Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*4 miesiące później*

Wilcze Serce wylegując się w swoim legowisku znów śnił ten sam sen o drodze i o śnieżno-białej kotce. Jednak z każdym snem zdawała się być ona być bardziej bliżej. Czasami też wydawało mu się, że czuję ten okropny zapach krwi lecz kiedy budził się rano... zapach i sen powoli szedł w zapomnienie, a całą uwagę skupiał on na każdym nowym dniu. Od kąd Wilcze Serce dołączył do Watahy Lodu minęły już cztery miesiące. W życiu młodego kota pojawiło się wiele zmian, nowych zasad i ważnych obowiązków. Jego nauką oraz nauką jego brata zajmował się ich ojciec, a przynajmniej Wilcze Serce go tak nazywał. Szron wydawał się być kopią swego ojca Lodowego Kła - czyli przywódcy watahy Lodu. Wilczuś (takie zrobnienie dla niego wymyśliłam xD) mimo odmienności oraz wielu przeciwności nie poddawał się oraz miał silną wolę walki. Przez to, że Wilcze Serce wychowywał się z wilkami ; czyli spał z nimi w jednym środowisku, jadł to co oni, walczył tak jak oni, uczył się tego co oni i starał dorównać się im ; jego ciało przystosowało się do otoczenia i stał się on silnym uczniem większym pięciokrotnie niż zwykli koci uczniowie. Jego mięśnie rozgrzewały się szybciej, a futro stawało się bardzo puszyste i lśniące w zimniejsze dni. Zaś jego zęby łącznie z pazurami były o wiele silniejsze i bardziej ostrzejsze.

Tego dnia miał odbyć się ważny pojedynek dla Szrona ale także Wilczego Serca. Pojedynek ten był nie rozłączną częścią oraz sprawdzeniem na jakim etapie rozwija się uczeń oraz czy jest gotowy na następny rodzaj szkolenia czy może jeszcze musi wrócić do poprzedniego etapu szkolenia. Pojedynki odgrywały się w środku watahy przy obecności przywódcy zastępcy oraz reszty watahy. Jeśli liść klonu położony na środku watahy pofrunie w stronę ucznia to ten wybiera sobie przeciwnika, jeśli jednak liść klonu pofrunie w stronę przeciwną, przeciwnik dla ucznia jest wybierany poprzez cień drzewa. Tak więc rankiem, kiedy Wilcze Serce wstał, poczuł lekki ale chłodny jesienny wiatr. Kot otworzył jedno oko po czym przymknął je i ziewnął potężnie. Wilcze Serce otrzepał się z zimna i spojrzał w stronę Szrona.

-Ej Szron wstawaj mieliśmy poćwiczyć...
Szron jednak obrócił się na drugi bok i mruknął pod nosem:

-Urghhh... po co...

-Eee... bo dzisiaj będziemy mieli pojedynek...?

Po tych słowach Szron wręcz skoczył w górę i podbiegł do Wilczego Serca nagle ożywiony i z ekscytacją w oczach.

-Ej trzeba było mówić tak od razu...!!! - krzyknął po czym omijając 'brata' wybiegł z jaskini.

Wilcze Serce zaśmiał się pod nosem po czym wyszedł na zewnątrz prosto za Szronem. Kiedy wychylił się z jaskini spodziewał się on raczej bardzo chłodnego powietrza ale zamiast tego poczuł leciutki i ciepławy wietrzyk oraz ciepłe promienie słońca padające na jego ciemno-szary grzbiet. Wilcze serce przymknął swoje powieki po czym zaczął rozkoszować się tymi ciepłymi promieniami słońca. Wilczuś po otwarciu oczu rozglądał się po całym obozie patrząc jak wygląda każdy normalny poranek. Parę opiekunek wyszło już z ich legowisk by powitać się wzajemnie, potem reszta wilków zaczęła zbierać się na polance. Wilcze serce zobaczył także, że parę wilków zaczyna ustawiać coś na środku polany... coś na wzór pola do bitwy... Wilcze Serce zauważając, że Szron jest już na dole wziął głęboko wdech po czym zbiegł na dół i dołączył do brata.

-Dzisiaj wielki dzień dla was młodziaki! - zaśmiał się Biała Łapa. - Mam nadzieję, że zdacie ten egzamin.

-Też mam taką nadzieję - odparł Szron.

-Tak ja też! - dodał Wilczuś.

Biała Łapa uśmiechnął się do obu uczniów po czym odszedł w stronę reszty wilków siedzących po lewej stronie obozu. Wilcze serce nagle zrozumiał, że nie do końca wie o co chodzi w samym pojedynku. Zaczął więc wypytywać starszych o co w nim chodzi. Większość z nich starała to ująć się łagodnie jednak reszta po prostu mówiła, że to nie dla niego i nie powinien w tym startować. Wilcze serce jednak się tym nie zraził, wręcz przeciwnie nakręciło go to jeszcze bardziej.  Z tych, którzy próbowali mu coś wytłumaczyć zrozumiał, że sami będą wybierać przeciwnika lub ktoś im go przydzieli.

-Zależy to od liścia...!? - zaśmiał się Szron. - Idiotyczne - dodał jeszcze po chwili.

-Idiotyczne ale nie zapominaj, że jest to nasza tradycja i nie możemy jej zmieniać...! - odparła kamiennym głosem Rzeka. 

Szron lekko się zaczerwienił, po czym odszedł z Wilczusiem na środek polany. Siedzieli tam tak jak im kazano... bez jedzenia... bez picia... aż do południa. Kiedy nastało południe, a słońce stanęło w zenicie Lodowy Kieł podszedł do dwóch uczniów stanął za nimi po czym powiedział do całej Watahy zgromadzonej wokół:
-Watacho Lodu! Zebraliśmy się dzisiaj po to aby urządzić pojedynek, który jest ważnym obowiązkiem każdego ucznia, jeśli chce przejść do następnego etapu nauki - przywódca zaczął rozglądać się po wilkach - Zaraz zobaczymy czy nasi bohaterowie sami będą musieli wybierać przeciwników, czy to może przeciwnicy wybiorą ich, a mówiąc przeciwnicy mam na myśli los.

Lodowy Kieł kiwnął do Bursztyna, a on tylko mrugnął po czym odszedł w tył i wrócił z listkiem. Bursztyn podszedł do uczniów i położył listka, po czym wycofał się znowu w tłum. Lodowy Kieł spojrzał na listka, po czym na dwóch uczniów, jednego syn, najprawdziwszego oraz na drugiego zadoptowanego, którego pokochał tak jak własne dziecko. Nawet mimo mojego odmienności. Przyglądając się tak bardziej Wilczemu Sercu to przypomniał coś sobie.

-Zanim jednak zaczniemy pojedynek posłuchajcie  -  podszedł do liścia aby im nie odleciał  -  Wiem że większość z was ma pewne wątpliwości dlaczego ten kot walczy. "Przecież on jest kotem ani wilkiem, on nie powinien walczyć..." jednak to nie jest prawda! Wilcze Serce jest członkiem watahy tak jak my wszyscy...! Co z tego, że jest kotem! Był wychowywany z nami, uczył się tego wszystkiego co każdy z was, on starał się nam przypodobać z całych sił... tak jak my starał się wykonywać prawie każdą możliwą rzecz... Może i wygląda inaczej ale to nic nie zmienia...!  może go nie lubicie po prostu OK. Nikt nie jest zmuszony aby go lubić  -  uśmiechnął się do siebie  - Jednakże ten pojedynek nie będzie dla niego zmieniany...! Nie chce także pokazywać, że jest jakiś "wyjątkowy".  Więc będzie walczył tak jak każdy inny uczeń. 

Lodowy Kieł tylko skinął głową i wycofał się znowu za dwójkę uczniów. Nagle zrobiła się głucha cisza, a lekki wiatr zaczął wiać od północy. Listek zaczął powoli się kołysać. Każdy wiedział, że jeżeli listek wleci pod łapę ucznia to uczeń ma lepiej bo wybiera, jednak kiedy do niego nie przyleci to już wtedy przeciwnika wybierają dusze przodków. Liść kołysał się i kołysał... Nagle zerwał się gwałtowny podmuch wiatru. Listek wylądował pod łapami Szrona. Szron uśmiechnął się do siebie, po czym zaczął rozglądać się po pozostałych uczniach. Na przeciwnika wybrał sobie dość młodą Wilczyce, która wyglądała na trochę przestraszoną jego decyzją. Jednak ani ją ani Szrona nie obchodziło: "czy ktoś jest wilczycą czy wilkiem". Naprawdę to Szron chciał pokazać, że naprawdę zasługuje na dalsze szkolenie.  Szron i wilczyca (która miała na imię: Bluszcz).  Oba wilki stanęły naprzeciwko siebie i czekały na pozwolenie przywódcy do walki. Teraz nadeszła kolej Wilczego Serca. Znowu postawiono listek na środku. Następnie Wilczuś poczuł, że jego futro faluje mocno na leciutkim wietrze. Sam bohater nie wiedział dlaczego ale miał złe przeczucia. Wiatr, który był przez chwilą lekkim powiewem stał się nagle ogromnym podmuchem wichury. Liść miotał się to w lewo to w prawo, a kurz z piasku unosił się wszędzie. Sam przywódca and żaden ze starszych nigdy nie widział czegoś podobnego. Wilcze Serce wbił ze stresu pazury w ziemię i dopiero kiedy wiatr ustał, a kurz opadł kot poczuł, że serce mu stanęło, a wszystko wokół zawirowało.

Liść leżał przy najgroźniejszym uczniu - Ciemnym Gradzie.


—————— *** ——————

No to jedziemy z wyjaśnieniami dlaczego nie pisałam... Słuchajcie jestem w najstarszej i ostatniej klasie końvzącej szkołe podstawową i gimbe (na wyginieciu *rip*). Mam mnóstwo sprawdzianów, kartkówek, pytań... szkoła... jestem przemęczona... jeszcze do tego mnóstwo animacji na głowie... i jeszcze komiks w zaczęłam... wszystko mnie męczy i nawet zapomniałam przez chwilę o tej książce. . .    Ale... pisze ją tak sobie rozdziałami...  ((kiedy tylko mam czas))  jak je kończę i poprawie to wtedy dopiero publikuje. Teraz mam zamiar napisać ich mnóstwo i publikować co tydzień. Pozwala mi na to ta ulgowa sytuacja grudzniowa. Święta, wolne itd... i to wszystko... O właśnie  miałam niedawno urodziny 16 listopada...! I to by było na tyle.

Do zobaczenia,

Wasza Speedie. ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro