Prolog
Blask księżyca odbijał się na srebrnych skałach, dodając im niezwykłego połysku. Wokół panowała niezwykła cisza, a tą ciszę przerwał jedynie lekki powiew wiatru, poruszający gałęziami drzew.
Nagle z pobliskich zarośli wybiegła czarna sylwetka kota. Pędził przed siebie, w pysku zaś trzymał małą kulkę sierści. Srebrne futro kota lśniło w świetle księżyca, a przerażone zielone oczy spoglądały nerwowo to w prawo, to w lewo. Chwilę po tym z tych samych zarośli wybieg człowiek który pędził za zwierzęciem.
Serce kota, zabiło jak szalone kiedy zobaczył przed sobą drogę. Powąchał więc szybko powietrze, a kiedy próbował ją przebiec przymknął oczy. Z lewej strony jezdni, nagle było słychać głośny warkot pędzącego samochodu, rozświetlającego swoimi reflektorami całe otoczenie.
Kot przerażony nagłym zwrotem akcji, stanął jak wryty na środku drogi i nie poruszył się. Kociak, który otworzył oczy, oślepiony nagłym światłem pisknął żałośnie. Większy kot odwrócił wzrok i z dużą siłą został potrącony przez pędzące auto, przez co odrzucony na drugą stronę, uderzył w ziemię i oddychał ciężko, zaś z jego ust wypłynęła krew. Kociak, któremu nic się nie stało, leżał obok zszokowany całym wydarzeniem. Jego piękne błękitne oczy były zamglone, a klatka poruszała się z dużą prędkością w górę i w dół.
Z pobliskich krzewów słychać było ciche rozmowy :
-Ej... słyszałeś ten pisk? Wydaje mi się, że powinniśmy to sprawdzić - odezwał się pierwszy.
-Tak! Czekaj chwilę... - słychać było tylko ciche wąchanie powietrza. -Koty... - syknął przez zaciśnięte kły.
Po chwili z krzaków wyłoniły się dwa wilki. Jeden o bursztynowym kolorze futra z jaśniejszym pyskiem ogonem łapami i złotymi oczami. Drugi zaś miał szaro-błękitne futro, białą, prawą łapę i ciemno-niebieskie oczy.
-Biała Łapo, spójrz... - powiedział pierwszy, zbliżając się do leżącego kota.
Biała łapa wycofał się za kolegą i usiadł obok niego, wpatrując się w leżącego kociaka i kota.
Większy kot poruszył się, kaszląc. W miejscu, w którym leżał, lepiej widać było jak wygląda. Była to kotka o srebrnym kolorze futra z ciemniejszymi pręgami oraz blizną na prawym uchu. Jej złote oczy otwarły się w małe szparki, po chwili szepnęła:
-Zajmijcie się nim... - zakaszlnęła, a z jej ust wpłynęło jeszcze więcej krwi. -Proszę... zajmijcie się moim synem...
Po tych słowach kotka zamknęła oczy, a przez jej ciało przeszedł lekki wstrząs.
Wilki patrzyły na nieżywe stworzenie ze strachem w oczach i smutnym wyrazem pyska. Biała Łapa odezwał się po dłuższym milczeniu :
-Bursztynie... Ja wezmę kociaka, a ty pogrzeb jej ciało - Biała Łapa spogladnął na przyjaciela, który bez słów zabrał ciało kotki w pobliskie krzaki i tam zakopał. Biała Łapa podszedł do kociaka i lekko wziął go za kark idąc przez siebie wraz z Bursztynem.
***
W środku dużego obozu, jeden z Wilków ziewnął, otwierając szczękę tak szeroko, że można by tam było włożyć trzy głowy niedźwiedzi.
Łapami zaczął drapać ziemię po czym wstał, przeciągnął się leniwie i ruszył w stronę wyjścia z jaskini, w której spał.
Kiedy wyszedł, księżyc jeszcze widniał na niebie. Wilk ten miał wręcz czarne futro, fiołkowe oczy i naszyjnik z małym rubinowym kryształem. Miał on na imię: Czarne Pióro.
Czarne Pióro zaczął drapać się za prawym uchem gdy nagle przed jego oczami ukazały się duchy przodków. Przestraszony wilk, który był szamanem Watachy Wiatru, ukłonił głowę, zamykając oczy i płaszcząc uszy.
Jeden z duchów podszedł do niego i szepnął mu w ucho :
-Pamiętaj... Tylko prawdziwy wilk was ocali...
Zdziwiony wilk podniósł wzrok i wdzięcznie skinął głową. Kiedy duchy zniknęły, wilk popędził w stronę swojego legowiska by wszystko jeszcze dokładnie przemyśleć.
Podobało się? Mam nadzieję że tak! Jeżeli tak to czekajcie na resztę akcji! Komentujcie i piszcie jak wasze "emocje" xD. Zapraszam do aplikacji : "Sketch" Jeżeli chcecie ze mną popisać ;). Moja nazwa: ☆SpeedStar☆ - ^leader^ Senphai: Wind ^w^
Do zobaczenia! - Kasia (tak to moje imię xD)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro