Bro code

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

" Próbuje połączyć kogoś kim się stałem z kimś kim chce być i udawanie wychodzi mi lepiej. Tylko, którego z nich udaje?"

Lucas

*czwarty z maratonu

Pierwotnym planem na świętowanie nowego roku było zaszycie się w moim pustym mieszkaniu i pieprzenie jak króliki, póki nie wybije północ, ale okazuje się, że wszystkie plany można pokrzyżować, a raczej po prostu wejść komuś na głowę.

Mi zrobił to Micheal. Chciałem kupić Sharon prawdziwy prezent z okazji świąt, ale nie mogłem się od niej oderwać, kurwa przeraża mnie to. W każdym razie ona dzisiaj poszła zobaczyć się z Allison i zaprosiły Scarlett, a ja miałam z Calumem pojechać do Cialis, żeby wybrać jakiś prezent. Kurtka była zarazem prezentem słodkiego chłopca, jak i największego dupka, który oznakował swoje terytorium, no cóż najwidoczniej potrafię połączyć te dwie cechy, ale nie o tym dzisiaj. Mike jakby z kapelusza wyskoczył, że też chce jechać z nami, jak to dwie cipki płaszczą się przed dziewczynami.

Nie myślałem jednak, kurwa, że jechanie z nami obowiązuje pierdolenie głupot. Jednak wszedł mi na ambicje, że jestem cipką, więc nici z cało nocnego pieprzenia. Teraz jestem dupkiem? Taki jestem zapamiętajcie to. Nie wiem kogo bardziej próbuje do tego przekonać.

Myślę, że siebie, żeby przez przypadek nie przyszła mi myśl o zostaniu tutaj albo co gorsza wracaniu i obserwowaniu tych pogardliwych spojrzeń. Mam dosyć mojego pieprzonego szyderczego uśmiechu, który ubieram gdy tylko wychodzę na ulicę, mam dosyć jak wszyscy na mnie patrzą jak na intruza we własnym mieście, ale najbardziej mam dosyć spojrzeń, którymi obrzucają mnie przy Sharon.

Coś wam powiem.

Ani ona nie jest taka, kurwa święta jak wam się wydaje, ani ja nie jestem takim kutasem. Oboje zawdzięczamy tą wiedzę sobie, cóż niektórzy ludzie działają na ciebie dobrze, a inni nie koniecznie. Jednak Sharon chciała uwolnić tą stronę, więc nie ma problemu, prawda?

- Jedziemy do miasta oddalonego o dwie godziny oddalonego od pierdolonego Mission Beach po prezenty dla waszych dziewczyn? - w jego głosie słychać kpinę.

- Rozumiem Caluma, który jest najgorszym chłopakiem na świecie i zapomniał - Calum obraca się do niego i pokazuje mu środkowy palec.

- Ale ciebie? Kim ty człowieku do kurwy nędzy jesteś? - Calum wybucha śmiechem.

- Zamknij się do chuja - atmosfera zaczyna się robić napięta.

- Nie ma mowy, pieprzysz jakąś laskę i co? Nagle nie masz czasu dla kumpli?

- A co z powiedzeniem kumple przed laskami? - Calum zaczyna się śmiać, on nigdy nie miał takiego problemu, bo Scarlett należy do naszego świata.

- Zmieniłeś się stary, widzę cię pierwszy raz od półtora tygodnia, cholera nie upiłeś się ze mną w święta, bo bawiłeś się w idealną rodzinę! - rozumiem czemu Mike jest taki zawiedziony i wściekły, wszyscy jesteśmy tacy w tym mieście. Przynajmniej byliśmy, Caluma trafiło już dawno i to miasto nie przeraża go tak bardzo odkąd ma Scarlett, Ashton jest zamknięty w swoim świecie, a Mike jest wielkim kutasem dokładnie jak ja.

- Popierdoliło cię, stary - nic mu nie odpowiadam, bo szczerze nie wiedziałem, co. Miał racje, w każdym pieprzonym słowie. Postawiłem jakaś laskę ponad nimi, tylko dlatego, że dawała mi poczucie normalności.

- I dzisiaj, kurwa nie wybierasz się na imprezę na plażę, bo wolisz zaszyć się w domku ze swoją dziewczyną! - Calum patrzy na mnie i spojrzeniem błaga mnie, żebym nie reagował.

- Chociaż dobrze się pieprzy? - zaciskam dłonie mocniej na kierownicy.

- Pierdol się, Mike - to wszystko, co mówię.

- Chyba właśnie tego mu do chuja brakuje - w końcu odzywa się Calum.

- To wy się pieprzcie! Zostaniecie w końcu sami, zawsze kończymy sami - i to jest ten żal i ból, którego każdy z nas się trzyma i przy Sharon staram się o nim zapomnieć albo odejść pierwszy.

- Nie musiałeś z nami jechać, kurwa - warczę na niego.

- To nie zobaczyłbym cię przez następny tydzień, prawda? - cholera ma racje i to mnie wkurwia.

- Przyjdziemy na tą pieprzoną imprezę - teraz wybucha śmiechem.

- Jesteś tym facetem, co wszystko robi ze swoją dupą? - Caluma się tak nie czepiał, może dlatego, że nigdy nie miał nic do Scarlett.

- Jesteś zazdrosny, bo wybrała mnie! - dobra teraz zachowuje się jak żałosna cipka.

- Tak, kurwa może też chciałbym mieć kogoś kto wyrwie mnie z tego gówna! - obracam się do niego.

- Przepraszam, stary - oferuję mu pokój.

- Będę i spędzę z wami czas - obracam się z powrotem, żeby patrzeć na drogę.

- I tak weź Sharon, Scarlett musi mieć towarzystwo - wiem, że to sposób Caluma na powiedzenie, że nie ma nic przeciwko Sharon.

- Męska noc? - widzę w lusterku uśmiech Micheal, czasem trzeba coś poświęcić dla przyjaciół. W szczególności, że w takie dni Mike nawet wyklucza Scarlett, więc dobrze, że teraz ma Sharon. Cóż zapowiada się noc faceci przeciwko laską. Kurwa, dlaczego akurat noc sylwestrowa?

Dojeżdżamy do Cialis zrobiłem rozeznanie w internecie i na początku myślałem o czymś związanym z fotografią, ale potem doszedłem do wniosku, że nie, że to ona zrobiła mi taki prezent, a ja chce być oryginalny. Potem zacząłem zastanawiać się nad biżuterią i właściwie to doszedłem do wniosku, że to będzie coś odpowiedniego, a więc za premię świąteczną od jej ojca, kupuje jego córce prezent, który nie jest czysto przyjacielski.

Zdecydowałem się na coś co zdecydowanie pasowało do Sharon było piękne, delikatne ale odważne i wyjątkowe. Kurwa, Mike ma racje jestem cipką, ale mimo, że doszedłem do tego miejsca zostaje w sklepie i wybieram bransoletkę. Nigdy nie byłem typem, który nie rozsądnie wydaje pieniądze, bo ich do cholery nie miałem, ale to wydają się najlepiej wydane pieniądze na świecie.

- Co jej kupiłeś? - pyta Calum gdy spotykamy się w centrum. Robi wielkie oczy i poklepuje mnie po ramieniu w geście "brawo stary". Mike postanowił spędzić ten czas na zjadaniu burgerów w burger kingu, nasza mieścina nie ma takich rzeczy.

- A ty?

- Wcale nie zapomniałem po prostu musiałem poczekać aż skończoną - otwiera pudełeczko z wisiorkiem z jego pieprzonym imieniem. Wybucham śmiechem.

- No co?

- Muszą w Sydney wiedzieć, że jest moja - Sydney, zbliżamy się do tego..

- Ta, muszą - idziemy do znudzonego na śmierć Mika i sami zabieramy się za burgery. Brakuje tylko Ashtona, ale tym razem musiał zostać.

Kilka miesięcy i będziemy normalnymi studentami, nie mogę się doczekać.

Sydney.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro