Rozdział 2
- Bagienna Smuga? - powtórzyła Magnoliowa Łapa, wsuwając i wysuwając pazury z gniewu.
Fiołkowa Łapa nic nie odpowiedziała, tylko zamknęła oczy.
Magnoliowa Łapa zwróciła wzrok w stronę Leśnej Wody.
- C-czy ona wyzdrowieje? - zapytała medyka.
Brązowo-biały kocur zamyślił się.
- tak, jest młoda, wyjdzie z tego - pokiwał głową po chwili.
Nakrapiana uczennica pokiwała głową i już miała iść do stosu zwierzyny i zanieść jedzenie siostrze, ale jeszcze odwróciła się do kocura.
- Co z Bagienną Smugą? - zapytała konspiracyjnym szeptem.
- No właśnie... Bagienna Smuga... Trzeba powiadomić Różaną Gwiazdę - westchnął medyk, ciężko podnosząc się z gleby. Razem z Magnoliową Łapą podreptali do legowiska przywódczyni.
Ich łapy grzęzły w sypkim, ciepłym piachu, gdy mozolnie dążyli do legowiska stworzonego z dwóch owalnych kamieni. Chwilę później już siedzieli pod nimi razem z Różaną Gwiazdą.
Omówili sprawę i razem zadecydowali, aby wygnania dokonać następnego dnia.
Magnoliowa Łapa wyszła z legowiska i skierowała się do stosu zwierzyny, przy którym siedziała jej mentorka - Strumienny Kłak.
- O, cześć! - przywitała się srebrzysta pręgowana kotka, wstając z miejsca - właśnie miałam po was iść. Idziemy do kotliny szkoleniowej! Gdzie jest Fiołkowa Łapa? Mogłybyśmy pójść razem...
- Fiołkowa Łapa... Bagienna S.... Bagienna Smuga ją otruł aloesem - warknęła Magnoliowa Łapa, aż tracąc panowanie nad złością poprzez wymówienie imienia tego, kto skrzywdził jej siostrę.
- A....a Powiedzieliście to Różanej Gwieździe? - zmartwiła się kotka.
- Tak. Powiedziała, że jutro go wygna.
- Ah tak.... wygnanie, powiadacie? Dobrze. A teraz prowadźcie do kotliny. Chyba znacie drogę?
Uczennica pokiwała głową. Obie szły w milczeniu, a ich łapy zapadały się w piasku.
- Drozdowe Skrzydło złapali dzisiaj kraba przy wodzie - miauknęła ni z tąd, ni z owąd Strumienny Kłak, wpatruhąc się w jasne, bezchmurne niebo.
- To... fajnie - odparła brązowo-biała kotka - a co to ma do rzeczy?
- Prawdopodobnie nic. Ale czy musimy ciągle mówić rzeczy które mają coś do rzeczy?
- W zasadzie nie.
Srebrzysta kotka uśmiechmęła się.
Magnoliową Łapę wcale nie zdziwiło to nietypowe zachowanie jej mentorki - była do tego przyzwyczajona.
Chwilę później obie dotarły do dosyć sporego zagłębienia. Dno dosięgało aż warstwy z twardą ziemią.
Zeszły, a może raczej sturlały się, na dno kotliny.
Pręgowana kotka zaczęła demonstrować uczennicy, jak złapać kraba.
- Musicie przykucnąć i długo czekać! - miauknęła, przysiadając do pozycji polowania na kraby - albo nie czekać, jeżeli macie już obrany cel.
------------------------ Od jednej z autorek ---------------------
Strumienny Kłak mówi na każdego w liczbie mnogiej, bo ma taki.... akcent. No nie akcent ale nwm jak to inaczej nazwać.
~ Twinklingpool
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro