9. Gdybym była tobą to też bym uciekła

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Z Luke'm czy bez Luke', a potrzebuję uwolnić się

od brzemienia dobrej dziewczynki. Jak nie teraz to kiedy?

Kiedy powinnam zacząć żyć?"

Sharon

Jeszcze tego samego dnia widzę go ponownie. Naprawdę chyba najwyższy czas, żebyście posądzili mnie, że go śledzę. Chociaż tym razem to on pojawił się w moi domu. W ramię, w ramię z moim ojcem.

- Mamy gościa na kolacji.

Moja mama uśmiecha się do nich jakby to była najlepsza rzecz jaka jej się przydarzyła.

- Witaj, Luke.

Na jego twarzy pojawia się grymas, że aż mam ochotę się roześmiać. Jednak on z uśmiechem odpowiada mojej mamie.

- Od tygodnia próbowałem go namówić, żeby przyszedł - tata klepie go po plecach, po czym prowadzi do salonu i siadają przy stole. Gorliwie o czymś rozmawiają, a raczej mój tata mówi, a Luke tylko potakuje. Przyglądam im się z kuchni, ale nic nie mówię. Nagle do domu wpada mój młodszy brat i jest zdecydowanie zafascynowany widokiem Luke'a. Podchodzi do niego i uważnie mu się przygląda. Widzę, jak oboje z Luke'm robią wielkie oczy.

- Jestem Cam - mówi radośnie i wspina się na krzesło obok Luke'a.

- Luke - Luke obraca się do mojego brata tak, żeby poświęcić mu cała swoją uwagę.

- Pływasz, Luke?

On uśmiecha się i znowu to jest ten szczery uśmiech, który tak rzadko można zobaczyć.

- Tak.

Cam robi się podekscytowany.

- Popływasz ze mną po kolacji? Sharon nie jest godnym rywalem!

Luke zaczyna się śmiać i na dosłownie sekundę obraca głowę w moją stronę. Nie próbuje ukryć uśmiechu.

- Może innym razem - klepie młodego po głowie, a on wygina usta w grymasie.

Chwilę potem wszyscy siedzimy przy stole. Kolacja przebiega spokojnie. Ojciec, co jakiś czas zagaduje Luke'a, a mój brat patrzy na niego z podziwem, czego kompletnie nie rozumiem. Jedynie moja mama jest trochę sceptycznie nastawiona i jest o wiele ciszej niż zazwyczaj, ale nie dziwie się jej. Niecodziennie tata przyprowadza kogoś praktycznie obcego na kolacje.
Atmosfera w ogóle nie jest napięta, co jest zupełnie dziwne. Siedzicie przy stole z Luke'm Hemmingsem i w ogóle was to nie obchodzi!

- A jak w szkole? - mój tata kieruje to pytanie do niego i to jakby naprawdę go to obchodziło. Ten chłopak ma dziewiętnaście lat i nie mieszka z rodzicami, naprawdę myślisz tato, że chce odpowiadać na takie pytania?

- Skończę ją i wyjadę - pewnie myśli, że każdemu w mieście ulży, gdy zniknie. Chociaż nie to nie ten typ, co go to obchodzi. On wszystko robi dla siebie i tylko siebie.

- Dobrze dla ciebie - odzywa się w końcu moja mama i nie jest to przesiąknięte ulgą, a raczej pochwałą. Moja rodzina cały czas mnie zadziwia.

- Pokażesz mi ciemnie? – pyta, gdy zanosi naczynia do kuchni.

Zgadzam się i prowadzę go na dół.

- Tak naprawdę tylko po to tu przyszedłeś? - Uśmiecham się i dzięki Bogu, że on nie może tego zobaczyć, bo idzie za mną.

- Ostrożnie - mówię do niego, gdy schodzimy po schodach.

-Wow - mówi i zaczyna oglądać zdjęcia, które wywołałam zaraz po powrocie do domu. Wiem dokładnie, przy których zatrzymuje się na dłużej, bo to te, na których jest on.

- Nie wyglądam tak.

Ma rację na żywo jest jeszcze przystojniejszy. Bierze jedno zdjęcie do ręki i uważnie je ogląda.

- Masz talent - mówi cicho, po czym odwiesza zdjęcie.

- Dziękuję.

Nie wiem jak to się stało, ale teraz stoimy ramię w ramię. Nie wiem, dlaczego, ale działa na mnie każdy jego najmniejszy dotyk. Po woli obraca się w moją stronę i zaczyna głaskać mój policzek.
Czy on zamierza mnie pocałować? Co mam zrobić? To byłby mój pierwszy pocałunek. Pocałunek z Luke'm Hemmingsem. Dalej głaszcze mój policzek, po czym pochyla się nade mną. Zadzieram głowę do góry, żeby być z nim na równi, ale wtedy on się odsuwa jakbym go poparzyła. Szybko opuszcza ciemnie bez słowa wyjaśnienia. Słyszę, jak pospiesznie żegna się z moją rodziną. Siadam na stołku przed zdjęciami i uważnie przyglądam się każdemu poklei.

Chciał mnie pocałować.
Luke Hemmings chciał pocałować Sharon Stone.
Uśmiecham się jak głupia.

W tym momencie czuję, że mogę zrobić wszystko i być kimkolwiek chcę.

Nie jestem dla niego i doskonale o tym wiem. On nie jest dla mnie i to także wiem. To jednak nie powstrzymuje mnie przed myśleniem, że chcę spróbować takiego życia, jak on. Trochę szaleństwa, trochę zabawy i to nie po to, żeby być dla niego odpowiednią, ale, żeby poczuć się znowu wolna.

- Co tam się stało? - pyta tata, gdy wracam na górę.

- Spokojnie nie dotknął mnie - mówię nawet na niego nie patrząc.

- On naprawdę nie jest taki jakim go opisują, co nie znaczy, że chce cię widzieć ze starszym chłopakiem.

- On cały czas chodzi ze mną do szkoły! - nie wiem, dlaczego, ale krzyczę.

- Sharon jesteście zupełnie różni mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę.

Aż za dobrze. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro