Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* Jak zwykle czekam na waszą opinie 😛*

— Chciałeś się widzieć — stwierdziłam wchodząc do gabinetu Nialla.

Mężczyzna już czekał siedząc przy biurku z kubkiem w dłoni.

— Musimy porozmawiać, Kylie — oświadczył.

Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam bliżej zatrzymując dużą odległość między mną i Niallem.

— Nie będę się powtarzał. Rozmawiałem z Zaynem. Wiem, że coś się dzieję.

Spuściłam lekko głowę przeklinając w myślach Malika. Byłam wściekła, a jednocześnie zdezorientowana. Nie do końca wiedziałam jak mam zareagować. Nie chciałam mówić Niallowi o rozmowie z Larą. Wściekł by się.

— Co znów naopowiadał ci Zayn? Niall, nic się nie dzieję — mruknęłam podchodząc bliżej Nialla. Przez moment czułam barierę między nami, jednak jak miałam inaczej przekonać Horana, że wszystko jest w porządku.

Mężczyzna przewrócił oczami odkładając kubek na biurko. Kompletnie ignorując to, że rozmawiamy, Niall obrócił się w stronę okna lekko spuszczając głowę.

— Zawsze to samo — westchnął wkładając dłonie do kieszeni spodni.

Było mi strasznie szkoda Nialla. Podejrzewam, że słowa Lary nie były prawdą i miały na celu nas skłócić, jednak nie potrafiłam spojrzeć na Horana tak jak kiedyś. Czułam pewnego rodzaju, obrzydzenie? Z drugiej strony byłam zła, że Niall ciągle naciskał, abym mu o wszystkim opowiedziała.

— Denerwujesz się bo nie chcę mówić o swoich prywatnych problemach? — zapytałam lekko poddenerwowana. — Jesteśmy razem, jednak nie mam obowiązku dzielenia się z Tobą wszystkim. Tak, stało się coś o czym nie chcę mówić. Chcę zapomnieć i żyć tak jak dawniej. Musisz mi dać trochę czasu, abym uporała się z tym. Sama, bez rozmów, ani ciągłych pytań, Niall.

— Twoje problemy są też moimi problemami, Kylie — oznajmił.

Mężczyzna obrócił się w moją stronę, po czym zrobił kilka kroków w moją stronę.

— Niall, dalej nie rozumiesz? Nie chcę o tym mówić! Takim naciskaniem nic nie wskórasz — wyjaśniłam.

— Wzdrygasz się, kiedy Cię dotykam — oznajmił kładąc swoje ręce na mojej talii.

Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki oddech. Po chwili otworzyłam i spojrzałam prosto na Nialla. Jego niebieskie tęczówki wpatrywały się w moje. Wiedziałam, że się martwi. Nie mogłam jednak powiedzieć mu prawdy. Pomyślałby, że uwierzyłam w słowa Lary. Sama jednak do końca nie wiem czy w nie wierzę.

— Daj mi kilka dni — poprosiłam. — Wszystko wróci do normy.

Niall przytaknął przyciągając mnie do uścisku. Również go objęłam po raz kolejny głęboko wdychając.

— Wiesz, że Cię kocham i możesz mi ufać, prawda? — zapytał.

— Jasne, że tak.

— Wrócę dzisiaj później niż zwykle — oznajmił chwytając moje dłonie. — Mam kilka rzeczy do zrobienia w biurze. Przez moją długą nieobecność narobiłem sobie zaległości.

Przytaknęłam i lekko się uśmiechnęłam mimo, że słowa Nialla i jego rzekome "zostanie dłużej w pracy,, zaniepokoiły mnie.

Kylie, nie wpadaj w paranoję — pomyślałam.

— Cóż, Ty jeśli chcesz możesz urwać się wcześniej.

— Muszę jeszcze pokazać Tristanowi jego biuro, a potem pewnie wrócę do domu, obejrzę coś, zaproszę Kendall —mruknęłam.

Niall przytaknął i pocałował czubek mojej głowy.

Piętnaście minut później napisałam sms-a do Tristana. Przebiegłam prawie całe biuro, jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć. Mimo swojego dość trudnego i dupkowatego charakteru, najwidoczniej czasami potrafi myśleć.

Po napisaniu sms-a usiadłam przy recepcji. Na szczęście Vanessa miała dzisiaj wolne i nie musiałam znosić jej towarzystwa. Postanowiłam, że poczekam tutaj na Tristana w razie gdyby wychodził bądź wchodził do biura. Po krótkiej chwili dostałam wiadomość zwrotną. Okazało się, że Tristan postanowił wyjść sobie na obiad. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie to, że nie raczył mnie nawet o tym poinformować. Westchnęłam i oparłam się na krześle.

Po dwudziestu minutach ujrzałam Tristana wchodzącego do firmy w towarzystwie Katheriny.

Swój do swojego ciągnie — pomyślałam.

Nic nie mówiąc podeszłam w ich stronę próbując nie zwracać uwagi na dziewczynę.

— Chyba możemy kontynuować — oznajmiłam, a Tristan przytaknął spoglądając w stronę Katheriny.

— Och, już się zmywam. Widzimy się później, Tri — mruknęła  puszczając oczko w stronę mężczyzny.

Zaśmiałam się, a Clark spojrzał w moją stronę morderczym wzrokiem.

— Widzimy się później, TRI — pisnęłam papugując Katherine.  — Cóż, nie jest to najlepszy wybór, ale nie oceniam.

— Spotkałem ją jak wychodziłem — wyjaśnił ruszając w stronę windy. — Nie sądziłem, że się przyczepi.

Kilka minut później byliśmy w moim dawnym gabinecie, a raczej stanowisku. Usiadłam na krześle obrotowym i wskazałam miejsce, na którym może usiąść Tristan.

— Wszystko ci wyjaśnię po kolei. Jeśli dzisiaj nie zdążę, zrobię to po weekendzie.

— Może prywatne nauczanie? — zasugerował szeroko się uśmiechając.

— Znam Cię dopiero od wczoraj, a już mam dość — oznajmiłam z grymasem na twarzy.

— Och, no weź. Bądź trochę milsza.

Po prawie dwu godzinnym tłumaczeniu miałam serdecznie dość przebywania w towarzystwie Tristana.

— Przez Ciebie zeszło nam dwa razy dłużej niż normalnie — stwierdziłam. — Masz dwadzieścia pięć lat, a zachowujesz się jak pięciolatek.

— Oj nie bądź taka sztywna. — zaśmiał się.

Przewróciłam oczami i wstałam z krzesła.

— Resztę nadrobimy w poniedziałek. A teraz wybacz, ale na dziś już skończyłam. Do poniedziałku, Tristan — oznajmiłam zabierając swoje rzeczy.

— Potrzebujesz może podwózki? — zapytał, kiedy miałam opuszczać pomieszczenie. Lekko zdziwiona zaprzeczyłam i pomachałam na pożegnanie opuszczając biuro.

Dziesięć minut później stałam już przed budynkiem. Niestety Niall nie mógł mnie odwieźć, ponieważ nie miał możliwości zrobienia sobie przerwy. Nie chciałam dzwonić do Zayna, ponieważ dalej byłam na niego zdenerwowana. Niestety byłam zmuszona zamówić sobie taksówkę. Nie miałabym nic przeciwko gdyby nie to, że nie mam najlepszych skojarzeń z taksowkami.

— Jeszcze tu jesteś? — usłyszałam znajomy głos za sobą.

— Tak, właśnie zamawiam taksówkę – oznajmiłam widząc przed sobą Tristana.

— Moja oferta jest aktualna — zapewnił wymachując swoimi kluczami przed moją twarzą.

Spojrzałam na mężczyznę przez chwilę zastanawiając się co zrobić. Cóż, mam wrażenie, że nie wytrzymałabym jeszcze kilkunastu minut z Tristanem w dodatku w jednym samochodzie, dlatego grzecznie podziękowałam sztucznie się uśmiechając.

— Nie wiesz co tracisz. — zaśmiał się po czym zaczął się oddalać.

Westchnęłam i zajęłam miejsce na ławce. Moja taksówka miała być dokładnie za dziesięć minut, dlatego nie zamierzałam stać jak słup.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro