Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ciało Lodowego Kła zostało włożone już do wielkiego dołu, który dla niego wykopali. Jego oczy były zamknięte, a na jego futrze złożono mnóstwo kwiatów. Szron i Bryza odkładali właśnie bukiet z kwiatów na zakrwawioną klatkę piersiową Lodowego Kła. Kiedy Szron odłożył już bukiet obrócił się i czując łzy w oczach wtulił się w futro zasmuconej Mżawki. Bryza zaś nachyliła się ostrożnie nad czołem swojego nieżywego partnera i lekko je polizała. Łzy swobodnie spłynęły po jej policzkach opadając na futro Lodowego Kła. Wilczyca wycofała się i przymykając oczy zaczęła lekko nucić ceremonialną pieśń pożegnalną...

Wilcze Serce został zaś wybrany do zagrzebywania grobu z paroma innymi wilkami: Białą Łapą i Pazurem.

Smutny kot nachylił się nad pierwszą grudką ziemi i powoli zacząć zasypywać ciało Lodowego Kła. Nie płakał. Nie rozpaczał. Nie czuł już nic w tym momencie. Zupełnie jakby ktoś zabrał mu wszystkie emocje i uczucia, a potem je unicestwił. Kot powoli przebierał łapami przesypując coraz bardziej biało-zakrwawione ciało jego „ojca". Po chwili do niego przyłączyli się Biała Łapa - brat Bryzy, oraz Pazur. W oczach Białej Łapy można było zobaczyć ogromny ból po stracie dobrego przyjaciela i przywódcy... zaś Pazur wydawał się tylko bardzo przygnębiony. Wilcze Serce zauważył, że oczy Pazura były całe podkrążone, a jedno nawet tak jakby... zmieniło kolor... na taki bardziej krwisto-czerwony. Kot jednak nie miał siły aby nawet o tym pomyśleć. Teraz był skupiony na wyznaczonym mu zadaniu i nie obchodziło go nic innego niż należyte pożegnanie jego ojca. Wszyscy trzej zasypywali jego ciało wsłuchując się w powolną i smutną melodię pieśni pożegnalnej. Kiedy przyszedł wieczór wszyscy już wrócili do obozu. Wszyscy oprócz Wilczego Serca. Kot siedział zgarbiony nad grobem ojca i przymknął oczy. Cały czas nie mógł uwierzyć, że to stało się na prawdę... nie potrafił on sobie tego wogóle wyobrazić...

Kot pociągnął nosem i ocierając łzy z katów oczu wstał. Obrócił się i ruszył powoli w stronę lasu. Chciał mieć chwile dla siebie... tylko dla siebie... aby mógł pomyśleć, odstresować się i wszystko sobie jakoś ułożyć. Kot nie zdawał sobie sprawy gdzie idzie. Wilcze Serce szedł po prostu tam gdzie go łapy niosły. Kot zaczął przyspieszać... szedł coraz szybciej... potem zaczął biec... a potem zaczął wręcz sprintować. Z jego oczu znowu popłynęły łzy. Biegnął zacięta prędkością. Przedzierał się przez gęste krzewy. Mocno pokaleczył swoje boki ale nawet nie zwrócił na to uwagi. Tak bardzo pragnął uciec od tego zdarzenia... od tego poczucia winy... krzyczał w myślach:

-To wszystko moja wina!!! Mogłem wyjść pomóc...!

Przeskoczył jedną skałę...

-Mogłem go uratować...!

Drugą skałę...

-To wszystko moja wina!!!

I... poczuł... że ktoś go obserwuje...

Wilcze Serce stanął na krawędzi starej, popękanej skały. Nawet nie zdarzył zareagować kiedy obca postać uderzyła kota w plecy zrzucając go ze skały. Kot wrzasnął i przygotował się na upadek. Spadał w dół. Pod sobą zobaczył las oraz wystające półki skalne, w których stronę właśnie się kierował. Przymknął lekko oczy i wystawiając pazury próbował złapać się pierwszej. Jego ostre pazury zahaczyły lekko o końcówkę półki więc nie miał on żadnych szans na utrzymanie się dłużej niż parunastu sekund. Po chwili kot zsunął się lecąc plecami w dół. Wydał z siebie okrzyk bólu kiedy jego plecy uderzyły mocno o jedną z ostrzejszych półek. Wilczusiowi zakręciło się mocno w głowie. Poczuł jak robi mu się jednocześnie słabo i nie dobrze. Po krótkiej chwili nastąpiło kolejne zderzenie. Wilcze Serce uderzył całym ciałem w następną półkę. Poczuł jak ciepła krew rozlewa się wsiąkając w jego futro na plecach. Kot nie czuł już nic... tylko przymknął oczy i stracił kontrole nad swoim ciałem. Ciało Wilczego Serca uderzyło o twardą ziemię z ogromnym hukiem. Dookoła unosił się pył, a lekki wietrzyk poruszał jego zakrwawionym futrem na plecach. Wilcze Serce mówił w myślach...

-Zzz-zimno... bardzo zzz-zimno...czemu czuję się tak słabo...? Dlaczego... nie mogę się ruszyć...? Niech ktoś mi pomoże...

Wilcze Serce czuł jak ogarnia go ciemność... poczucie strachu i spokoju ogarnęło całe jego ciało... jego powieki by okropnie ciężkie... a jego rany wciąż okropnie krwawiły. Wilcze Serce przymknął oczy nie czując już nic... kot bał się, że umrze. Jednak nie mógł nic na to poradzić. Był wyczerpany i do tego wykrwawiał się leżąc w miejscu, w którym prawdopodobnie nikt go nie znajdzie... ale ostatnią rzeczą jaką kot pamiętał... były te krwisto czerwone oczy.... te oczy... te oczy... po czym kot stracił kontrole nad ciałem, a otoczyła go ciemność.

—— * * * ——

Czy Wilcze Serce przeżyje!? Kto jest tym tajemniczym mordercą Lodowego Kła!? O raz kto zepchnął Kota w przepaść!? Czy to był ten sam wilk co morderca!? O co chodzi ze znakami na poduszkach wyróżnionych wilków !?

Wszystkiego się dowiecie czytając następne rozdziały... ~

(Przepraszam, że rozdział jest taki krótki ale następne będą meeeeega długie :< )

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro