Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Weszli w wysokie krewy, które otaczało legowisko i trawy. Gdy weszli do środka zobaczyli, że reszta już jesteś. Jednych z ścian legowiska stanowiła obalone drzewo, obok którego leżał Powietrza Łapa.

- Już jesteście, myśleliśmy że się zgubiliście- uśmiechnął się do nich złośliwie, ale patrząc na Szarą Łapę i Czarną Łapą.

 Piaskowa Łapa leżała niedaleko wejścia, ogon miała owinięty wokół łap, tam gdzie obok jej położył się Ognista Łapa. Wtuliła się do niego, jak miała w zwyczaju. Stracona Łapa leżał obok Jasnej Łapy, która przyglądała się jak zwykle Ognistej Łapie i po drugiej stronie Bursztynowej Łapy.

- Gdzie byliście ?- zapytała się Jasna Łapa.

- Siedzieliśmy obok Wielkiego Głazu- odpowiedział siostrze, Szara Łapa. Szara Łapa i Czarna Łapa leżeli nie daleko ich, nie daleko, bo Powietrza Łapa wygonił ich jak najdalej od Ognistej Łapy.

- Proszę, ktoś się tu nie wyspał - wymruczała Piaskowa Łapa, widząc jak przybranemu bratu, zamykają się oczka.

- To nic takiego-odpowiedział jej, wygodnie położywszy się.

- Przez dwa dni w końcu, mało co spałeś- mruknął Powietrza Łapa. A reszta na to wytrzeszczyła oczy, a najbardziej Szara Łapa i Czarna Łapa, którzy uważnie obserwowali swojego najlepszego przyjaciela.

- Jutro od rana, mamy treningi z naszymi mentorami- wymruczał bez mrugnięcia oka, Stracona Łapa.

- A jesteście zadowoleni ze swoich nowych mentorów ?- zapytał Ognista Łapa, ze dziwnym blaskiem w oku. Których zauważyli, tylko jego przybrane rodzeństwo.

- Ty najbardziej, jak wydać- wymruczał Powietrza Łapa, uśmiechając się do niego. A rzadko zdarza mu się do kogoś uśmiechnąć, uśmiecha się tylko do swojej siostry, mamy, taty i przybranego brata, Ognistej Łapy.

- Możliwe- uśmiechnął się, a Piaskowa Łapa liznęła go za ucho i położyła, wtulona do niego jak najwygodniej.

*****

 Ognista Łapa wstał cały zdyszany i mokry, śnił mu się duży czarny pręgowany kot, kolor pręg były bardzo podobne do jego, był bardzo dużym kotem. Posiadał długi i elegancki ogon, jak on.

- Już wstałeś ? Wszystko w porządku ?- zapytała zmartwiona Piaskowa Łapa, liżąc go po pysku.

- Tak, tylko koszmar miałem- odpowiedział krótko, nie patrząc na nią.

- Widzę, że ściemniać. Nie znam się od dziś, wychowywaliśmy się razem. Jestem moim bratem, moje nie biologicznym, ale bratem.

 Spojrzał na nią niepewnie, siedziała, uśmiechając się. Wstał i liznął go w policzek, po czym wyszła.

- Rudy Ogon pewnie, będzie na siebie czekał !- usłyszał jeszcze, gdy wychodziła.

- Ale czy wstał ? Wiesz, jak wojownicy lubią sobie pospać- zaśmiał się Szara Łapa, który z Czarną Łapę podszedł do swojego przyjaciela.

- Lubią, bardzo długo pospać.  A my uwielbiamy ich budzić- wymruczał uśmiechnięty Ognista Łapa. Wychodził z nimi z Legowiska.

Słońce było wysoko na horyzoncie, gdy wyszli. Usiedli obok Legowiska uczniów.

- I co jak na razie nie czeka na mnie- mruknął czarny kot z ognistymi pręgami.

- W ogóle wstali ?- zapytał Szara Łapa.

- Denerwujecie się pierwszym dniem treningu ?- zapytał podenerwowany Czarna Łapa. Spojrzeli na niego.

- Trochę, nie przejmuj się. Dobrze ci pójdzie, wierzę w siebie- pocieszył Ognista Łapa, liząć go za uchem.

- Jesteś bardzo zdolny, pójdzie ci wyśmienicie. Najwięcej z nas złowić i przynieściesz !- poprawił mu humor Szara Łapa.

- Ile komplementów, takich świetnych to ja nie jestem- mruknął.

- Zobaczymy, jak sobie poradzić- usłyszeli za sobą głoś jednego z wojowników. Odwrócili się za nimi stał Tygrysi Pazur, patrzący na nich z góry.- Czarna Łapo wstawaj, nie mamy całego dnia!- wykrzyknął, a jego złociste przenikliwe oczy błyszczały. Uczeń niepewnie wstał, rzucił spojrzenie na swoich najlepszych i jedynych przyjaciół, po czym ruszył za swoim mentorem. Pozostała dwójka patrzyła jak odchodzi.

- Co za pogawędki ? Czas nam ucieka, w takim tempie będziecie wojownikami, dopiero gdy wasi mentorzy, pójdą do Legowiska do starszyzny- ich rozmyślenia i patrzenie przerwał głoś Rudego Ogona nad nimi.

- Jeszcze długo do waszej emerytury- wymruczał rozbawiony jego uczeń. Chwilę potem przybiegła Brązowe Futro.

- Tu jesteś- odparła uśmiechnięta, a Szara Łapa stał.

- Idziemy?- zapytał, kiwnęła głową na tak. Brązowe Futro ruszyła w stronę wejścia, a za nią jej uczeń.

- Może my też ruszymy się ?- zapytał uśmiechnięty mentor.

- Idziemy- Ognista Łapa jako pierwsza ruszył w stronę wejścia, a za nim uśmiechnięty Rudy Ogon.

****
Szli przez Słoneczne Skały, wzdłuż granicy z Klanem Rzeki.

- Czujesz zapach ?- zapytał zastępca, idąc obok Ognistej Łapy.

- Zapach, dość ładny i mokry- mruknął, trochę zniesmaczony.

- Czuć, że mokry- zaśmiał się Rudy Ogon.

- Brak wspomnień, nie ma żadnych wspomnień- wymruczał cicho uczeń, ale Rudy Ogon usłyszał go.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro