9. Niby nie za wiele zakrywasz, a jednak tyle skrywasz.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Z przyjaciółmi czasami jest tak, że wiesz, 

skąd się w twoim życiu wzięli,

 ale nie wiesz, jak zacząłeś nazywać ich przyjaciółmi"

Sharon Stone


Siedzimy z Allison przed jej domem. Nie ma tu nic ciekawego, oprócz drogi, którą mało kto przejeżdża. Od dłużej chwili milczymy, co nie jest do nas podobne.

– No dobra, powiedz, co cię trapi – obraca się na swoim fotelu w moją stronę – To znowu ten niegrzeczny chłopiec?

– Nazwał mnie przemądrzałą.

– O cholera – wyjątkowo ją to bawi.

– Myślę, że miał trochę racji. Jestem przemądrzała i tą swoją przemądrzałością unikam popełniania błędów, robienia ryzykownych rzeczy..

– Oczywiście, że nad tym myślałaś... - przewraca oczami – Za dużo nad wszystkim myślisz, Sharon. Z tego, co wiem, to Luke w tym roku kończy szkołę..

– Skąd to wiesz!?

– Spokojnie, tygrysie – kładzie dłoń na moim ramieniu – Nie zamierzam ci go odbić..

– O czym ty w ogóle mówisz, teraz? - zaczynam się denerwować, na razie tylko w środku, ale czuję, że niewiele mi brakuje do wybuchu.

– Byłam w sklepie w tym samym czasie, co on i wszyscy zaczęli o nim mówić, że czekają, aż stąd wyjedzie, bo zniszczył rodzine. Wiesz, typowe pogaduszki znudzonych ludzi... – w ogóle ją to nie obchodzi.

Gdy zapukała do moich drzwi z bratem i powiedziała, że są naszymi nowymi sąsiadami, pomyślałam najpierw o tym, jaka jest piękna i że zaraz znajdzie tutaj przyjaciół, jednak jakoś ich nie szukała i cały wolny czas, gdy nie jest w pracy, bądź nie opiekuje się babcią, spędza ze mną. Nie chcę pamiętać, jak było, zanim przyjechała, bo zdecydowanie nie było dobrze.

– No dobra, w każdym razie... – oczywiście, że na tym, nie zamierza poprzestać – Narzekasz na brak doświadczeń, ale odkąd kłócisz się z Luke'm, jesteś pełna energii, emocji, których w tobie nie widziałam, może..

Nie pozwalam jej dokończyć.

– Chcesz pójść na imprezę?

– Co, do cholery?! – Allison wstaje z fotela i podnosi się na równe nogi – Nie myślałam, że kiedykolwiek to od ciebie usłyszę! Nie, żeby to było coś złego.. – trybki zaczynają intensywniej pracować w jej głowie – Impreza u Luke'a Hemmingsa? Zaprosił cię?

– Nie on, dziewczyna jednego z jego przyjaciół.. – to jest różnica i ona także ją widzi, bo wyraz jej twarzy się zmienia.

– Czyli on nie wie, że tam będziesz? – no bo, w ogóle nie planowałam iść, ale jakoś nie mogłam spać i tak wszystko kotłowało się w mojej głowie, że aż się trochę pogubiłam, czy przypadkiem nie robię tylko tego, co powinnam.

– To nie powinnam iść? – nic nie wiem, no bo nie znam się na zwyczajach imprezowych.

– Jestem ciekawa, jak wyglądają imprezy złych chłopców! Myślisz, że mogę zapalić skręta, chociaż raz się zaciągnąć? Dawno nie paliłam.. – jest zupełnie inna, niż ja, o wiele bardziej przebojowa, a nie tylko złośliwa. Naprawdę nie rozumiem, czemu się ze mną przyjaźni, ale nie zamierzam tego kwestionować.

*

Nie mam numeru do Scarlett, a zapytanie Luke'a o adres, na pewno sprawiłoby, że bym stchórzyła. Allison mój prywatny detektyw, znalazła ją na fejsie, bo internet dotarł nawet do Mission Beach. To Allison napisała wiadomość z mojego konta, a ona odpisała, że cieszy się, że przyjedziemy i że już nam podaje adres.

No i jesteśmy. Allison twierdzi, że dzwonienie domofonem, to nie jest dobra rzecz. Na szczęście kilka osób, akurat wchodzi do bloku. Luke mieszka w jednym z dwóch bloków w Mission Beach. Są to trzypiętrowe budynki, które powstały właściwie dla turystów, gdyby chcieli się tutaj zatrzymać. Ktoś wtopił na tym kasę i teraz większość mieszkań stoi pusta. O dziwo ludzie, którzy wpisali kod na domofonie, wiedzą, gdzie idą. Kierują się do drzwi o tym samym numerze, co my. Moja przyjaciółka nie nadaje mi czasu na zastanawianie się nad tym, czy powinnam przekroczyć ten próg, czy nie i po prostu wciąga mnie do środka. Nie wiem, co zamierzam robić, ani co robi się na imprezach, ale na pewno liczyłam, że od razu nie będę musiała się zmierzyć z Luke'm.

– Co ty tutaj robisz? – jest taki przewidywalny, w jednej dłoni trzyma piwo, a w drugiej papierosa. Czy można to uznać za podwójne zabijanie?

– Cześć, jestem Allison. Najlepsza przyjaciółka Sharon – wyciąga do niego rękę, nie przejmując się tym, że obie ma zajęte. Odkłada piwo na parapet przy oknie.

– Cześć – wita się z nią, ale to na mnie patrzy – Więc, przyszłaś mi pokazać, że masz przyjaciół? – zaciąga się tym obrzydlistwem. Może gdybym zaczęła się, przy nim dusić, to przestałby, chociaż na chwile – Czemu przyjaciółka nie pokazała ci, co się nosi na imprezy? I przyszłaś w tych szortach? – obczaja moje nogi, więc robię to samo z jego.

Cóż, jego są dłuższe i szczuplejsze od moich, ale niewiele mogę na to poradzić.

– O boże, a co to za imprezowe bermudy?

Pokazuje mi środkowy palec, co mogłabym uznać, nawet za interesujące, gdyby odłożył papierosa i wysilił się, aby to zrobić, ale tak to tylko kolejny, niezwykle wulgarny gest.

– Chociaż, nie mają kieszeni na zewnątrz. Gdzie jest reszta materiału?

– Tak długo nad tym myślałeś? – przyglądamy się sobie uważnie, on, co chwile zaciąga się tym nieszczęsnym papierosem. Jak w ogóle można całować kogoś, na kogo ustach, czy w ustach stale czujesz ten okropny zapach? Wszystkie ubrania, całe mieszkanie...

– O! Jednak przyszłaś! – Scarlet pojawia się obok nas – Zaprosiłam ją – mówi do Luke'a.

– Domyśliłem się – mruczy pod nosem.

– Chodźcie do reszty. Ty jesteś Allison, tak? Miło cię poznać.. – Scarlett jest przemiłą osobą. Ma na sobie także prześliczną sukienkę, która podkreśla jej urodę. 

– Bardzo miło – dodaje Luke – Jestem wręcz podekscytowany – kpi dalej. 

– Zamknij się – rzuca do niego Scarlett.

Zanim udaje nam się wejść wgłąb mieszkania i drzwi otwierają się ponownie i do mieszkania wchodzi Chloe.

– Co ty tu robisz? – pyta wzburzony Luke.

– Aha, więc wszystkich gości tak witasz?

Obraca głowę w moją stronę, aby ponownie mi dogryźć, ale wtedy odzywa się kolejna gwiazda miasta, z niekoniecznie dobrą sławą. Chociaż, co raz częściej zastanawiam się, czy gorszy jest brak sławy, czy zła sława.

– A co ona tutaj robi? – teraz moja druga ulubiona osoba, zwraca się do mnie.

– Co cię obchodzi, co ktoś robi w moim mieszkaniu? – warczy do niej – Wyjdź stąd, kurwa!

– Zostawmy ich... – szepcze do mnie Scarlett i wciąga mnie i Allison wgłąb mieszkania – Co chcecie do picia?

Wtedy Allison unosi siatkę, którą macha Scarlett przed twarzą.

– A może, co ty chcesz do picia? Nie przyszłyśmy z pustymi rękami..

Nie powiedziałam Allison, o tej sytuacji ze sklepu, gdy byłam świadkiem, jak zabrakło im pieniędzy. Allison po prostu chciała wypić to, co lubi i przyniosła trochę więcej swoich ulubionych trunków. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro