Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się. Strasznie bolał mnie brzuch, chyba z głodu. Myślałam, że jak się obudzę, znajdę się w łóżku i okaże się, że to tylko zły sen. 

Ale nie...

- No nareszcie śpiąca królewno. - powiedział z uśmiechem na twarzy, czy coś się zmieniło?

Zapowiadał się ponury dzień nie tylko psychicznie, ale także na dworze, lało ja cholera. Spojrzałam na niego  kątem oka, tak by nie zauważył i udawałam, że związuje włosy.

Był bardzo przystojny. Może z 24 lata? Miał bardzo umięśnioną klatkę piersiową, a jego włosy były w słodkim nieładzie. Yyyy...  - boże co ja ..To nie zmienia faktu, że mnie porwał, a co jak mnie zgwałci? 

Chyba zauważył, że się mu przyglądam, choć chciałam zrobić to bardzo dyskretnie. Uśmiechną się do siebie i potem czułam jak on spogląda na mnie, ale nie krył tego tylko robił to wprost.

Spojrzałam jeszcze raz na niego i zobaczyłam, że coś wystaje mu z kieszeni. Wyglądało coś jak dowód? lub paszport?

No może się chociaż do wiem kim jest, a jak mnie puści to doniosę na niego na policję. A może mnie zabije? Nie, nie, opanuj się. 

Poprawiłam się na siedzeniu i spuściłam głowę w dół, a kątem oka próbowała przeczytać co tam jest napisane. Po chwili.. Jego ręka powędrowała do kieszeni i przełożył zawartość do drugiej.

- Ciekawska. - powiedział po chwili i zaczął się cicho śmiać. 

Nie wiem co go tak bawiło? Czy wyglądałam jakoś zabawnie? Opuściłam lusterko. Nie mogłam na siebie patrzeć po mimo rozmytego makijażu - pewnie od ryczenia, miałam tak wielkie oczy ze strachu, że sama się przeraziłam.

Nagle zadzwonił telefon. Jego. 

- Hallo. - zawołał do słuchawki

- Nie, nie jadę sam. - odpowiedział, no tak.

- Z pewną dziewczyną. - powiedział patrząc chyba na mnie.

- Przecież musiałem jakoś zdobyć samochód! - krzyczał do słuchawki.

- Nie mogę, za dużo wie. - powiedział, po czym ja wystraszyła się jeszcze bardziej i chyba zaczęłam płakać. Tak, ale słuchałam dalszej rozmowy.

- Dobra, nie martw się, poradzę sobie. - powiedział i rozłączył się.

Próbowałam powstrzymywać płacz, ale mi nie wychodziło. Patrzyłam w boczną szybę, żeby  on nie widział.

- Jezu no co jest tylko mi nie rycz! - powiedział dość głośno.

- Nie? Ciekawe co ty byś zrobił gdyby ktoś Cię porwał i wywoził właśnie Bóg wie gdzie i mówił do kogoś, że zaraz Cię zabije. - krzyknęłam, spoglądając na niego. Nie wiem czemu to powiedziałam.

- Hm? .... Nic takiego nie powie.. - urwał na chwilę i zmarszczył czoło jakby coś analizował - Aaaa..

 po pierwsze: Nie powiedziałem Ci, że Cię zabije,

po drugie: rzeczywiście teraz za dużo wiesz,

a po trzecie: nie pyskuj mi, bo nie będę taki miły.

- Zajebiście - burknęłam i zaczęłam się wiercić.

- Co ty robisz? - zapytał gdy zaczęłam przekręcać się na bok - choć widziałam, że był rozbawiony.

- Nic.- warknęłam i znów zaczęłam się wiercić. - Po pierwsze: Boli mnie dupa, bo nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś mnie porywa i wiezie przez 10 godzin, po drugie: Jestem cholernie głodna i nie wiem co zaraz zrobię. - powiedziałam po chwili.

- Aha, dobra.. - powiedział śmiejąc się. Odsunęłam się gdy zobaczyłam, że przybliża się do mnie.- Spokojnie. Masz. Jedz i nie marudź. Na to jedno mogę poradzić, a na to drugie... Może jak dojedziemy.. - powiedział z wielkim aroganckim uśmiechem na twarzy.

- Mogę się chociaż przesiąść na tył? - zapytałam, pochłaniając drożdżówkę.

- Nie - powiedział stanowczo.

- Ale.. Dla.. - przerwał mi.

- Bo może chcesz coś wykombinować, kto wie... - powiedział z uśmiechem. 

Mi wcale nie było do śmiechu.

- No kurwa boli mnie dupa, nie mogę się tam po prostu położyć. - zaczęłam krzyczeć i wymachiwać rękami.

- Nie, może staniemy na jakiś postój, to mogę Ci ją rozmasować... - powiedział, znów z tym cholernym uśmiechem.

- Spieprzaj. - burknęłam. Nawet nie zauważyłam kiedy, ale zasnęłam.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#romans