Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Filmik proszę puścić w określonym momencie.

* * *

Wilcze Serce wracał właśnie po udanym polowaniu. W pysku niósł mokrą rybę. Wracają przez wyższe trawy niebo zrobiło się już czarne, a z północy powiewał lodowaty wiatr. Wilcze serce próbował przedzierać się przez ciemny las ale zrezygnował z tego, gdyż bał się utraty drogi, której nie znał aż tak dobrze.  Wilcze serce czuł jak lodowaty wiatr sprawia, że dostaje ciarek, ale najgorsze było to, że słyszał w oddali nadciągające grzmoty, dlatego postanowił przyspieszyć. Przymknął oczy i ruszył w stronę obozu. Kiedy był już w połowie drogi słyszał bardzo dziwne dźwięki, a raczej coś w rodzaju szczekania i krzyku. Kiedy dotarł do miejsca, gdzie miał się spotkać z Szronem, zaczął obawiać się najgorszego, ponieważ nie spotkał tam brata lecz jego świeży zapach. Wilcze Serce spojrzał w górę i poczuł jak w jego głowę uderzają ogromne krople deszczu. Wtedy dopiero przypomniał sobie słowa ojca wczorajszego wieczoru oraz dziwne pazury. „-Czyżby oznaczało to walkę!?"  -przerażony Wilcze Serce obrócił się, rzucił rybę i popędził tak szybko jak umiał w stronę narastających krzyków i dziwnych odgłosów. Najgorsze jednak było to co zobaczył później.

Podczas biegu na górę spojrzał w stronę obozu i wtedy uświadomił sobie, że czuję krew oraz słyszy odgłosy walki. Kot wparował jak osłupiały do obozu i zobaczył to czego obawiał się najbardziej. Ich obóz zaatakował nikt inny niż Wataha Ognia. Dookoła rzucały się zmasakrowane Wilki pragnące cierpienia przeciwnika. Wilczuś instynktownie rzucił się na ogromnego wilka atakującego jego brata, który nie dawał sobie już rady.  Wilczek odbił się tylnymi nogami i mocno uchwycił się tylnych łap wilka wbijając pazury i zęby tak mocno dopóki przeciwnik nie przestał atakować, a on nie usłyszał gruchotu jego kości. Gdy wilk przestał już atakować, Wilcze Serce odepchnął go na tyle ile potrafił. Szron wstał i wypchnął przeciwnika na zewnątrz. Wilczuś obrócił się i słysząc pierwszy mocny piorun lekko się skulił, a jego sierść się mocno zjeżyła. Gdy tylko się rozkojarzył któryś z obcych wilków rzucił się na kota próbując zadać ostateczny cios. Jednak Wilcze Serce był przygotowany i na to. Kiedy tylko wilk nachylił się z otwartą szczęką Wilcze Serce podniósł głowę i bez zastanowienia wgryzł się mu w nos. Wilk podskoczył aż z bólu i próbował zrzucić kota. W końcu po długich męczarniach wilk zrzuca kota z furią i rządzą mordu. Wilcze Serce uderzył mocno o ziemie i poczuł ogromny ból w tylnej łapie. Kot podniósł łapę i wysunął pazury tak bardzo jak tylko potrafił. Zalśniły one ogromnym blaskiem przez bijącego pioruna w tle. Wilcze Serce przejechał pazurami po oczach wilka zadając mu ogromne cierpienie. Wilk zaczął  ogromnie skomleć otwierając oczy zalane krwią.

-AAHHH!!! Moje oczy!!! Coś ty mi zrobił!?!?! - wydzierał się wilk nie mogąc się uspokoić.

-Daje ci to na co zasłużyłeś... - syknął Wilcze Serce odwracając się od niego i poszukując reszty przeciwników.

Na polanie było coraz mniej przeciwników i widać było, że się wycofują. Deszcz jednak przybierał na sile. Wilcze Serce nie miał zamiaru odpuszczać i dalej rzucał się do walki wykorzystując wszystkie techniki jakie znał. Używał swojego małego zwinnego ciała aby omijać ciosy przeciwnika i tym samym oddawać je. Jego długie i bardzo ostre pazury przecinały i stwarzały na ciałach wilków głębokie rany. Wilcze Serce oberwał dużo razy ale najgorsze było duże rozcięcie na barku, z którego popłynęło już dużo krwi.

Po dłuższej walce wilki z Watahy Ognia w końcu się wycofały. Kiedy ostatnia reszta wybiegała z obozu Wilcze Serce postanowił, że znajdzie Lodowego Kła i zobaczy co u niego. Teraz deszcz padał miarowo ale za to futro Wilczego Serca było kompletnie przemoczone. Burza uspokoiła się na chwile ale i tak można było zobaczyć jasne błyski prześwitujące przez chmury. Wilcze Serce wąchał w poszukiwaniu zapachu Lodowego Kła. Kiedy wyczuł jego zapach ruszył powoli w jego stronę... i już kiedy powiedział:

-Lodowy Kle udało się! Przeciwnicy wycof-

Jednak jemu oczom ukazało się coś czegoś wogóle się nie spodziewał. 

Przez nim stał odwrócony tyłem ciemny wilk, a przed nim stał ledwo co utrzymujący się na nogach zmasakrowany Lodowy Kieł. Jego nogi się trzęsły, jednak wzrok pokazywał kompletny spokój i tak jakby... pogodzenie się...? Wilczek wycofał się do krzewów za nim i wpatrywał się w sytuację z ogromnym przerażeniem.

- I co na tyle cię stać stary głupcze!? - odezwał się niskim głosem ciemny nieznajomy wilk, po czym uderzył wilka w pysk tak, że aż upadł. Kiedy Wilcze Serce już miał ruszyć do przodu aby pomóc, Lodowy Kieł widząc go uśmiechnął się lekko i ze łzami w oczach nakazał mu zostać łapą. Wilcze Serce nie chciał go słuchać więc zrobił kolejny krok ale wtedy Lodowy Kieł pokazał mu specjalny znak łapą, który oznaczał rozkaz bez sprzeciwu. Wilczuś czując jak jego serce roztrzaskuje się na tysiące małych kawałeczków wycofał się powoli czując zbierające się w oczach łzy. Lodowy Kieł trzęsąc się jeszcze bardziej podniósł się i resztkami sił zaciskając kły odpowiedział:

-Hahha... ty nawet nie wiesz... jak bardzo jesteś nie zdecydowany...

-Zamilcz! - ciemny wilk uderzył ponownie ale tym razem wycelował prosto w nos  przywódcy. Lodowy Kieł opadł, splunął krwią i ponownie się podniósł.

-Nawet nie masz tyle odwagi... aby... mnie zabić od razu... tylko czekasz... niczym... słabeusz...

-Powiedziałem ZAMILCZ!!! - wrzasnął wilk uderzając przeciwnika z taką siłą, że aż odepchnęło go na dłuższy dystans.

Wilcze Serce poczuł jak łzy spływają mu po policzkach. Zaczął szlochać i wrzeszczeć w myślach:  „-To okropne...! Nie mogę złamać rozkazu przywódcy choćby nie wiadomo co...! Ja nie mogę patrzeć na to ani chwili dłuższej!!! Nie zniosę tego widoku!!!".

Lodowy Kieł leżał już na ziemi trzęsąc się z bólu i wypluwając krew płynącą ciurkiem z jego pyska. Ciemny Wilk podszedł do niego i przytrzymał jego pysk podnosząc go do góry z pogardą.

-I... cc-co...? Zzz-zabijesz mnie w końcu...? - Syknął Lodowy Kieł - Ddd-dalej... zrób ttt-to... nie wachaj się... tylko rób co musisz... - wyszeptał Lodowy Kieł.

Ciemny wilk wydawał się mocno nie zdecydowany ale to były tylko pozory... po chwili otworzył szczękę szczerząc ostrze niczym brzytwa ogromne kły. Lodowy Kieł uśmiechnął się pogodnie... przymknął oczy i odsłonił szyję. Wilcze Serce patrzył w szoku jak ciemny wilk jednym mocnym ugryzieniem wgryza się w jego szyje i trzyma go tak dopóki przywódca nie zwisa mu w pysku. Wilcze Serce widząc tą scenę stanął w szoku zalany łzami i przerażeniem. Czuł się jakby ktoś nagle wyrwał mu serce i je zgniótł na jego klatce piersiowej. Ciemny wilk upuścił ciało Lodowego Kła i odbiegł spokojnie z stronę sąsiednich krzaków. Kot poczuł dopiero teraz jak bardzo jest mu smutno i źle.

( MUSIC :  ON )

Wybiegł on jak poparzony rzucając się obok ojca trącając jego bok nosem i szepcząc:

-Ttt-tato... tato... proszę cie... tato... obudź się... ttt-tato... - Wilczemu Sercu płakał jeszcze bardziej niż przedtem. Jednak ciało Lodowego Kła tak jakby... zadrżało...

-WWW-Wilcze Serce...? - szepnął słaby głos Lodowego Kła.

-Lodowy Kle!!! - Wilcze Serce wtulił się  mocno w jego zakrwawione futro - Proszę nie zostawiaj mnie... - szepnął trzęsąc się - Zzz-zaraz sprowadzę ttt-tu Czarne Pióro... on... on cie uratuje... zobaczysz...!

-Synu... posłuchaj... - szepnął Lodowy Kieł kaszląc krwią - Na mnie już pora... nie możemy zatrzymać przeznaczenia...

-Ale ja mogłem wyjść... pp-pomóc ci... uratować cie... - szlochał kot ocierając swój pyszczek o pyszczek jego ojca.

-Nie... dobrze zrobiłeś... cieszę się synu... i nie zapominaj... że... ty... - Lodowy Kieł przymykał już oczy.

-Lodowy Kle nie...! Proszę!!! - wrzasnął Wilcze Serce nachylając się nad jego „ojcem" - Proszę nie zostawiaj mnie!!!

-Pamiętaj synu... idź za głosem serca... prawdziwym... głosem... serca... - Lodowy Kieł przymknął oczy, a jego głowa opadła swobodnie na ziemie. Jego ciało nagle zrobiło się lekkie i bez czucia, a deszcz zmoczył jego futro doszczętnie... Wilcze Serce wpatrywał się w przerażeniem w nieżywe ciało Lodowego Kła. Wszystkie wspomnienia z nim związane... ta miłość jaką mu dał... ta wiedza... to poświęcenie... wszystko uderzyło w Wilcze Serce ze zdwojoną siłą... kot oparł się łapami obok jego pyska i trzęsąc się wydał z siebie przeraźliwy okrzyk bólu zagłuszony piorunem, który właśnie przebił niebo...

Wilcze Serce padł na ziemie i przytulając się do zmarłego „ojca" zaczął cicho śpiewać cały czas płacząc i szlochając:

„-I couldn't help but ask...
for you to say it all again...
i tried to write it down...
but i could never find a pen...
i'd give anything to hear...
you say it one more time,
that the universe was made...
just to be seen by my eyes..."

Wilcze Serce podniósł się lekko i sięgając po kwiata leżącego obok, położył go na klatce piersiowej Lodowego Kła.

„-With shortness of breath, i'll explain the infinite-
how rare and beautiful it truly is that we exist..."


Wilczuś przymknął oczy i zaczął wsłuchiwać się w ciszę... wydawało mu się, że nawet poczuł obecność Lodowego Kła... poczuł też jak ktoś delikatnie dotyka jego czoła... i znika... wtedy kot już wiedział, że jego ojciec wyruszył w jego ostatnią podróż aby zasiąść na należytym miejscu obok innych duchów przodków...

Z jego myśli wyrwały go dwa wilki wbiegające na polane z przerażeniem. Jednym z nich była Rzeka, która wpatrzona z przerażeniem w ciało swego przywódcy stanęła w bezruchu, a z jej oczu popłynęły łzy. Drugim z nich był Szron, który podbiegł popatrzył na zmasakrowane ciało swego ojca i ze łzami i furią z oczach wrzasnął:

-Kro to zrobił!?!? Czy wiesz KTO JEST SPRAWCĄ?!? - wrzasnął tak wściekły, że prawie rzucił się na swojego brata.

Wilcze Serce jednak tylko pokręcił głową i ocierając łzy z oczu szepnął:

-Nie wiem... ale jeśli kiedyś się dowiem.... Znajdę go... i zapłaci on za swój czyn...

Obiecuję.

* * *

Czy to dziwne, że popłakałam się pisząc to...? Nie...? Okay...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro