyszczały ogromnym smutkiem, jednocześnie szkląc się lekko. - Wyczułam zapach śmierci, słyszałam wcześniej, jak Lodowa Róża panikuje, ale wiedziałam co w końcu się stało. Czy Wilcza Przepaść...? - Jej głos załamał się.
-Przykro mi. - Odparła cicho Szyszkowa Gwiazda, wtulając się w przyjaciółkę, jednocześnie ocierając jej łzy, chciała ją pocieszyć tak mocno, na ile umiała. - Wiem, że była dla ciebie ważna.
-Nie była tylko ważna, to coś więcej. - Szepnęła cichym, drżącym głosem wojowniczka. - Ty zawsze wierzysz w to, że jestem tak dobra jak inne koty, ale zanim pojawiłaś się w klanie to ona zawsze była przy mnie, żeby mi pomóc i na syczeć na każdego, kto chociaż spróbował mnie obrazić. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszej matki, a teraz...już jej nie ma.
-Wiem, że to trudne, stracić kogoś bliskiego. - Mruknęła przywódczyni. - Ale Wilcza Przepaść jest teraz pewnie z Klanem Gwiazdy.
-Pewnie już syczy tam na każdego. - Niewidoma uśmiechnęła się delikatnie, chociaż był to uśmiech przez łzy. - Nigdy nie chciała nas zostawić i pewnie chciałaby wrócić.
-Jeśli nie na przypadkowych członków Klanu Gwiazdy, którzy nie pozwalają jej wrócić do żywych pewnie syczy na rodziców Sosnowej Igły. - Szyszkowa Gwiazda spojrzała na przyjaciółkę, cieszyła się, że Zacienione Oko dobrze zniosła tą wiadomość, chociaż była widocznie wstrząśnięta. - Pewnie nie odpuści im szybko za to, na jakie lisie serce go wychowali.
-Pewnie masz rację. - Pręgowana kocica w przeciągu kilku uderzeń serca znowu posmutniała, a jej ciemnorude futro zmoczyło kolejne kilka łez. - Wiesz, że my wszyscy niedługo umrzemy? Jest pora nagich drzew, a my nie mamy dość terenów, żeby wykarmić dwa klany. Nie możemy tak po prostu tolerować w nieskończoność klanu ostrza i tego zapchlonego zdrajcy. Musimy ich zaatakować, Szyszkowa Gwiazdo. Jeśli tego nie zrobimy wszyscy umrzemy z głodu.
-Nie...nie możemy. - Powiedziała lekko zszokowana jej stanowczością przywódczyni. - Nie możemy walczyć. Jeśli to zrobimy kolejne koty zginą. Jestem gotowa poradzić sobie ze śmiercią kogoś z klanu pioruna lub klanu cienia, jak trudne by to nie było, ale jeśli stracę Tajemniczą Łapę...albo ciebie?
Zacienione Oko nie odpowiedziała, widocznie nie wiedząc co powiedzieć.
-Pomyślę nad tym. - Mruknęła w końcu Szyszkowa Gwiazda, po czym oddaliła się w stronę swojego legowiska, chciała mieć chwilę, aby pomyśleć o tym w samotności, zanim rozpocznie się czuwanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro