Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Mama! - Do przywódczyni poszedł mały, puchaty kłębuszek miodoworudej sierści, zdobionej białymi plamkami.

-Witaj, Mleczyku. - Kocica zetknęła nosy z kociakiem na powitanie. - Widzę, że naprawdę lubisz odwiedzać mnie w snach. Dobrze cię widzieć, córeczko. Mam nadzieję, że wszystko u was dobrze. Gdzie jest tatuś?

-Tata szuka. - Zaczęła wyjaśniać maleńka koteczka, patrząc na matkę swoimi dużymi oczyma. - Ja, Płomyczek, Figlarna Dusza i tatuś się bawimy! My się chowamy, a on nas szuka. Jestem najlepsza w tą grę! Jeszcze nigdy mnie nie znaleźli, puki sama nie wyszłam z kryjówki.

-Miło mi to słyszeć, maleńka. - Odparła szylkreta. - Tutaj nie ma kryjówek, więc skoro ty mnie zauważyłaś Miodowe Serce pewnie też nas zaraz zauważy. Możesz mi opowiedzieć, jak się macie.

-Bardzo dobrze, tu ciągle możemy się bawić! Tata i Figlarna Dusza mogą też polować, ale my rzadko z nimi idziemy. - Opowiadała z ekscytacją zmarła koteczka. - Ale czasami jest też dziwnie. W Klanie Gwiazdy czasami dostajemy znaki o przyszłości, no i zdarza się, że jakieś inne koty muszą wybierać jakieś, do zadań, czy czegoś takiego, ale nie jestem pewna, o co w tym chodzi. Zawsze potem przekazują to żywym kotom. Ostatnio słyszałam, jak taka ładna, biała kotka, chyba Błyszcząca Gwiazda mówiła o wizji dla Dzwoniącej Gwiazdy. A kiedyś kilka kotów było przy takiej jakby sadzawce i wybierają jakieś koty! Jakiś czas temu schowałam się niedaleko i podglądałam wszystko. W sadzawce pojawiały się wizerunki jakiś kotów, potem mnie zobaczyli i zabronili mi mówić innym o tym, co się stało. - Zamilkła na kilka chwil. - Oj,  no tak, miałam ci nie mówić.

-Nic nie szkodzi. Jeśli Klan Gwiazdy mnie o tym nie poinformował, to widocznie nie jest to na razie dla mnie ważne. - Uspokoiła ją matka, kiedy kawałek dalej zobaczyła skrawek pół przejrzystegp, słonecznorudego futra. Po chwili podbiegła do nich ładna, kotka o wiecznie lśniących szarych oczach. 

- Szyszkowe Futro! Dobrze cię widzieć. - Figlarna Dusza otarła się o matkę. - Szukałam cię, ale widzę, że Mleczyk znalazła cię przede mną. Muszę ci coś powiedzieć! To ważne!

-Mów, maluszku. - Zachęciła ją szylkreta, zaciekawiona, jak ważną wiadomość mogła mieć dla niej przybrana córka. 

-Miodowe Serce mnie znalazł i mieliśmy dalej szukać, ale zobaczyliśmy kawałek przepowiedni. Chcieliśmy przekazać ci ją jutro, żeby tata mógł omówić z innymi wojownikami jej sens i mieć pewność co do jej znaczenia, ale skoro już tu jesteś to powiem ci teraz. - Spojrzała na chwilę na piękne, gwieździste niebo, po czym zaczęła mówić. - Kiedy polała się krew, nadeszła nowa nadzieja wojna będzie początkiem pokoju. Tylko słowo mroku może pokonać upiora.

 Przywódczyni skinęła głową, zaczęła zastanawiać się, o co dokładnie chodzi. Tym razem przepowiednia była o wiele bardziej zrozumiała, niż zwykle, Wiedziała już, że upiór to Ostra Gwiazda, nadal jednak nie miała pojęcia o oznacza mrok i czym jest nowa nadzieja. Może tym razem chodzi o Upiorne Serce. - Domyślała się, pamiętając, jak po otrzymaniu pierwszej wizji podejrzewała czarnego kocura o zdradę, jednak wtedy się myliła. To jego brat końcowo zdradził klan.

-Pomyślę o tym, jeśli uda mi się to rozszyfrować, to może być ważne, jeśli chcemy pokonać Ostrą Gwiazdę. - Mruknęła cicho. - Jeśli czegoś jeszcze się dowiecie, przekażcie mi to. Mój sen pewnie zaraz się skończy, Fiołkowy Płatek miała mnie obudzić, więc, żegnajcie córeczki. Pozdrówcie ode mnie Miodowe Serce i Płomyczka.

-Jasne mamo! - Odparła Figlarna Dusza. - Do zobaczenia!

 Szyszkowa Gwiazda obudziła się. Wychyliła się zza wilgotnego kartonu. Między nim, a ścianą urządziła sobie legowisko. Dziwny materiał wydał z siebie cichy szmer, kiedy wstała. Nie znaleźli mchu, dlatego też spali na tych bardziej czystych śmieciach dwunożnych, lub na ziemi. 
 Kiedy tylko wyszła z tymczasowego legowiska zobaczyła ciemnobrązową, pręgowaną kocicę, która zmierzała w jej stronę.

-Właśnie miałam cię obudzić. - Mruknęła Fiołkowy Płatek. - Czas iść odzyskać moje kocięta. Pamiętasz plan?

-Pamiętam.

 Po dotarciu do okolic obozu klanu rzeki wojowniczki starały się być jeszcze ciszej, niż przez całą drogę. Dawna członkini klanu rzeki miała rację, w porze, o której wyruszyły, żaden z ograniczonych ilościowo z powodu późnej pory nocnych patroli ich nie zauważył. W końcu dostały się do brzegu płynącej za żłobkiem rzeki. Przepłynęły ją tak cicho, jak się dało, chociaż było to trudne. Na szczęście tutaj nurt był słaby, dzięki czemu nie ryzykowały porwaniem przez rzeczne prądy.
 Gdy tylko znalazły się po drugiej stronie, Fiołkowy Płatek zrobiła niewielką dziurę w tylnej ścianie żłobka. Wojowniczki przecisnęły się przez nią, nie wydając z siebie najcichszego szmeru. W żłobku prócz piątki kociąt, z czego trójka była kociętami dawnej karmicielki klanu rzeki. Obok nich leżała biała karmicielka, której końcówki łap zdobiły jasnorude plamy. Ciemnobrązowa kocica szturchnęła ją delikatnie, a to szybko się obudziła.

-Fiołkowy Płatek? - Wyglądała na zdziwioną widokiem dawnej pobratymczyni, jednak zachowała spokój. - Co ty tu robisz? Jeśli cię zobaczą... i, co kot z klanu pioruna tu robi? Mniejsza z tym. Przyszłaś po swoje kocięta, prawda? 

-Zgadza się. Proszę, oddaj mi je. - Zaczęła pręgowana kocica. - Jestem ich matką, chcę, aby były przy mnie.

-Ich dom jest tutaj. Twój także. Porozmawiamy z Dzwoniącą Gwiazdą, przyjmą cię z powrotem. - Zasugerowała karmicielka. - Od takiego czasu to tu był twój dom, one się tu urodziły. Nigdy nie były w lasach klanu pioruna, nie wytrzymają bez pływania, mają to we krwi. Ty tak samo. Zostaw je tu i zostań z nimi, nie odchodź.

-Na to już za późno. - Westchnęła kocica. - Wygnali mnie i nie chcę wracać, puki jest tu Dzwoniąca Gwiazda. Jeśli umrze przede mną, powiadomcie mnie, może do was wrócę, ale jak na razie, jestem tutaj, żeby zabrać je od tego wężowego serca, jakim jest Ropuszy Rechot. Jeśli tu zostaną, mogą stać się takie, jak one.

-No dobrze, zabierzcie je. - Zgodziła się w końcu biała kocica. Spojrzała na kocięta, które poruszyły się przy jej brzuchu, widocznie obudzone rozmowami. - Ropuszy Rechot to naprawdę wężowe serce, prawie takie, jak koty klanu pioruna. - Nagle spojrzała na Szyszkową Gwiazdę. - Oh, przepraszam...nie chciałam, po prostu...

-Nie szkodzi. - Odparła szybko przywódczyni klanu pioruna.

-Zabierzmy je stąd. - Fiołkowy Płatek delikatnie wzięła w pysk dwa z kociąt, widać było, że trudno jej je nieść. Szyszkowa Gwiazda wzięła ostatnie z kociąt koleżanki. - Do zobaczenia, Rozbrzmiewająca Pieśni.

-Do zobaczenia. - Pożegnała ją karmicielka pełnym żalem głosu. - Niech Klan Gwiazdy oświetla twoją ścieżkę w klanie pioruna.

-Mama...? - Wpół śpiące koteczka w pysku Fiołkowego Płatku odezwała się cicho.

-Już dobrze, Płoteczko, śpij sobie. Idziemy do domu.

- - - - - - - - - - - - - - 

 Wiem, że część o sadzawce, w której pojawiają się wizerunki kotów może wydawać się dziwna, ale jest to opis wybierania przeznaczenia kotom z przepowiedni, który dało się zobaczyć także w "Północy" w oryginalnej serii. Tutaj jest to dosyć niedokładnie opisane, bo jednak dowiadujemy się tego od kociaka. A kogo wtedy wybierali i do jakiej przepowiedni? Kiedyś się dowiecie.
 Podobnie w przypadku rzeki za żłobkiem w klanie rzeki, pamiętałam, że było takie coś i upewniłam się spoglądając na wojownicy.wiki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro