Prologe

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Nazywam się Mavis Clair, mam 15 lat i mieszkam z rodzicami. Chociaż trudno nazwać ich moimi prawdziwymi rodzicami.  Ja mam białe włosy oni brązowe, ja mam pomarańczowe oczy oni niebieskie. Sąsiedzi myślą że jestem eksperymentem, czasami sama tak myślę. Ojciec ma w piwnicy laboratorium w którym przeprowadza różne eksperymenty...
- Mavisanne Nya Clair! Natychmiast!
Usłyszałam i wiedziałam że mam przejebane tylko kiedy usłyszałam moje pełne imię. Szybko zeszłam na dół, starając się by nie obudzić Grace.
- Co to ma być?!?
Krzyknęła niebiesko oka kobieta pokazując na swoim telefonie moje oceny.
- Oceny...
Mruknęłam cicho czekając na uderzenie.
- Ty to nazywasz ocenami?
Zapytała na pozór spokojna jednak złość było czuć od niej na około 2 metry.
- Pakuj się, jutro jedziemy
Powiedziała i ominęła mnie gdy szła do swojego pokoju.

***

Gdy tak jechałam spostrzegłam że nie ma Grace. Zwykle wszędzie jeździła, ja nie za często. Podjechaliśmy pod szary budynek. Odruchowo odpiełam pasy i czekałam aż wyjdą.
- Co tak siedzisz? Wyłaź
Krzyknął 'ojciec'.
Wyszłam otworzyłam bagażnik i wzięłam swoje bagaże. Trzasnęłam bagażnikiem i poszłam w stronę budynku. Nie wyglądał zachęcająco według mnie.

Gdy weszłam do budynku od razu poczułam woń karmelu (uwielbiam karmel) i pierników. Wpadłam na oko 16 letnią dziewczynę, miała długie niebieskie włosy i kolczyk w nosie.
- Hej jesteś tu nowa prawda?
Zapytała wesoła.
- Emm... Tak, a ty?
Odpowiedziałam zmieszana.
- Jestem Lizzy! A ty?
Odpowiedziała nadal wesoła.
- Mavisanne, ale wystarczy Mavis
Powiedziałam spokojna.
- Spoko od dziś będę mówić na ciebie Mavi! – Krzyknęła niebiesko włosa.– Chodź pokaże ci coś! Myślę że jesteś taka jak my!
Krzyknęła i pociągnęła mnie w stronę zapewne tylnych drzwi.

Lizzy stanęła przed wielkim dębem.
- Na co czekasz? Włazimy!
Powiedziała i chwytając mnie za nadgarstek, wbiegła w dąb.
Nie czułam jakbym uderzała w dąb. Kiedy odtworzyłam oczy, ujrzałam piękny krajobraz. Niebo było różowe, chmury fioletowe i wyglądały jak wata cukrowa! Drzewa miały liście w kolorze turkusu, a rzeka? Rzeka była cudna, niemalże przezroczysta woda z białym piaskiem.
- O! Są, chodźmy!
Krzyknęła Lizzy ciągnąć mnie w stronę 2 sylwetek, zapewne w wieku 17 lat.

Lizzy pov.

Gdy do naszego domu weszła białowłosa dziewczyna wydała mi się taka jak my! Musiałam ją poznać z moimi przyjaciółmi!

--------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------
Ohayō! Tu Sofi, kolejna opowieść a nawet nie dokończyłam zaczętych... Obiecuję że się wezmę do pisania! 


--------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro