4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Teraźniejszość

Avery po przeprowadzce do zawsze cieplej Kalifornii, nie potrafiła się odnaleźć. Ciągle coś ją zaskakiwało. I zaczynała tęsknić za porami roku. Widocznymi tak jak w Nowym Jorku.

Niestety pomimo później jesieni, wszystkie drzewa miały  liście. Na dworze było po sześćdziesiąt osiem stopni F Fahrenheit'a. A opady były identyczne jak latem. Ciepłe. W powietrzu ciagle unosiła się wilgoć. W okolicach plaży zawsze były grupy surferów. 

Pomimo, że dziewczyna studiowała nadal medycynę to zaczęła już praktykę. Akurat dzisiaj, gdy zaczynała swój pierwszy dzień, zaczęło padać i można było stwierdzić że zapowiada się na jakiś sztorm.

Dziewczyna ubrała swoje krótkie kalosze a do torby wrzuciła adidasy. Zabrała parasol i ruszyła do samochodu. Na jej nieszczęście. Nie chciało jej się wczoraj wjeżdżać do podziemnego garażu. Musiała przejść przez tafle wody.

Po pięciu minutach była już w samochodzie. Włączyła ogrzewanie, bo dzisiaj termometr pokazywał tylko czterdzieści sześć stopni Fahrenheit'a. Było chłodno jak na San Francisco.

Pech chciał sobie zakpić z Avery. Która stała już godzinę w korku. Spowodowanym oczywiście pogodą. Nagle zauważyła że dzwoni do nie nieznany numer. Gdy odebrała usłyszała łagodny męski głos.

— Witam z tej strony Ethan. Dzwonię zapytać co się stało z panią. Miała być pani pół godziny temu.

— Miasto jest zakorkowane. Stoję w korku. Nic nie zrobię, prócz czekania na odblokowanie drogi.

— Rozumiem. Z tego co wiem jednostka już pojechała.

Dziewczyna całe żucie musiała że to rola straży pożarnej. A tutaj zaskoczenie, bo to sprawa wojska. Po dziesięciu minutach ktoś zapukał do jej szyby.

— Dzień dobry. Nazywam się Alec Wood. Mam panią pokierować w stronę w która chce pani jechać.

Usłyszała głos brata. Cudem się nie zaśmiała. Nawet nie spojrzał na to z kim rozmawia. Ubrany w mundur przeciw deszczowy, hełm i wysokie buty coś tłumaczył.

— Czy pani mnie słucha? — powiedział po czym się odwrócił w stronę osoby do której mówił. — Czemu nic nie mówiłaś? — chłopak przytrzymał przycisk na krótkofalowce — Mam problem z jedną osobą. Jest przyjezdna i nie zna dróg. Wsiadam do samochodu i ją pokieruje. Następnie wrócę do jednostki. Alec.

Po tym puścił przycisk. Obszedł samochód i wpakował się w samochód siostry. Po tym włączył ogrzewanie siedzeń. Popatrzył na Ave i się uśmiechnął.

— A więc dlatego Ethan wysłał jednostkę ze mną. Chyba myślał ze jesteśmy małżeństwem. Jeśli chcesz możemy się zamienić.

Na te słowa brunetka odetchnęła i odpisał pas. Szybko przeszła na tył samochodu. A gdy Alec przesiadł się na miejsce kierowcy ta wróciła na przód pojazdu.

— Nie rozpoznałeś G klasy ojca? Wstydziłbyś się.

Chłopak zaśmiał się na słowa siostry. Tęsknił za nią, ponieważ nie często odpuszczał jednostkę. Ostatni raz widzieli się w Wielkanoc. A za dwa tygodnie oboje mieli jechać do rodzinnego Boise na święto dziękczynienia.

Gdy bliźniak Avery zaparkował pod budynkiem za bramą wjazdową, dziewczyna wyszła z pojazdu po uprzednim zabraniu parasola i udała się do środka.

— Dzień dobry. Jestem Avery Wood. Spóźniłam się przez warunki pogodowe.

— Nic nie szkodzi. Jestem Clark Muller. Główny lekarz w jednostce. Mam zamiar wszystko ci pokazać. A następnie dać szanse byś godnie wykonywała są prace.

Avery poczuła jak zaczyna się stresować. Miała zacząć zawód. Bała się tego. Ale chciała to robić. Dlatego zabrała rzeczy które wskazał jej mężczyzna i poszła do szatni.

Szatnia była podobna do tych w szkołach. Odnalazła swoje miejsce gdzie wszystko odłożyła i ubrała kitel. Na którym była plakietka wskazująca iż jest stażystką.

Po roku spędzonym w Kalifornii wiedziała że po studiach chce wyjechać gdzieś gdzie jest zmiana pór roku. Chciała żeby był krąg życia. Drzewa zakwitają, aby następnie chwilowo ograniczyć funkcje życiowe i ponownie zakwitnąć.

Dziewczyna cały dzień chodziła po korytarzach kliniki wojskowej. Obserwowała ból na niektórych twarzach żon żołnierzy. Innym razem widziała ludzi z zmutowanymi częściami ciała.

Podłączała kroplówki. Robiła rentgeny. Badała krew. Przeprowadzała niezbyt skomplikowane operacje. Zaszywała rany cięte lub postrzałowe. To była norma w takim miejscu. Znajdź się w złym miejscu o złym czasie i wszystko może się stać.

Po godzinie osiemnastej Avery zamierzała się przebrać, ale zauważyła Leviego i dwóch innych facetów.

— Boże dzięki ci. Ava pomóż.

— Skąd ją znasz? Widzę ją pierwszy raz.

— Carter nie teraz. Prowadź do zabiegowego. Samolot w którym ćwiczył Jay się zepsuł i ledwo wylądował. 

Kobieta spojrzała na faceta który był na noszach. Bez zastanowienia z powrotem ubrała kitel i wezwała przełożonego. Ten gdy się pojawił, stwierdził że to jej misja.

Avery już planowała jak zamordować doktorka

Jeśli będzie dużo gwiazdek postaram się wstawić rozdział jeszcze w tym tygodniu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro