Rozdział 1:
Siedzę właśnie zapłakana w mieszkaniu. Czemu? Możecie się domyślać. Tak. Rzucił mnie chłopak. Byliśmy razem rok, a wczoraj przyłapałam go jak pieprzy się z jakąś cheerleaderka, a że chyba zapomniał, że dał mi klucze do mieszkania nie miałam problemu tam wejść.
Nawet za mną nie pobiegł. Nic.
Rano dostałam sms.
,, To nie mogło się udać" - oczywiście od kogo od tego palanta.
Ahhh. Czy ja zawsze muszę trafiać na takich dupków. I znów zaczęłam płakać. Po paru godzinach użalania się nad sobą postanowiłam wsiąść w samochód i jechać jak najdalej się da. Wzięłam kluczyki i zamknęłam mieszkanie.
Jechałam tak 2 godziny nie wiedziałam gdzie jestem. W końcu zatrzymałam się w jakimś zamkniętym zajeździe. Oparłam ręce na kierownicy i znów zaczęłam płakać. Cholera ja chyba kochałam tego dupka. A może tak mi się tylko wydawało? Miałam jedną straszną wadę ( bynajmniej ja tak sądziłam) strasznie przywiązywałam się do ludzi. Jeśli spędzałam z kimś dużo czasu, potem nie potrafiłam być sama. A teraz chyba tak będzie.
Chciałam już wracać do domu, ale nie wiedziałam w sumie gdzie jestem. Znów zaczęłam płakać.
Nagle otwarły się drzwi mojego samochodu. Wskoczył jakiś chłopak z nożem w ręku.
- Jedź!!- krzyknął.
- Kim ty jesteś wyjdź z mojego samochodu!? - powiedziałam i wskazałam na drzwi, lecz po chwili tego pożałowałam, bo chłopak przyłożył mi nóż do gardła.
- Jedź powiedziałem! - krzyknął trzymając nóż przy szyi.
Nie miałam wyboru. Odpaliłam szybko samochód.
- W którą stronę? - zapytałam zdenerwowana.
- Tu! - pokazał palcem i cały czas obracał się i patrzył na tył.
Po chwili czułam, że robi mi się gorąco, ale nóż jak gdyby coraz bardziej oddalał się ode mnie. Odjechaliśmy trochę dalej i stanęłam na czerwonym świetle. Chciałam się mu przyjrzeć, ale to nie był dobry pomysł.
- Dobra przesiadaj się tutaj, ja prowadzę. - powiedział zdenerwowany, lecz już nie krzyczał.
- Chyba Ci kurwa odjebało! Wskakujesz mi do samochodu, a teraz chcesz prowadzić! - po chwili pożałowałam, że moja godność się odzywa.
- Przesiadaj się i nie dyskutuj bo zaraz nie będę taki miły! - znów zaczął krzyczeć i zepchnął mnie z siedzenia kierowcy. Usiadłam obok i zapięłam pasy.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział po cichu z lekkim uśmiechem.
Cała drżałam. Chyba naprawdę się boje.
On ma nóż, którym mi grozi. Kto wie może ma jeszcze pistolet? A co jak mnie zabije? Za co? Dlaczego? - takie myśli przebiegały mi przez głowę.
- Gdzie mnie wieziesz? - zapytałam po chwili, gdy już się trochę uspokoiłam.. Nie co ja.. jeszcze bardziej jestem zdenerwowana. Nie mam żadnej orientacji w terenie. Kto mi dał prawo jazdy!?
- Jeszcze nie wiem. Gdzieś za granicę. Siedź cicho.- to były ostatnie słowa jakie od niego usłyszałam.
No pięknie! Co ja takiego zrobiłam. Obcy facet wskakuje mi do auta grozi nożem i mówi, że wywozi mnie za granicę. Paryż jest dość wielki a teraz dopiero zauważyłam, że znajdujemy się może gdzieś na środku Francji? Gdzie ja tak daleko dojechałam? Byłam strasznie zdenerwowana, ale zmorzył mnie lejący deszcz i chyba zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro